Forum Dragon Ball Nao

» Survivor 2 - Users Revolutions.

Strony:   1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  
Shiro Mężczyzna
"The Human Typhoon
The Human Typhoon
[ Klan Asakura ]
Shiro
Wiek: 35
Dni na forum: 7.019
Plusy: 4
Posty: 2.219
Skąd: Białystok
Legolas.

Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 6.626
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
Jechaliśmy stępem. Ledwie dniało, na trawie był szron, a nieprzyjemny, zimny wiatr dął od czasu do czasu.
- Daleko do Minas Daroth*? – Zapytałem. – Bardzo dawno mnie nie było w tych stronach… -
- Jeszcze kilka godzin… a gdzie się podziewałeś? – Zapytał patrząc spod oka na mnie Ukryty.
Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się, smutno spuszczając oczy.
- Męczy mnie ten kontynent. Te chmury, te gwiazdy. Te lasy, wrogowie… Nigdy nie ma pokoju… Ech… Próbowałem dopłynąć do Błogosławionych Krain….
- Do Amanu?! – Krzyknął przerażony Xan, jeżdżący obok mnie.
- Tak, tam… Widziałem Tol Eressëa, lecz wtedy… miałem sen. Widziałem wojnę, płacz, rozpacz. Zawróciłem… A już czułem… mniejsza…
- Próbowałeś zdublować wyczyn Túrina…?
- Może i tak… Ale nie jestem pewien, czy Valarowie by mnie przyjęli….


Tej nocy czuć było śmierć. Nikt nie mógł spać, Shiro z Dantem krążyli niespokojnie, a konie rżały. Przed świtem na skałach ujrzeliśmy kilka cieni szybko przemykających się wzdłuż gór.

Tej nocy w obozie wybuchła sprzeczka. Kilku żołnierzy pokłóciło się, o żarcie, którego było cholernie mało. Widać było że ktoś zabrał drugiemu jedzenie. Widzę, jeden dupek wyżarty, z chlebem w dłoni. Drugi to młody chłopaczek, próbujący bydlakowi wyrwać chleb. Frajer nawet się nie obejrzał, jak strzeliłem go łbem. Padł na plecy. Szkoda wyciągać miecza. Kopnąłem go w głowę. Umarł na miejscu. Chleb podniosłem z ziemi. Rzuciłem chłopakowi.
- Nie musiałeś tego robić – rzekł Virtualboy. – Jak słaby, niech nie bierze żarcia.
On też się nie zorientował jak go zabiłem…

PS. Większość nazw własnych to oryginalne nazwy Tolkienowskie. Jedynie Minas Daroth, jest nie prawdziwe. Robienie głupich skrótów, przestawianie nazw dwuczłonowych jest, wybacz Dante, żałosne.

PPS. Zauważcie rosnący konflikt w naszym wojsku. A co do głównej bitwy, zostawcie ją w spokoju. To na koniec.

PPPS. Postarajcie się nie używać do określenia wrogich wojsk nazwy SSJCenter. Dziecinada do kwadratu.

PPPPS. Dżo Tęx, NIGDY nie nazwę Cię Adminem III Mocnym, bo zawsze się śmieję jak to czytam .

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Hidden Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
Hidden
Wiek: 32
Dni na forum: 6.810
Posty: 1.205
Skąd: Kraków
Alchemia to fajna sprawa. Tak ogółem rzecz ujmując przynajmniej. Ale spróbujcie ludzkiej transmutacji...

- Znowu suchy chleb... - jęknął Hidden chwytając suchar i macając palcami.
- Nie pasuje? Wybacz, ale krewetki i inne frutti di mare się nam skończyły... - rzucił sarkazmem Xan.
- Ta, przynajmniej nie ma pyrków, cieszysz się, nie? - skontrował Ukryty.
- Ludzie, dajcie spokój, chce odpocząć! - warknął Dante, lekko unosząc swą głowę, dotąd spokojnie opierającą się o pień drzewa.
Ogień wokół którego zgromadzili się wojownicy hasał wesoło, gdy Ci, zmęczeni, strudzeni, wypompowani i żyjący w celibacie już trzeci tydzień <w tle krzyk rozpaczy Shiro> nabierali nowych sił i spożywali wątpliwej jakości strawę.
- Ta wojna jest do dupy... - szepnął Hidden, po czym wpakował całą kromkę do ust.

Ciemność zdawała się nieprzenikniona. Nie dało się dostrzec niczego, konary drzew sprawnie zasłaniały promienie księżyca, będącego w pierwszej kwarcie. Ucho także nie odbierało żadnych bodźców.
Nagle dało się usłyszeć świst, ostrze przebiło na wylot wilka i na miejscu ukatrupiło zwierzę. Edhel zadowolona zeskoczyła z drzewa i zaczęła ciągnąć swój przyszły posiłek po ziemi.
- Ta wojna jest do dupy... - stwierdziła cicho, po czym siadła i zręcznie zaczęła obdzierać stworzenie ze skóry swym ostrym nożem.

- I ja jej wtenczas mówię "słuchaj, mała, albo idziesz ze mną, albo sajonara!" - dokończył Fable, pstrykając palcami. Virtualboy nie mógł wyjść z podziwu.
- I co było dalej?
- A jak myślisz...? - Fable zrobił swą najnieprzyjemniejszą minę, po czym zaczął się rubasznie śmiać. - Dolej mi który trochę miodu pitnego! - rzucił w kierunku Hiddena i reszty.
Zignorowali go.
- Ej, bęcwały, mówię do was, dawać mi alkohol!
Dante przewrócił się na drugi bok i udawał, że śpi.
Virtualboy chciał początkowo pospieszyć swemu nowemu mistrzowi po trunek, lecz uświadomił sobie, iż nie wie skąd oni biorą pitny miód. Przybliżył się wiec jedynie trochę bardziej do ich ogniska.
- Do dupy Maryny, hałastra, coś wam rozkazałem.
W końcu Onikage nie wytrzymał i wstał.
- O, wybacz, Fable. - rzekł swym najsłodszym głosem. Na tyle dziwnym, iż Fable aż się zląkł, nie mógł jednak stracić animuszu. - Cóż takiego, ja, pokorny sługa, mogę zrobić dla ciebie?
Fenix zaśmiał się nerwowo.
- No więc masz tu mój kufelek i daj mi więcej pitnego miodu. I to raz-dwa! - rzucił na koniec, by nie pomyślano, iż stał się miły.
Szarak pospiesznie chwycił jego kufel i odszedł z nim w cień. Po paru minutach wyszedł z lasu z naczyniem pełnym złotego płynu. Fable łapczywie pił łyk za łykiem, a Onikage wrócił do reszty. Virtualboy musiał obejść się smakiem.
- Powiedźcie mi coś... Czy nikt nie powie Fable, że od tygodnia pije nasze szczochy? - zapytał nieśmiało Xan.
Reszta wybuchła śmiechem.
- Wojna jest do dupy... Ale są zabawne momenty. - rzekł Hidden pociągając ze swej piersiówki i podając ją dalej, do Shiro.


- Franek... - zaczął Kakarotto.
- Ta?
- Myślisz, że nam ktoś pomoże?
- No nie wiem... - zamyślił się. - Cholera, nawet nie mogę wyciągnąć szluga...
Kakarotto zaśmiał się nerwowo, lecz ostry ból przeszywający płuca nie pozwolił mu za wiele.
- Tak w ogóle to !? cię, gdy już ktoś nas uratuje...
- Czemu? - zapytał niepewnie Kakarotto.
- Bo to przez ciebie przygniótł nas ten czterotonowy obelisk! - warknął Franek i spróbował się zamachnąć, lecz nie dał rady. W końcu spoza kamienia wystawały jedynie ich głowy.
- Ogółem to i tak nie mam się czym martwić...
- Czemu? - zapytał Franek od niechcenia.
- Nikt nas nie uratuje. - rzekł smutno Kakarotto i pacnął głową w ziemię.
Franek tylko splunął.
- Skoro ten debil, Legolas, od godziny stoli na tym obelisku i sępi się w ciemność, szukając nas, to chyba rzeczywiście nie mamy większych szans...
Kakarotto w geście bezsilności zaczął !? głową w ziemię.

Akira Toriyama 1955 - 2024
Obraz
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.610
Plusy: 2
Posty: 1.408
Ponury Żniwiarz znów wyruszył zebrać krwawe żniwo...

Dziś zabierze ze sobą virtualboya...

Ale to nie ostatnia jego ofiara...

Kto będzie następny?

    Lilu
    Kakarotto
    Onikage Minyamo (Szary)
    Franek
    Shiro
    Navaro
    TERMINATED eMate
    Legolas
    Fable

    TERMINATED Hidden
    bad girl

    TERMINATED kamyl
    TERMINATED Yogi
    TERMINATED virtualboy
    TERMINATED Hiroshi
    edhel
    Xan

Runda siódma rozpoczęta...

pozdrawiam

Takeda Shingen
Szybki jak wiatr, spokojniejszy niż las, gwałtowny jak ogień, niewzruszony niczym skała.
Shiro Mężczyzna
"The Human Typhoon
The Human Typhoon
[ Klan Asakura ]
Shiro
Wiek: 35
Dni na forum: 7.019
Plusy: 4
Posty: 2.219
Skąd: Białystok
Legolas.

Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 37
Dni na forum: 6.680
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
Franqey wszedł do pokoju visualboya bez pytania przymając korkociąg w kieszeni skóry. Zastał go pijącego jakiś dziwny trunek. Bez ogródek spytał go co się stało gdy z eMatem pisali test. Ten odpowiedział że eMate popełnił więcej błędów , i odpadł. Wtedy franqey przytoczył mu całą opowieść kamyla , i spytał jeszcze raz o to czy najpierw eMate popełnił więcej błędów , czy też został zabity zanim test się skończył. Gdy visualboy powieział że najpierw zostały ogłoszone wyniki franqey pokazał mu kartę odpowiedzi z której wynikało że eMate nie zdążył skończyć testu. Nic nie mówiąc visualboy wyciągnął pistolet , i strzelił Frankowi w brzuch. Następnie wybiegł z pokoju , ale ciężko ranny franqey wbił mu korkociąg w nogę. Gdy go wyciągnął zobaczył że zamiast krwi na śróbie została dziwna czarna substancja. Cały mimo upływu krwi zdołał podnieść napój zamachowca , którym okazało się paliwo dla cyborgów. Zatamował krwawienie , w opierając o ścianę wyszedł z pokoju. Na korytażu znalazł edhel w kałuży krwi. Wcisnął guzik alarmu znajdujący się na ścianie i podszedł sprawdzić dziewczynie pusl. Była przytomna , lecz bardzo słaba. Wskazała kierunek w którym pobiegł visual , i zemdlała. Franqey poszedł w kierunkudolnych poziomów miasta , gdyż tam właśnie pobiegł robot zostawiając edhel pomocy medycznej która w niedłógo miała się zjawić.Po drodze znajdował plamy cieczy z rannej nogi przeciwnika. Po pewnym czasie doszedł do slumsów , gdzie zagrodziło mu drogę trzech meneli - ludzi pozbawionych statusu obywatela z racji deformacji genetycznych. Franqey zaczął powoli się wycofywać , ale tamci pokazali na ciało czwartego mutanta , i zaoferowali pomoc . Szli we czterech w kierunku który pokazali nowi toważysze franka . Ten wiedział że układy z menelami zawsze się źle kończą , ale w obecnej sytuacji nie miał zbytnio możliwości. Nagle usłyszel strzał i najmłodszy z mutantów , ten ze zdeformowaną dłonią i brakiem dolnej szczęki padł na ziemie z zakrwawioną głową. Reszta pobiegła za strzelcem , a Franqey poszedł w drugim kierunku. Mimo że bardzo żadko schodził na niższe poziomy wiedział że w pobliżu znajduje się maszyna do przerobu śmieci z całego miasta. Wkrutce usłyszał dwa strzały , z czego jeden rykoszet , przyśpieszył kroku , i znalazł kokpit sterujący niszczarką. wszedł na górę , z której widział że jeden z meneli został postrzelony , i klęczy w kałuży a drugi mocuje sie z visualboyem. Widział również że biją się na podjeździe zgniatarki śmieci. Powoli opóścił podjazd , tak że obaj stoczyli się do środka , następnie włączył maszyny. Mutanta zgniotło od razu , natomiast visual dzięki swej niezwyłej sile przebił się przez zgniatarkę , która jedynie zmiażdzyła mu nogi. Następnie taśmociąg pociągnął go w kierunku spalacza. Franqey wyczołgał się z kokpitu , i zaczął poruszać się w stronę visual boya który wyciągnął w jego kierunku rękę i wołał o pomoc. Franqey dopadł go tuż przed spaleniem , i zdołał tylko chwycić jego dłoń . Reszta ciała jednak została spopielona. Franqey schował dłoń do torby , i próbował wrucić , lecz zdał sobie sprawę że stracił zbyt wiele krwi. Byłby pewnie umarł , gdyby nie Fable który akurat zjawił się przed nim. Powiedział że edhel nic nie jest , i że powiedziała mu że Franqey poszedł na niższy pozom. Była to dla feniksa doskonała sposobność do spłacenia długu za pomoc z konkurencji z ukrytymi częśćmi lorda. Po wyjściu ze szpitala franqey Rozkręcił rękę visualboya , i znalazł w niej procesor . Przy sprawdzaniu jego zawartości okazało się że robot skasował większość swoich danych przed śmiercią . Jednej jednak nie zdążył - visualboy miał wspólnika w tym co robił , i wspólnik należy do rady.Teraz jednak nie był czas na zastanawianie się nad tym , gdyż zbliżała się kolejna konkurencja. Kakarotto podszedł do Franka , i spytał go jak myśli kto teraz odpadnie. Po krótkim zastanowieniu Franek odpowiedział:Onikage Minyamo - słyszałeś kiedyś durniejsze imie?

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
bad orydżinal nick
Orydżinal person
Orydżinal person

Wiek: 32
Dni na forum: 6.537
Posty: 344
Skąd: się biorą dzieci?
Legolas - następny na mojej liście po virtualboy'u

miłość to uczucie głupie, zaczyna się na ustach, a kończy na dupie...
Lilu Kobieta
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
Lilu
Wiek: 32
Dni na forum: 6.503
Posty: 885
Franek bo nie wiem kto to jest.Ide pykac dalej w L2

shiro: Franek = Frangey
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 34
Dni na forum: 6.718
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
No dobra, chyba zbyt dużo grałem ostatnio w DMC I dlategoż spróbuje wplątać się w ciąg dalszy Szarego i Hiddena (wiem, to hamskie)

=====================================================

Noc szczytowała. Fable sprzątał swoje rzygi tuż po kilku odruchach wymiotnych, zaś virtualboy nie wiedział co zrobić, patrząc, jak jego mistrz brudzi sobie łapy własnymi rzygowinami . . .

-Żałosne - stwierdził Shiro oparty o pień drzewa z rękoma założonymi na piersi

Nagle podbiegła do niego Lilu.

-Shiro . . . - rzekła, ten zaś tylko na nią zerknął ponuro

-Zawsze byłam ciekawa . . . - Shiro nadal milczał

-Jak to jest byc demonem - dokończyła, zaś Shiro opuścił ręce

-Nie jestem demonem - przemówił gniewnie, na tyle głośno iż wszyscy się na nich spojrzeli. Nawet Dante, które leżał na boku i udawał że śpi, otwarł oczy, które zaiskrzyły w ciemności czerwonawym płomieniem

-A jeśli już Cię to obchodzi, jestem pół-demonem, a to wielka różnica, mógłbym rzec nawet - skrzywił się na momeny szukając odpowiedniego słowa - Piekielna różnica! - Lilu z lekka sie wystraszyła

Dante spoglądał na Shiro niespokojnie. Jako pół-demon mógł odgadnąć myśli Shiro . . .

-Widzisz, droga panienko. Bedąc półkrwi demonem posiadam wszystkie cechy oraz zalety tej rasy, jednakże pozbawiony jestem ich wad, co czyni mnie o wiele potężniejszym osobniekiem niż czystej krwi demona - rzekł rozpościerając nagle swe ogromne skrzydła, wystraszając zarazem Lilu, która chciała się cofnąć, lecz wpadła nagle w ramiona Dante'go

Shiro zdziwił się.

-Myślę, że Dante powie Ci więcej - rzekł, spoglądając w oczy Dante'go, które podobnież jak jego były rozpalone jak nigdy dotąd.

Shiro był o głowę wyższy niż Dante i był lepiej zbudowany, jednakże wystarczyło jedno spojrzenie Dante'go, by ten zwątpił i odszedł w cień.

Lilu gwałtownie obróciła sie w mosiężnych ramionach Dante'go, spojrzała mu w oczy . . .

-Jesteś przepełniony żalem, i . . .gniewem - ten jednak nie odpowiedział, puścił ją i odszedł w strone ogniska

Przykucnął nad paleniskiem i zaczął grzebać w nim patykiem, badgirl i Xan również ogrzewali się przy ognisku. Nagle Lilu podbiegła do nich. Atmosfera była napięta.

-Shiro ma rację - rzekł nagle - Mamy skrzydł, możemy latać, nasza ślina może zamienić w kamień gdy tylko chcemy, posiadamy zdolność szybkiej regeneracji, lecz . . . nasza krew jest lodowata, i wciąż czujemy się tak, jak gdyby Nasze serca była zakute w lód, to przekleństwo . . . - powiedział Dante, zaś Xan oniemiał z wrażenia

-Co za ironia . . . - stwierdziła badgirl

Ogień w palenisku huczał, nagle podszedł do nich Franek.

-I co tam słychać? - spytał zasiadając obok Dante'go, ten uśmiechnął się z lekka

-Masz szluga? - spytał

-A jakże - oznajmieł Franek wyciągając zza pazuchy "Mediolańskie" i częstując wszystich wokół, jednakże Xan i Lilu podziękowali

Obaj, Franek i Dante sztachnęli się i strzepali popiół w fajek.

-Powiedz mi, czemu Shiro tak się Ciebie boi - spytał Franek, lecz Dante tylko sie zaśmiał

-Zabiłem Lucyfera - stwierdził, zaś Franek zachłysnął się buchem

-Jak to, jak mogłeś go zabić, przecież On jest w piekle! - spytała przerażona Lilu

-Droga do piekła prowadzi przez złe uczynki - powiedział którko i tajemniczo, po czym wstał i zaczął odchodzić na miejsce spoczynku

-Dzięki za szluge! - krzyknął z oddali

-HEJ! A co z odstrzałem!? - spytał z dystansu Franek

-Droga do piekła prowadzi przez złe uczynki! - powtórzył i odszedł w mrok

shiro: Podobają mi się twoje fanficki ;p Mam jednak pytanie, kogo odstrzeliłeś? ^.^
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 32
Dni na forum: 6.596
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
Szarak,a bo z innego klanu jest... ^^'

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 6.626
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
Legolas leżał martwy.
- Co zrobił? - Pytam się klucznika
- Mości Fenix Fable, oby żył długo, go zabił, z zemsty za waszmościów szczochy - Odpowiedział
Pomijając fakt, że "waszmościów" i "szczochy" nie bardzo mi pasowały (no zawsze mi się wydawało że gwiazdy teatru czy muzyki nie srają, a wam? ha, ha, ha...)
Poszedłem na podwórko. Tam znalazłem Dantego. Zakląłem w duchu. Chyba trochę przecenia siebie (swoją postać? - przyp. autor.), bo przeca nie jest duchem Vala!. Ech...

