- Jak mnie nazwałeś?
- buc - odparł spokojnie Franek
- Zabiję cię , jak możesz oceniać ludzi których nie znasz? Jesteś zwykłym zapijaczonym , śmierdzącym , śmierdzielem pijaku jeden - wyrzucił jednym ciągiem Tetsumaru.
- Chłopaki , możecie załatwić to na agorze - odezwał się głos za ich plecami. Franqey wyciągnął z kieszeni fajka i przywitał się z Focusem całkowicie ignorując wazona. Następnie Franek zaczął negować sens istnienia pojedynków , z czego wywiązała się długa i zbyt nudna dyskusja aby ją tu przytaczać. Problem jednak pozostał , i należało go rozwiązać. Z rozkazu Gotenksa agora jednak fukconowała , więc pojedynek musiał się odbyć.
Rankiem następnego dnia Franek zjawił się na arenie na takiej bańce że nie był w stanie unieść miecza. Młodszy i trzeźwy Tetsumaru miał nad nim dużą przewagę. Na szczęście ( albo i nie , to już zostawiam ocenie drogiego czytelnika) Franqey był przyzwyczajony do walki po pijaku. Gdy jego adwersarz rzucił się z uniesionym nad głową mieczem ,nasz bohater ( też kwestia sporna) w ekspresowym tępie dokończył butelkę "Krajowej wódy" , tak że zdążył jeszcze potknąć się o własne nogi i podczas upadku rozbić pustą już flaszkę o czerep [ ort! ] przeciwnika. Podczas gdy Franek wstawał na nogi , z trybun poleciała następna butelka , tym razem pełna , i rozbiła się na nosie Tatsu. Następnie poleciał stary but , a wraz za nim cała masa różnych przedmiotów niekoniecznie wyprodukowanych w celu miotania do żywej tarczy , choć trzeba przyznać nieźle spełniejących i to zadanie. Gdy Franqey stał już na nogach jego były przeciwnik był już otoczony przez dziką tłuszczę , więc zachowując pełną godność i powagę zwycięzca [ ort! ] zasalutował nad przegranym i skierował się w stronę wyjścia. Po drodze znów spotkał Focusa , który musiał mu przyznać rację że agora jeszcze kiepsko pracuje , ale przynajmniej jest z nią sporo dobrej zabawy. Później obaj udali się już bez opóźnień na naradę wojenną. Gdy ta dobiegła końca i Franqey wracał do przydzielonej mu kwatery zobaczył na ulicy dzieci kopiące czyjeś zmasakrowane zwłoki. Gdy podszedł bliżej z trudem zidentyfikował że nieboszczykiem jest Tetsumaru. Zostawił więc dzieci w radosnej atmosferze , a sam udał się na spoczynek. Następnego dnia czekał ich wymarsz. Postarał sobie przypomnieć plan kampańji , jednak coś mu nie szło . Skupił się więc na uczestnikach. Najmniej ze wszystkich kojarzył [ ort! ] Uchicha Sasuke .
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"