Do innych rzeczy, które mnie odrzucają w drugim człowieku są standardowe: dłubanie w nosie, drapanie się po jajkach, bekanie, puszczanie bąków w towarzystwie dla zabawy.
Jest jeszcze coś, czego nie mogę pojąć, a co jest właściwie powszechnym zjawiskiem w naszej kulturze, mianowicie- higiena po skorzystaniu z toalety. Dlaczego ludzie po załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych podcierają się papierem, po czym zadowoleni ganiają dalej cały dzień z (nie ma się co oszukiwać) brudnym tyłkiem? Jeśli jest taka możliwość, to powinno się jednak wziąć prysznic, czy w jakikolwiek inny sposób umyć.
Ale to tylko moje własne zestawienie obrzydliwych przyzwyczajeń ludzi, zapraszam do podzielenia się z Waszymi spostrzeżeniami : )
Bo u nas nie ma kultury siadania na bidecie. Co więcej, o istnieniu takiego urządzenia dowiedziałem się z gry, w której się było zarządcą hotelu. Sprawdziłem w wikipedii i byłem zdziwiony, że takie coś istnieje, a miałem już chyba z 18 lat.
W gronie kolegów puszczamy bąki. Nie zawsze myję ręce po wyjściu z łazienki.
Opowiem taką historię. To co prawda żaden zwyczaj ani przyzwyczajenie, ale zdarzyło nam się. Ja, Ishi i jeszcze dwóch kolegów zrobiliśmy taki koktajl.
Było niecałe pół piwa i dodawaliśmy tam następujące składniki: dżem, majonez, keczup, musztarda, czosnek, sok z czosnku, kawałek kiełbasy, clin, ace, żel pod przysznic, pasta do zębów, mocz, kał, nasienie, kakao, wódka, whisky, pet, tabletka na serce, kawałek jakiejś paskudnej galarety i jeszcze ze 20 różnych produktów przemysłowych i spożywczych, nie chce mi się przypominać kolejnych. Było to bardzo gęste, dużo osiadło na dnie. Wywaliliśmy to przed okno (a warto przypomnieć, że zepsuł nam się schab, więc też go wyrzuciliśmy) i rano zobaczyliśmy jak pewien bezdomny gośc to wszystko wyjadł, oblizał palce i jeszcze potem zaczął jeść ten gnijący schab.
Nie spuszczanie po sobie wody w klozecie. Szlag mnie trafia jak np. chcę skorzystać z publicznej(czy jakiejkolwiek toalety) i widzę tam siki czyjeś czy kupę. Tak samo jak obrzydliwe dla mnie jest siorbanie czy mlaskanie- fuuj.
.
5. Noszenie jednego zestawu ubrań przez kilka dni. W liceum miałam taką dziewczynę, która jak przyszła w czymś w poniedziałek, to do piątku tych ciuchów nie zmieniała. Zestawów miała od groma, więc problemem nie były pieniądze. Nie mam pojęcia co nią kierowało. Może jak stwierdziła, że jeden zestaw dopasowała całkiem ładnie, to trzeba się nim nacieszyć przez 5 dni?
Zdarza mi sie czytac na sedesie. Raz nawet utopilem ksiazke w muszli ustepowej...
Ale skoro je topisz w muszli, to faktycznie trochę nie w porządku ;p
Ja zawsze chodze wiecej niz tydzien w jednym ubraniu.. czesto kilka tygodni a nawet miesiac.. nie lubie zmieniać ubrań
Raz nawet utopilem ksiazke w muszli ustepowej...