Niezwykły film, w którym nie pada ani jedno słowo. Bohaterowie, czteroosobowa rodzina, żyją na małej wysepce pozbawionej słodkiej wody. Aby uprawiać skromne pole, codziennie muszą dowozić wodę łodzią z pobliskiego lądu. Życie całej rodziny podporządkowane jest beznamiętnej pracy, co podkreśla brak dialogów- w ich egzystencji słowa nie są do niczego potrzebne. Nawet nieszczęście nie jest w stanie wyrwać ich z rutyny, a odruch buntu jest krótkotrwały...Jezeli wiara w drugiego czlowieka, ktorego ma sie przed oczami jest naiwnoscia, to jak nazwac wiare w Boga, ktorego nikt nigdy nie widzial...???