Witam.
Ostatnio spotykam się z opiniami, że amerykańskie przeróbki japońskich horrorów są lepsze niż oryginały. Co Wy na ten temat sądzicie?
Właśnie oglądam amerykańską wersję "Nieodebranego Połączenia" i twierdzę, że to jakaś kpina. Zarówno ja jak i moja siostra uważamy, że to niezła komedia. W szczególności egzorcyzmy w tym programie oraz te dziwaczne zjawy, które przywodzą na myśl te kukły z "Piły".
Tak samo myślę o amerykańskiej wersji "Widma", który jest co prawda jest w głównej mierze produkcji koreańskiej, ale Japończycy też maczali w niej place. Tu również kicha.
Zniesmaczeni tymi przeróbkami Japończycy podobno wyraźnie sprzeciwili się temu, żeby ich sąsiedzi z USA nagrywali amerykańska wersję "Death Note'a".
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zapraszam do dyskusji.
"Jego drogę spowija jedwab, odciski jego palców na rosie,
Mieszkańcy krain mroku pokornie się przed nim płożą.
Bękart Matki Natury odrzucony przez liście i potok
Obcy w obcym kraju, szuka pociechy w swych marzeniach."
Marillion "Grendel".
Denerwować się, to mścić się na swoim organizmie za głupotę innych.