Co sądzicie o zapożyczeniach w języku polskim, czyli wyrazach, bądź zwrotach obcego pochodzenia. Uważacie, że powinniśmy urozmaicać polszczyznę anglicyzmami, rusycyzmami, germanizmami itd? Czy może jednak powinniśmy tego unikać, chroniąc rodzime słownictwo, albo wręcz wyczyścić ojczystą mowę z naleciałości? Gdzie leżą granice, jakie wyrazy powinniśmy wprowadzić bądź zachować, a z jakich zrezygnować?
Możemy też rozmawiać o innym ciekawym temacie, tj. wpływie języka polskiego na inne języki oraz zapożyczeniach w innych językach.
Mam również z tego miejsca prośbę, mógłby ktoś podzielić się informacjami na temat liczebności wyrazów obcych i języków z których one pochodzą? Sam znalazłem tylko jeden artykuł, który podaje liczby na podstawie małego słownika języka polskiego z 1968 roku, a więc mocno nie aktualny.
Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD