Ja uwielbiłam bawić się wszelkiego rodzaju ludzikami, małymi samochodzikami i innymi duperelami. Pamiętam jak dzieliliśmy się nimi z kuzynem po połowie i bawiliśmy się w wojnę. Samochody robiły za czołgi, rozwalony pofałdowany koc służył za miejsce do stworzenia bazy. Mieliśmy nawet samoloty, ale były tylko dwa więc jeden samolot mógł zostać 'zestrzelony' kilka razy. W prawdziwą wojnę też się bawiliśmy kuzyn biegał za nami ze snajperką stworzoną z zabawkowego pistoletu jakiejś starej rury i innych bzdur, pomalowany na czarno. Wyglądał jak prawdziwyxDD Po za tym uwielbiałam lalki barbie. Nawet sama szyłam dla nich ubranka. po za tym lubiłam jeszcze klocki. Z tych z kółkami robiłam czasem rolki przywiązując sobie je do nóg. A co do zwierząt... Mój kuzyn udawał goryla, a ja z kuzynką uciekałyśmy przed nim na drzewa w ogrodzie.xD Każdy miał swoje. Ja drzewo z mirabelami, kuzynka ze śliwkami, a kuzyn największe drzewo, też ze śliwkami.xD Mieliśmy nawet klub OP - Ochrona Przyrody. kuzyn zrobił sam mapę terenu ponazywał każdy stawek na polu i takie tam. Za domem na stosie poukładanych palet było "Obserwatorium OP" mieliśmy nawet kamień z "logo" Na łące było chronione mrowisko, a wielkie głazy wytyczały szlak.xD pamiętam jak chodziliśmy z transparentami i przeszkadzaliśmy mojemu tacie gdy próbował wypalić łąke. Zalewaliśmy ogień wodą i dusiliśmy się dymem przy okazji. Ogólnie mieliśmy dużo głupkowatych zabaw w dzieciństwie. Niektóre praktykujemy do dziś, ale bardzo rzadko.
"Wielu żywych zasługuje na śmierć, a czasem umierają ci, którzy zasłużyli na życie..."
"Od piekła lub nieba odgradza nas tylko życie, rzecz najkruchsza na świecie."
"Czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bólu."