» Wszystkich Świętych i Zaduszki

Wiadomo o co chodzi. Uczestniczycie w tych świętach? Wspominacie w tych dniach jakoś szczególnie zmarłych, jeśli tak to jak? Razem z całą rodziną odwiedzacie miejsca pochówku bliskich czy wolicie w samotności do nich mówić, modlić się?

---

Nie uczestniczę w żadnym z tych świąt. Nie jeżdżę tego dnia na groby bliskich. Czasami jak jest ładna pogoda to wybiorę się wieczorem na spacer po cmentarzu centralnym bo wygląda wtedy naprawdę zjawiskowo, ale nie mam tam nikogo bliskiego, więc w żaden sposób nie wiąże się to z obchodzeniem tego święta.

---

Nawet siedząc na ławie oskarżonych lubimy słuchać o sobie.

Już któryś rok z rzędu zostaję na Wszystkich Świętych w mieście, gdzie studiuję. Do domu nie wracam, bo raz że daleko, a dwa, że moja rodzina jest pochowana w zupełnie innej części Polski niż dom rodzinny, więc mija się to z celem. Mam już jednak swoją tradycję i w Dzień Zaduszny kupuję ze 2 znicze i kładę na opuszczonych grobach. Nie modlę się jakoś szczególnie, raczej daję ponieść nastrojowi, wyciszam się i żywię nadzieję, że po drugiej stronie nikt nie czuje się samotny : )

---

Istnieją grzechy, których urok tkwi raczej w myśli o nich niż w samym czynie, triumfy dziwne, zadowalające raczej dumę niż namiętność, wzmagające tętno intelektualnej radości - radości znacznie intensywniejszej niż ta, jaką obdarzają czy mają możliwość obdarzyć zmysły.

Ja na cmentarz chodzę sam, bo reszcie się wtedy załącza nawyk gadania o tak oczywistych sprawach, że każdu umrze. Wiadomo że każdy umrze, po co to powtarzać. Ale to to jest akurat jeszcze w miarę ok. Najbardziej mnie denerwują gadki o chorobach i wypadkach.
No więc, jak już mówiłem, chodzę sam. Lampki zapalę na tych prywatnie istotnych dla mnie grobach, jak mi zostanie to na rozstaju i na grobie jakiegoś żołnierza. Wykorzystuję też wizyty na cmentarzu do pozwiedzania starej części z XIX wieku, części prawosławnej, cerkwi i cmentarza żydowskiego (o ile otwarty, bo otwierają tylko jak ktoś przyjdzie i poprosi o otwarcie) oraz, co może wydać się dziwne, kwatery Armii Czerwonej. Zawsze też szukam, ponieważ podobno jest, kwatery Wehrmachtu. Nie modlę się, ponieważ nie modlę się wcale to raz, a dwa to nawet jeśli, to za zmarłych modlić się jest bez sensu.

---

Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD

Nie wspominam tego dnia szczególnie najbliższych zmarłych, bo robię to codziennie a nie na zawołanie. Chodzę na cmentarz z rodziną, ale raczej dla tego by rodzina czuła się lepiej, wiedziała, że i ja pamiętam. Nie modlę się, bo nie mam do kogo.

Chodzę, modlę się, palę znicze i pety.

---

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"

Al Ed Upek napisał(a):

Nie modlę się, ponieważ nie modlę się wcale to raz, a dwa to nawet jeśli, to za zmarłych modlić się jest bez sensu.

Czemu bez sensu, jeśli istnieje byt po śmierci, to myślę, że możemy wpłynąć na lepszy byt tych osób.

---

Ten kto umarł zakończył już swą drogę i stanął przed sądem. No i moim zdaniem, przekonanie, że możemy wpłynąć na Boga, aby ten ułaskawił bliskich, jest co najmniej zarozumialstwem.

---

Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD

Al Ed Upek napisał(a):

Ten kto umarł zakończył już swą drogę i stanął przed sądem. No i moim zdaniem, przekonanie, że możemy wpłynąć na Boga, aby ten ułaskawił bliskich, jest co najmniej zarozumialstwem.

