Myślałby kto, że to tylko na nas, hardkorowych fanów z hermetycznego forum, takie wrażenie wywarł mistrz, a tymczasem…
To może się tak wydawać, ale zakładam, że ci wszyscy ludzie też byli dzieciakami i zapewne oglądali telewizję, w której leciał DB, a nie już od małego mieli życie ukierunkowane na robienie karier (większość komentarzy pochodzi właśnie od osób, których dzieciństwo przypada na czasy emisji). Nie pogłębiali zainteresowania DB czy Japonią jak my tutaj, co przecież nie musi oznaczać, że nie wywarł na nich podobnego wrażenia. Domyślam się, że bez tego ta seria nie stałaby się taka rozpoznawalna dosłownie w każdym zakątku świata, nie będąc jednocześnie jedynie "bajką dla dzieciaków", po której w późniejszych latach zostaje tylko nostalgia. Oczywiście nie ma co się oszukiwać, że większość z tych ludzi jeszcze parę dni temu oprócz znania DB kojarzyła, kto to Toriyama albo że to na podstawie mangi itd., no ale do tego nie muszą się teraz przyznawać.
Mógłbym się zgodzić, gdyby na podstawie jego rysunków powstało jakieś anime, ale anime DBS stanęło i na adaptację mangi rysowanej przez Toyotaro na razie się nie zapowiada. Nie mam na myśli kontynuatora jako rysownika mangi, bo to w gruncie rzeczy żadna filozofia, tylko kompleksowego, który odpowiadałby też za całą główną fabułę ("kanon") przedstawianą ostatecznie w anime, czyli to, czym zajmował się Toriyama i co fani chcieli oglądać.
Popularność mangi DBS też wynika głównie z udziału Toriyamy, a nie z kapitalnych rysunków autorstwa Toyotaro, bo nawet jeśli Toyotaro się stara, w co nie wątpię, to tłumów nie porywa i już raczej nie porwie.
Ciężko wyrokować, ale moim zdaniem mangę DBS powinni zakończyć przy najbliższej okazji, czyli po narysowaniu tego wszystkiego, co było planowane. Wtedy ewentualnie pomyśleć nad następną serią i mangą, którą rysowałby Toyotaro lub ktoś inny do historii tworzonej przez Toyotaro lub kogoś innego. Obawiam się, że Toyotaro na kontynuatora Toriyamy nie nadaje się w żadnym stopniu, więc raczej nie zwiększą mu kompetencji w tworzeniu przyszłego DB.
Nawet w późniejszych latach emisji (2002-2003), gdy internet był już popularniejszy, mam wrażenie, że ludzie prawie o tych odcinkach nie pisali. Do tego stopnia, że nawet nie sposób znaleźć (w archiwalnych kopiach starych stron), kiedy dokładnie wyemitowano ostatni odcinek w TVN 7.
To zenkai to nie jest taka prosta sprawa, bo musieliby walczyć z minimalnie słabszymi od siebie, a gdyby trafiali na silniejszych, to by ginęli. Przecież nie mieli świadomości, że to tak działa, więc takie ryzykowanie byłoby nieuzasadnione, a że nikt nie lubi się męczyć, to oczywiste, że wybierali na cele dużo słabszych.