Nie lubię filmów o zombie, ale World War Z mi się podobało, bo te zombiaki były takie dzikie i wściekłe, a nie przymulone jak zwykle.
Jak byłam dzieckiem obejrzałam "Noc żywych trupów". Tę pierwszą wersję. Czarno białe, stare jak świat, a przeraziłam się niesamowicie. W sumie obejrzałabym znowu, ma swój klimat.
- Tato, ale ja nie mam żadnego celu w życiu!
- Celuj w dziesiątkę.
Nie sztuką jest dołączyć do dobrego klanu. Sztuką jest taki klan stworzyć.
Co za pech, że największa sztuka, z jaką niektórzy mieli w życiu do czynienia, to sztuka mięsa wołowego.
Wódka.
Raz przyjemność, a raz trutka.