Forum Dragon Ball Nao

» [Opowiadanie] Autorskie. Humorystyczne, krótkie. Z innej beczki.

Parvatti Kobieta
Full Power SSJ
Full Power SSJ
[ Klan Asakura ]
Parvatti
Wiek: 34
Dni na forum: 6.748
Plusy: 1
Posty: 724
Skąd: Kraków, Nowa Huta. Bój się.
Tekst powstał na wykładzie, zainspirowany myślami o tym, co by było, gdyby... Forma odmienna od tej, którą stosuję zazwyczaj. Lekkie, łatwe, przyjemne, krótkie.

Potraktować z przymrużeniem oka. Nie każdemu się podoba, ja lubię.



OSTRY DYŻUR.


- Ostry dyżur, proszę?
- Dzień dobry, chciałabym zamówić karetkę, erkę na osiedle…
- Chwileczkę, proszę pani, to szpital, a nie radio taxi.
- A co pan myśli, że ja chcę sobie zrobić wycieczkę krajoznawczą? Potrzebuję karetki.
- Co się stało?
- Odcięłam sobie rękę.
- Co proszę?! Rękę…?!
- Tak, rękę, to taka część ciała, co wyrasta z barku, zaczyna się ramieniem, a kończy palcami.
- Ale… ale jak to się stało…?
- Bawiłam się nożyczkami, wie pan?
- Słucham?!
- Na głupie pytania są głupie odpowiedzi! Nieważne, jak to się stało, ważne, że w tym momencie zamiast prawej ręki mam krwawiący kikut!
- Ale… w takim razie, jak pani dzwoni…?
- Siłą woli! Nie wiem, czy pan się orientuje, ale człowiek z reguły posiada dwie ręce!
- Jakim cudem pani nic nie boli?!
- No tego bym nie powiedziała. Ale nazwijmy to wysoką odpornością na ból. Dostanę tę karetkę, czy nie?!
- Tak, oczywiście, przepraszam…
- Osiedle Tysiąclecia 21/63. Erkę.
- Koniecznie erkę? Skoro ma pani taką odporność na ból…
- Ale odporności na wykrwawianie się nie mam!
- Czy założyła pani opaskę uciskową?
- Czy ja sprawiam wrażenie idiotki? Oczywiście, że tak, chociaż lewą ręką było ciężko.
- A czy zabezpieczyła pani odciętą… kończynę…?
- Nie, wrzuciłam do garnka i gotuję zupę.
- Słucham?!
- Na litość boską, niech pan przestanie zadawać takie idiotyczne pytania! To jasne, że zabezpieczyłam, leży w zamrażarce i czeka na tę cholerną karetkę!
- Karetka już wysłana. Bardzo proszę nie odkładać jeszcze słuchawki.
- A co, taką przyjemność sprawia panu rozmowa ze mną?
- To ze względu na pani bezpieczeństwo.
- Brawo, lepiej niż polisa na życie. Proszę mnie posłuchać, przed chwilą odcięłam sobie rękę. Zaręczam panu, że ciężko mi będzie zrobić coś bardziej niebezpiecznego.
- Chodzi o to, aby pani pozostawała przytomna.
- Nie planuje mdleć, jeśli o to panu chodzi. Chociaż ma pan naprawdę zniewalający głos.
- Nie wiem, czy zdaje sobie pani sprawę, że jest pani w szoku…
- Czy pan uważa, że ja zamiast mózgu mam trociny? Oczywiście, że jestem w szoku! Gdybym nie była, wyłabym z bólu na całą dzielnice, tak, że nie potrzebowałby pan telefonu aby mnie usłyszeć!
- Proszę się uspokoić.
- Jakby panu ręka się kończyła na łokciu, też by się pan denerwował! Jeszcze nigdy nie spotkałam nikogo tak nieporadnego! Czy pan jest tam nowy?
- Dopiero co skończyłem studia.
- Ach, to pan życia nie zna.
- A pani ile ma lat?
- Dziewiętnaście.
- No to przepraszam bardzo, ale jest pani młodsza ode mnie!
- Ale to ja w tej chwili widzę własną kość! A wie pan, że jest żółta?
- Nigdy nie widziałem swojej kości.
- No proszę, sam pan widzi, jaki pan jest niedoświadczony.
- Proszę pani, proszę mi wybaczyć, ze zapytam, ale jak to się dzieje, że potrafi się pani śmiać w obliczu takiej… tragedii…?
- A co, mam płakać? To mi nie przyprawi ręki z powrotem.
- Zazwyczaj ludzie histeryzują, krzyczą, a pani… pani ma dobry humor, zdobywa się nawet na cięte komentarze!
- Języka jeszcze nie straciłam. A jeśli to pan nazywa dobrym humorem, to chyba pan oszalał, przecież ja jestem kłębkiem nerwów!
- No właśnie słyszę. Naprawdę ma pani dziewiętnaście lat?
- A co, brzmię inaczej? Tak, dziewiętnastka jak w pysk strzelił.
- Naprawdę, bardzo mi przykro, w tak młodym wieku…
- Proszę nie dramatyzować, przecież nie umieram.
- No, ale…
- Ale mogę zostać kaleką do końca życia, to pan miał na myśli? Pan sądzi, że ja sobie z tego nie zdaje sprawy?
- Tak właściwie…
- Proszę pana, widzę, że pan się tym przejął bardziej ode mnie. Proszę się nie martwić. Przyszyją mi. A jak nie, to będę mieć małego kikucika. Kto wie, może profesorzy się ulitują i mi dorzucą kilka punktów więcej? Sesja się zbliża, a na UJ nie jest tak łatwo.
- Naprawdę, podziwiam pani siłę ducha…
- Siłę ducha? Wie pan, to nie tak. Ja się śmieję, bo nic więcej już mi nie zostało. Moje życie to jedno wielkie pasmo nieszczęść.
- Nie rozumiem. To znaczy… mimo wszystko to tylko ręka.
- Oczywiście, że pan nie rozumie, bo tak właściwie nic pan o mnie nie wie. Tylko ręka? Proszę pana, gdyby to była tylko ręka, to ja bym była zachwycona. Ale niestety, tak to w życiu bywa, że jak już pada, to porządnie.
- Słucham?
- Powiem inaczej – nieszczęścia chodzą czwórkami.
- Chyba parami?
- Nie w moim wypadku. Proszę spojrzeć, moja prawa ręka leży sobie w zamrażalniku, a ja rozmawiam z nieco, przepraszam bardzo, ale głupkowatym i nieporadnym facetem, który odbiera telefony na 999, i który, paradoksalnie, jest mi w tej chwili najbliższą osobą.
- Ależ proszę pani!
- Niech się pan nie oburza, taka jest prawda.
- A pani rodzina? Przyjaciele?
- Rodziny nie mam, chłopak odszedł trzy dni temu, a przyjaciółka wyjechała do Stanów.
- Nie wiem, co powiedzieć…
- Nic straconego, i tak jak na razie nic ciekawego pan nie powiedział.
- Pani sprawia przyjemność obrażanie mnie?
- Pan chyba jeszcze w życiu obrażany nie był. Ja sobie jedynie pozwalam na cięte komentarze, jak to pan sam określił.
- Pani jest naprawdę niezwykłą osobą.
- Być może. O, słyszę karetkę. No cóż, jeśli nie uda się tej ręki przyszyć, będę jeszcze bardziej niezwykła. W końcu ile na tym świecie jest dziewiętnastolatek z ciętym językiem i uciętą ręką? No proszę, jaki mi się udał dowcip słowny.
- Pani mnie zdumiewa.
- Czasem zdumiewam samą siebie. Dziękuję za rozmowę, miło było pana poznać.
- Mam nadzieję, że to nie była nasza ostatnia rozmowa…
- Proszę najpierw pomyśleć, zanim pan coś powie! Kto wie, co mogłabym sobie uciąć następnym razem. Do widzenia.
- Do widzenia.


