Pani Rowlling znów zaskoczyła śmiercią wielu tym razem bohaterów. Najbardziej żal mi było dziecka Lupina i Tonks... No cóż, najlepszą częścią to ona nie była, chociaż z pewnością lepsza od drugiej i czwartej części. Zbyt wolno akcja się rozwijała, momentami przeciągała się niemiłosiernie, by dojść do i tak mało znaczącego punktu kulminacyjnego.
Najbardziej zaskakującym momentem były oczywiście ostatnie rozdziały, kiedy to młody Potter wreszcie stoczył walkę z Voldemortem (jeżeli można to nazwać walką). Ciekawe były też momenty poszukiwań Insygnii.
Niby wszystko zostało wyjaśnione, ale ja wciąż jednego nie rozumiem i byłbym wdzięczny, gdyby ktoś uświadomiony mógł o tym coś skrobnąć. Otóż jak pamiętamy Syriusz umarł w piątej części na wskutek... no właśnie, czego? Błysnęło czerwone światło wystrzelone z różdżki (a przypominam, że zaklęcie Avada Kedavra wydziela zielone), a następnie Black wpadł w zasłonę, która znajdowała się na środku sali. Co się wtedy z nim stało? Ciekaw jestem, dlaczego nie zostało to jednoznacznie wyjaśnione...
Tyle ode mnie.
Edit:
Dzięki za odpowiedź, Drakan. No cóż, tyle można było wydedukować z samej książki, liczyłem na bardziej rozwiniętą teorię, no ale trudno:p Dziwi mnie, dlaczego nie zabezpieczyli tego przejścia magią lub czymkolwiek. Gdyby jakiś pracownik Departamentu Tajemnic miałe pecha i się potknął czy coś, byłoby to nieodwracalne. No chyba, że niektórzy potrafili powracać stamtąd. Ale to już rozmowa na inny temat. Tak czy inaczej, dzięki.
When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]