Mikrobudżetowy film o grupie przyjaciół zaliczających się do dokyun - pozbawionych ambicji młodych dorosłych, niedoedukowanych, z byle jaką pracą, za to obsesyjnie zainteresowanych swoim wyglądem i niezbyt wyrafinowanymi rozrywkami. Umalowane do granic wytrzymałości skóry japońskie odpowiedniki blachar umawiają się na nieudane randki i niemrawe domówki. Oryginalny japoński tytuł, "Wir miłości", nie bez powodu kojarzy się z operą mydlaną: bohaterowie wymieniają partnerów równie często co podkoszulki w panterkę, wciągając widza w ciąg emocjonalnych rozterek i desperackich prób ucieczki przed samotnością. Film, sprawiający wrażenie improwizowanej, naturalistycznej impresji, jest nieodparcie śmieszny i dotkliwy zarazem - reżyser bezlitośnie ujawnia absurd i groteskę egzystencji bohaterów, ukazując mniej znaną stronę japońskiej popkultury w krzywym zwierciadle.Jezeli wiara w drugiego czlowieka, ktorego ma sie przed oczami jest naiwnoscia, to jak nazwac wiare w Boga, ktorego nikt nigdy nie widzial...???