Niekoniecznie. Może być że np. osoba modli się o łaskę szczerego przebaczenia czegoś trupkowi przez siebie bądź kogoś, co mogłoby denatowi stanąć na drodze do zbawienia. Wszak ze śmiercią nie ustępują konsekwencje czynów zmarłego. Skoro wieczność z definicji swej istnieje poza czasem w naszym rozumieniu, puki zmarłego łączy coś ze światem ograniczonym czasowo, sąd się do końca dokonać nie może, i tu jest miejsce na modlitwę. Oczywiście nie da rady zmusić umarlaka do przyjęcia miłosierdzia wbrew woli, to modlitwa ma sens, właśnie z istoty czasu jako takiego. Jeśli np. martwy potępia się za jakąś krzywdę, wyrządzoną komuś, kto poprzez twoją modlitwę mu przebaczy, być może zmarły się zbawi, bo decyzja tej osoby wciąż na niego wpływa, więc jego stan nie jest wiecznością w sensie metafizycznym - nie jest czymś stałym, na co nasze działania nie wpływają, czymś poza czasem w liniowym rozumieniu tego słowa. Na tym w skrócie mógłby polegać czyściec ( ale nie szukaj tego w katechizmach, bo właśnie to zdefiniowałem prywatnie na potrzeby dyskusji, jako teolog amator).

---

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"

Nie. Nie. Nie.
Nie sądzę, by moje czyny wpływały jakkolwiek na osoby, które opuściły fizyczność świata 4 gęstości.

---

"...nie pasuję do tej pedalskiej sztafety... “

Osobiście Wszystkich Świętych nie obchodzę, podobnie jak dnia Zadusznego. Jedynie ewentualnie towarzysze komuś z rodziny, jak np. wczoraj mojej matce, która musiałaby sama pks'em jechać na jakąś wiochę. Nie idziemy na mszę, a podczas procesji nie modlę się. Jeśli ktoś uważa, że wypowiadane modlitwy mają jakąś moc i wpływ na los zmarłych, to jego sprawa, dla mnie to absurd.
Jeśli chodzi o Zaduszki, to praktykuję, aczkolwiek niekoniecznie 2 listopada. Odwiedzenie czyjegoś grobu i zapalenie symbolicznego znicza nie powinno ograniczać się wszakże do konkretnego dnia. Zanim ktoś zarzuci mi nieścisłość, to dzień Zaduszny =/= Zaduszkom. To pierwsze jest kopią pogańskiego obrzędu, powstałe na zasadzie "jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich" (albo raczej zasymiluj). Co zresztą dotyczy większości świąt.

---

Grupa Mirai

Cyceron napisał(a):

Nie. Nie. Nie.
Nie sądzę, by moje czyny wpływały jakkolwiek na osoby, które opuściły fizyczność świata 4 gęstości.

A co ty, Michnik że jako kontrargument podajesz swoje widzimisię?

---

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"

Odpowiadałem na pierwszy post.

---

"...nie pasuję do tej pedalskiej sztafety... “

A, to sorry.

---

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"

Obowiązkowo iść na cmentarz w okolicach 16. Dla mnie połączenie ciemności i rozświetlających ją kolorowych zniczy, ten zapach w powietrzu. Nie wiem, dla mnie to prawie jak magia, coś nieuchwytnego, specyficzna atmosfera sycąca ducha. Inny świat.

---

I know I'm strange, but what are You?
Ech, gdzie te czasy Nao oświecone...

Na cmentarz nie jadę- w końcu bliskich mam pochowanych aż we Włocławku- szkoda mi tak daleko jechać z Suwałk- na raptem 2 dni. W sumie 2 razy byłam na grobach dziadków i mojego małego wujka- zawsze zastanawiałam się jaki by był, gdyby żył, jakby wyglądał, jakie by miał dzieciństwo, czym by się zajmował,etc. Niestety nie dane mu było posmakować życia, bo urodził się martwy . Dziadków nie poznałam, zanim się urodziłam zmarli, więc nie mam co tu ,,wspominać".

---

[img][/img]
,,Nie możesz poświęcić życia za ukochaną osobę, musisz żyć ,by jej chronić"
,,W świecie ninja ci, co łamią zasady są śmieciami. Ale ci, co porzucają swoich przyjaciół są gorsi niż śmiecie"
[http://yog-sothoth.tanuki.pl/main/licznik/byczusia/250x50.png]
,,Bo jeśli głupotą jest obrona życia
Będę głupcem do ostatniego dnia"

Gdyby tylko groby istniały to bym odwiedzał krewnych z XVII wieku, bo do takich dotarłem. No ale po chłopach niewiele zostaje.

---

Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD