Forum Dragon Ball Nao

» Vision of Escaflowne

clio Kobieta
niestowarzyszona
Admin no onēsan

niestowarzyszona<br />Admin no onēsan
clio
Wiek: 44
Dni na forum: 5.822
Plusy: 3
Posty: 1.272
Skąd: Kuopio, Suomi
Anime, które można określić jednym słowem: klasyka. Zapoznałam się z tym tytułem - jak w przypadku większości - na konwencie, jeszcze w ubiegłym tysiącleciu, a teraz (kiedy moja mania mangowa przeżywa renesans) obejrzałam do końca. Escaflowne to swego czasu bardzo uznane i cenione anime, łączące w sobie wątki fantasy, science-fiction, wielkich robotów oraz międzyplanetarnego romansu.

Tenkuu no Escaflowne powstało w roku 1996 jako 26-odcinkowa seria telewizyjna (plus film pełnometrażowy). Opowiada historię licealistki Kanzaki Hitomi, która zostaje przeniesiona na Gaię - planetę, na której niebie widnieje Ziemia z Księżycem. Hitomi zostaje uwikłana w rozgrywki polityczne, wojnę oraz romans z dwoma mężczyznami (mówiąc ogólnie). Jest kluczową postacią tej historii - według jednych winną całej sytuacji, według innych jedynym zbawieniem.

Anime zaczyna się w małym (?) japońskim miasteczku i liceum. Kanzaki Hitomi, świetna sprinterka, dowiaduje się, że jej przyjaciel (i obiekt uczuć) Amano musi opuścić kraj. Hitomi prosi Amano o swój pierwszy pocałunek - pod warunkiem, że uda się jej zejść poniżej 13 sekund na dystansie 100 metrów. Kiedy Hitomi biegnie po swoją nagrodę, na bieżni pojawia się chłopak, którego wizję Hitomi miała wcześniej tego dnia. Za chwilę za chłopakiem pojawia się i smok i miejska szkoła staje się areną brutalnej walki. Tylko dzięki Hitomi chłopak wychodzi cało z tego starcia i postanawia zabrać dziewczynę do swojego świata. Amano oraz Yukari, przyjaciółka Hitomi, opowiadają matce Hitomi o wydarzeniach, jakich byli świadkami, a matka przyjmuje zniknięcie córki dziwnie spokojnie.

Hitomi stosunkowo szybko aklimatyzuje się na Gai, choć tęskni do swojego normalnego życia, zwłaszcza że w nowym świecie nieustannie dręczą ją pełne krwi i przemocy wizje. Hitomi już na ziemi miała niewielkie zdolności wróżbiarskie i za pomocą kart tarota całkiem trafnie przepowiadała przyszłość. Pomagało jej także wahadełko z dziwnym kamieniem, który otrzymała od babci. Na Gai zdolności Hitomi będą wykorzystane do innych celów niż banalne wróżenie zakochanym...

Gaia zostaje rzucona w wir wojny i zaatakowana przez Imperium Zaibach, którego pierwszą ofiarą pada kraj Fanelia, i to w dniu koronacji nowego króla. Asturia, kraj sprzymierzony z Zaibachem, powstrzymuje się od działań militarnych, mimo oczywistych oznak rozszerzającej się wojny. Nie wszyscy jednak zamierzają siedzieć z założonymi rękami - Allen Shezar, rycerz Asturii, oraz Van Fanel, świeżo koronowany król nieistniejącej już Fanelii, postanawiają połączyć siły w celu obalenia Zaibachu. To ci dwaj będą teraz najważniejszymi osobami w życiu Hitomi, której serce będzie rozerwane na dwoje. Allen, który mógłby być sobowtórem Amano, to szlachetny rycerz, kawaler miecza i bardzo przystojny mężczyzna. Van to młody pilot wielkiego robota, zamknięty w sobie i skupiony na swoim celu, który jako taką czułość okazuje jedynie dziewczynie-kotu, Merle. Hitomi, Allen i Van będą musieli podjąć walkę z przeznaczeniem, w sieć którego wplecione są także inne postacie, a ich tajemnice odkrywamy później.

Fabuła koncentruje się na walce z Zaibachem, którego motywy poznajemy w trakcie rozwoju opowieści. Dowiemy się, w jaki sposób połączone są Gaia i Ziemia. Dotrzemy do starożytnych cywilizacji i ich mocy. A na koniec zostaniemy postawieni w obliczu brutalnej prawdy, że walka, wojna i agresja są dla ludzi naturalne w każdej sytuacji - choć miłość może (na chwilę?) zatrzymać wziesione miecze i wymierzone działa.

Vision of Escaflowne jest bez wątpienia dziełem porywającym, klasyczną opowieścią o walce dobra ze złem z klasycznymi bohaterami. Jest tu krew, cierpienie i śmierć, są romanse, wiara w ludzi i poświęcenie. Są przedstawione różne motywy kierujące ludźmi - okrucieństwa u "tych dobrych", ludzkie uczucia i odruchy u "tych złych". Serial ten powstał blisko półtorej dekady temu - i różni się od anime, jakie oglądamy teraz. Inne jest poprowadzenie fabuły, inna jest treść, postacie są mocno archetypiczne, zaś animacja bardziej bogata w szczegóły (no i wielkie oczy!)

Przy opisie tego anime absolutnie nie wolno nie wspomnieć o ścieżce dźwiękowej, a tę stworzyła mistrzyni Yoko Kanno, być może najwybitniejsza twórczyni muzyki anime. Muzyka w Vision of Escaflowne zapiera dech w piersiach bogactwem motywów i doskonałym ich dopasowaniem do fabuły. Znajdziemy liryczne melodie jak "Fanelia", "Cradle song" czy "Arcadia", znajdziemy gwałtowne i mroczne jak "Zaibach", a także przejmujące suity jak "Epistle" albo "Dance of Curse" dodatkowo podkreślone męskimi i żeńskimi chórami. Moim ulubionym kawałkiem jest "Shadow of Doubt", piękna smyczkowa kompozycja, która wystarczająco często pobrzmiewa w anime, bym była zadowolona Nie zabrakło też ślicznych piosenek, jak otwierająca każdy odcinek "Yakusoku wa iranai" ("Nie potrzebuję obietnic"). Ścieżka dźwiękowa do Escaflowne to jedno z tych dzieł, których można słuchać zupełnie nie znając filmu, a które i tak zachwycą.

Teraz będzie trochę spojlerów - więc jeśli ktoś nie oglądał anime, niech nie czyta. Spojery jak zawsze będą się tyczyć bohaterów, a ci są przedstawieni bardzo przyzwoicie, choć nie są to postacie, które jakoś szczerze bym uwielbiała (z jednym wyjątkiem). Tak naprawdę dużą sympatią darzę Hitomi, która pomimo licznych zwątpień i wyrzutów sumienia, potrafi mocno wierzyć w swoje przekonania i uczucia. To ona od początku do końca mówi, że walka jest zła, i za wszelką cenę pragnie pokojowych rozwiązań. Nie przemawia do niej idea czynienia pokoju poprzez wojnę. Hitomi jest bardzo silną postacią i świetne skonstruowaną postacią kobiecą. Na jej tle Allen i Van wypadają gorzej, właśnie przez to ich zaślepienie, przez kierowanie się męskimi ambicjami i przyzwolenie dla rozlewu krwi. Kulminacyjnym momentem jest, kiedy Allen i Van stają naprzeciw siebie, niepomni na łączącą ich przyjaźń i wcześniejsze wspólne doświadczenia.

W ogóle mam wrażenie, że postacie kobiece są w tym serialu przedstawione jako silniejsze i bardziej rozumne. Bardzo cenię Merle, dziewczynę-kota, od zawsze dbającą o Vana, ale i przejmującą się innymi przyjaciółmi. Podoba mi się nawet od biedy Millerna, która miała szanse stać się denerwującą dziewczyną lecącą za ukochanym, a okazała się osobą z głową na karku i dobrym sercem. Podobają mi się Naria i Eriya, siostry bliźniaczki służące Folkenowi - mają w sobie po prostu głębię i są w stanie zastanowić się nad swoim postępowaniem i pojąć odpowiednie decyzje bez większego przygotowania.

Faceci na tle kobiet wypadają słabiej (to zupełnie jak w Titanicu, gdzie Rose jest genialna, a ten tam Di Caprio i jej narzeczony to kompletne ciule, haha), aczkolwiek bardzo przypadł mi do gustu Dryden - jedyny facet, który ma głowę na karku, nie kieruje się jakimiś wzniosłymi słowami o honorze, tylko po prostu widzi sedno sprawy i potrafi przyłożyć rękę. Potrafi pomóc, nie czekając na nagrodę, wierząc w to, co trzeba zrobić. Dryden także widzi, że przemoc nie prowadzi do niczego. Postacią, na której się niejako zawiodłam, jest Folken - facet, który ma imidż i stajl (na co szczególnie zwróciłam uwagę przy ostatnim oglądaniu) i który mógłby być bardzo ciekawym bohaterem, ale który na koniec zupełnie się według mnie rozmył. Mam wrażenie, że nie wykorzystano potencjału tej postaci, a szkoda szkoda...

Choć mi to szczerze mówiąc wisi, ponieważ ani trochę nie rozczarowuje mnie inna postać - mój ukochany bohater tej opowieści, Dilandau. Dilandau przypadł mi z miejsca do gustu podczas oglądania serii po raz pierwszy. Tylko trzy postacie podczas wszystkich lat mojej przygody z mangą zwykłam określać mianem kompletnych świrów: Murakiego z Yami no Matsuei, Fuumę z X-a oraz właśnie Dilandau z Escaflowne - i o ilę Murakiego nie znoszę, Fuuma jest mi emocjonalnie obojętny, o tyle Dilandau szczerze uwielbiam. Trudno nawet powiedzieć dlaczego - być może za tę jego absolutnie niesamowitą niestabilność, za to, że jest chodzacą pasją i zbitkiem instynktów (choć nie wiem, czy to są odpowiednie powody do lubienia -_-') Dilandau to chodzący żywioł (choć na inny sposób niż np. Mugen z Samurai Champloo), a takie postacie po prostu przyciągają uwagę i kradną dla siebie plan, nawet jeśli bywają jednocześnie odpychające. I nawet nie znając zakończenia serii, można się zorientować, że za tym zachowaniem i sposobem bycia Dilandau jest jakaś tajemnica, może największa w tym anime. Kiedy poznamy tę tajemnicę i jego przeszłość, patrząc na Dilandau można czuć jedynie żal, litość i współczucie jako ofiary eksperymentu naukowego, jako dziecka, którego psychikę zgwałcono w najbardziej brutalny sposób i przekształcono w sztuczny twór. Dla mnie osobiście mocno przejmująca jest scena, kiedy Dilandau dowiaduje się - raz po raz pytając po imieniu - o śmierci wszystkich swoich podwładnych i towarzyszy, których, owszem, mógł traktować jak śmieci i robactwo, ale którzy byli mu niezbędni do jako takiej stabilnej egzystencji jako ktoś zawsze będący obok. Kiedy zostaje zupełnie sam, traci nawet tę resztkę stabliności, która pomagała mu funkcjonować.

No i to chyba na tyle o Escaflowne. Co napisać na koniec? Że oczywiście polecam. Dobre anime, które wciąga, porywa i pozwala spędzić czas bardzo przyjemnie, zastanawiając się po raz kolejny nad zagadką ludzkiej egzystencji...

"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"

Obraz
kirin.pl

Wyświetl posty z ostatnich:

Forum DB Nao » » » Vision of Escaflowne
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
Facebook