clio napisał(a):Pracuję w zawodzie, w którym siłą rzeczy spotykam się z różnymi patologiami - i być może to już mój wyrobiony instynkt mówi mi, że w sytuacje, gdzie komuś dzieje się krzywda TRZEBA się wtrącać, trzeba interweniować, nie można tego zostawić. Kiedy tylko mogę, staję w obronie tych, którzy stają się celami agresji, jakakolwiek by ona nie była. A z drugiej strony sama byłam w sytuacji, gdy prywatnie klepano mnie po plecach i wspierano, ale, gdy przyszło co do czego, publicznie odmówiono mi tego wsparcia i pozostawiono samą sobie - wiem więc, z osobistego doświadczenia, jak się czuje osoba, wobec której postępuje się (wszystko jedno z jakiego powodu) właśnie w taki sposób - i już to jedno wystarcza jako motywacja, by nikogo innego coś takiego nie spotkało.
Nie lubię takiego podejścia. Zakłada ono własną nieomylność, i chęć niesienia pomocy wielokrotnie obraca się w coś jeszcze gorszego. Zapewne takie samo podejście mają urzędniczki socjalne, które decydują się odbierać dzieci ich rodzicom, z powodu siniaka, czy złych warunków życia". Potem mają sprawę w dupie , i poczucie dobrze odwalonej roboty, choć zrobiły komuś z życia bagno. Jestem przeciwny wszelkiej formie pomocy na siłę, gdyż jest ona niesiona zazwyczaj przez osoby mające w perspektywie tylko własny, zazwyczaj mało złożony system moralny, nie zaś specyfikę danej sytuacji.Gdyby takie zachowania powodowała realna empatia, osoba pragnąca nieść pomoc, po wczuciu się w drugą osobę dostrzegłaby pewnie, że jedyną rzeczą jakiej się od niej wymaga to żeby się !?. A jak się jeszcze dzieciom wciska do łba ideologię że to niby dla ich dobra, to rozmiary tragedii tylko się powiększają.
PS. Nie była to wrzuta, do Ciebie Clio, bo nie wiem czy się tak zachowujesz, ale wskazanie na pewne wspólne punkty do opisanej przeze mnie postawy.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"