Koniec.

Ciekawa jestem, jak przyjmiecie taką próbę.

- Tato, ale ja nie mam żadnego celu w życiu!
- Celuj w dziesiątkę.


Nie sztuką jest dołączyć do dobrego klanu. Sztuką jest taki klan stworzyć.
Co za pech, że największa sztuka, z jaką niektórzy mieli w życiu do czynienia, to sztuka mięsa wołowego.

Wódka.
Raz przyjemność, a raz trutka.
Roza Kobieta
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Roza
Wiek: 31
Dni na forum: 6.157
Posty: 403
Skąd: NS
mm, tak, uczta jak dla mnie,
polać jej mleka, dobrze prawi!
Danevert Mężczyzna
Full Power SSJ
Full Power SSJ
[ Klan Asakura ]
Danevert
Wiek: 33
Dni na forum: 6.090
Plusy: 4
Ostrzeżenia: 1
Posty: 673
Skąd: Koszalin
Spodziewałem się tryskania krwi we wszystkie strony, rzygania, maltretowania, tłuczenia wazonów. Niestety zawiodłem się...

Jeśli nas zranicie, nie będziemy krwawić
Jeśli będziecie nas łaskotać, nie będziemy się śmiać
Jeśli nas otrujecie, nie będziemy umierać
Ale jeśli nas oszukacie, to czy nie powinniśmy się zemścić?
Byczusia Kobieta
Kami
Kami
[ Klan Takeda ]
Byczusia
Wiek: 30
Dni na forum: 5.802
Plusy: 6
Posty: 4.735
Skąd: z świata snów i marzeń
Sorry Parv ,ale te opowiadanie mi się nie podoba. Jest kiepskie nawet jak na amatorskie.Oto co mi się nie podoba:
-Same dialogi. Nie dajesz żadnych opisów miejsc, co by się bardzo przydały. Poza tym nie dzieje się nic w nim. Tylko pusta gadanina.

[img][/img]
,,Nie możesz poświęcić życia za ukochaną osobę, musisz żyć ,by jej chronić"
,,W świecie ninja ci, co łamią zasady są śmieciami. Ale ci, co porzucają swoich przyjaciół są gorsi niż śmiecie"
[http://yog-sothoth.tanuki.pl/main/licznik/byczusia/250x50.png]
,,Bo jeśli głupotą jest obrona życia
Będę głupcem do ostatniego dnia"
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.610
Plusy: 2
Posty: 1.408
A mi bardzo się podoba.
Lekkie choć trochę groteskowe, zabawne i dowcipne.

Kilka razy wybuchłem śmiechem.
A w czasie sesji to bezcenne.

pozdrawiam

Takeda Shingen
Szybki jak wiatr, spokojniejszy niż las, gwałtowny jak ogień, niewzruszony niczym skała.
Laru Kobieta
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Takeda ]
Laru
Wiek: 34
Dni na forum: 6.812
Plusy: 6
Posty: 2.801
Skąd: Łuków
Dla mnie bomba! Tak jak Dai wielokrotnie wybuchałam śmiechem. Słowo groteska pasuje tu jak ulał, a ja kocham groteski. Jako jedynej z pośród klas maturalnych podobała mi się "Ferdydurke". Reszta twierdziła, że to dziwadło. No cóż, kocham taki humor i mam nadzieję, że to nie ostatni Twój wyczyn Parvatti

Pozdrawiam.

"Jego drogę spowija jedwab, odciski jego palców na rosie,
Mieszkańcy krain mroku pokornie się przed nim płożą.
Bękart Matki Natury odrzucony przez liście i potok
Obcy w obcym kraju, szuka pociechy w swych marzeniach."
Marillion "Grendel".

Denerwować się, to mścić się na swoim organizmie za głupotę innych.
Parvatti Kobieta
Full Power SSJ
Full Power SSJ
[ Klan Asakura ]
Parvatti
Wiek: 34
Dni na forum: 6.748
Plusy: 1
Posty: 724
Skąd: Kraków, Nowa Huta. Bój się.
Lady Byczusia napisał(a):
Same dialogi. Nie dajesz żadnych opisów miejsc, co by się bardzo przydały. Poza tym nie dzieje się nic w nim. Tylko pusta gadanina.

Istotą tego opowiadania są same dialogi. Istotą tego opowiadania jest właśnie ta gadaninia. Istotą tego opowiadania jest maksimum treści w minimum formy. Starałam się skupić na tym, aby tekst był zabawny, aby każde zdanie błyskało. Niepotrzebna mi wielka akcja, niepotrzebne opisy.
Nie każde opowiadanie musi mieć wstęp, rozwinięcie, zakończenie, i proporcję opisów do dialogów 50:50.



Dai Kaiosama napisał(a):
A mi bardzo się podoba.
Lekkie choć trochę groteskowe, zabawne i dowcipne.

Kilka razy wybuchłem śmiechem.
A w czasie sesji to bezcenne.
Dziękuję. Trafiłeś w samo sedno, z założenia miało to byc groteskowe, zabawne i dowcipne, cieszy mnie, że zostało to dostrzeżone i docenione.


Laru-chan napisał(a):
Dla mnie bomba! Tak jak Dai wielokrotnie wybuchałam śmiechem. Słowo groteska pasuje tu jak ulał, a ja kocham groteski. Jako jedynej z pośród klas maturalnych podobała mi się "Ferdydurke".
Coś nas łączy, ja również "Ferdydurke" czytałam z przyjemnością. Chociaż, jesli chodzi o Gombrowicza, bardziej podobał mi się "Trans-Atlantyk" ; >


Laru-chan napisał(a):
mam nadzieję, że to nie ostatni Twój wyczyn Parvatti
Ty się mała nie martw, moje paluszki aż wibrują od powstrzymywanej weny ; >

- Tato, ale ja nie mam żadnego celu w życiu!
- Celuj w dziesiątkę.


Nie sztuką jest dołączyć do dobrego klanu. Sztuką jest taki klan stworzyć.
Co za pech, że największa sztuka, z jaką niektórzy mieli w życiu do czynienia, to sztuka mięsa wołowego.

Wódka.
Raz przyjemność, a raz trutka.
Wyświetl posty z ostatnich:

Forum DB Nao » » » » [Opowiadanie] Autorskie. Humorystyczne, krótkie. Z innej beczki.
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
Facebook