Ostatnio parę razy zetknęłem się z opinią że nie ma dobrych wokalistek. Że laski nie nadają się do rocka, i że zasadniczo macica pszeszkadza w wydobyciu dobrego głosu. Niewątpliewie w stwiedzniu tym jest sporo prawdy, jednaże mimo powalająco żałosnego stosunku dobrych muzyków do "muzyczek" nie zgadzam się z tym twierdzeniem w pełnej rozciągłości. Takie laski jak P.J. Harvey, Jennice Joplin tworzą naprawdę kawał dobrej sztuki. Zespoły pokroju "Pixies" czy "Scnic Youth" są niedoścignione, a perkusistka "White Stripes" też daje radę. Jeśli chodzi o delikatniejszą muzykę "Sheeveree", Nena czy absolutnie cudowna Rickey Lee Joens nie mają sobie równych (w swoich klasach oczywiście). Tak wię reasumując co sądzicie o śpiewających pindach, jakie zespoły/ laski polecacie itd.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"