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Legolas Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
[ Klan Takeda ]

Wiek: 31
Dni na forum: 6.538
Ostrzeżenia: 1
Posty: 432
Głosuję na Szarego

P.S. Jeżeli , nastąpi dogrywka między mną a Szarakiem, proszę, o jej nie kontynuowanie, po prostu usunięcie mnie z listy.. Nie chcę jakichś niezgodności w Survie, po prostu, odejdę zamiast niego... I tak jestem wszystkim wdzięczny za dojście tak daleko.. dziękuje

Pozdrawiam Serdecznie
Rivion Mężczyzna
Full Power SSJ
Full Power SSJ
Rivion
Wiek: 34
Dni na forum: 6.477
Posty: 685
Skąd: Skaryszew/Radom
Legolas za zbytnia skromnosc i brak woli walki. Pozdro

If you want to kill me,hate me...detest me...
-----------------------------------------------------
"Wielu żywych zasługuje na śmierć. I wielu ginących zasługuje na dalsze życie. Czy potrafisz im je wrócić? Więc nie szafuj tak wyrokami śmierci, albowiem nawet najmędrsi nie potrafią dojrzeć wszystkich konsekwencji."
Old Shatterhand Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
Old Shatterhand
Wiek: 73
Dni na forum: 6.371
Plusy: 1
Ostrzeżenia: 2
Posty: 1.749
Nie Szary, nie Legolas, bo lubią twórczość Tolkiena, a przynajmiej LORT.
Więc Lilu, bo tylko tak użytkowniczka przychodzi mi do głowy
Hidden Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
Hidden
Wiek: 32
Dni na forum: 6.810
Posty: 1.205
Skąd: Kraków
Słońce świeciło. Znowu. Na niebie zero chmurek. Znowu. Kurna. Ale to jest nudne...

- Piasek... - szepnął Hidden, a spod jego dłoni wydobył się błysk. - Słoń... - przed Ukrytym, w świetle małych wyładowań, pojawił się słonik zrobiony z piasku. - Piasek... - powtórzył, a zwierze znikło. - Słoń.... Piasek... Słoń... Piasek... Słoń... Hmm... - zamyślił się. - Orangutan. - szepnął.
- Nie ma co, twórcze toto, Hidden. - fuchnął Legolas, przypatrując się przyjacielowi.
- Wiesz, nie ma tu już co robić... - rzucił obojętnie, po czym zmienił orangutana na Statuę Wolności.
- Chcesz trochę pysznego, znakomitego, suchego chleba? Mamy nadwyżkę. - rzekł elf, rzucając mu suchar. Hidden złapał go w locie i ugryzł kawałek.
- Przyzwyczaiłem się do niego...
- Jeszcze trochę, przyjacielu, a przyzwyczaisz się także do mordowania ludzi.
Hidden spochmurniał, co nie uszło uwadze Legolasa. Podszedł on bliżej do Ukrytego i poklepał go po plecach. Po chwili odszedł.
- Już dawno się przyzwyczaiłem... - szepnął, po czym ruchem ręki rozbił Statuę.

- Chodź, skarbie! - wrzasnął wysoki, dobrze zbudowany wojownik i przebił na wylot jednego z podkomendnych Szarego. Krew trysnęła, oblewając go od pasa w górę. - Kocham to! - ryknął, unosząc miecz do góry.
- Cholera! - warknął Szarak, podbiegając do zabójcy i zadając trzy pchnięcia swym krótkim ostrzem, wszystkie chybione. Padł na ziemię i odbijając się rękami, kopnął go w głowę z całych sił. Hełm jednak był silniejszy niż ktokolwiek by się spodziewał. Onikage odskoczył od przeciwnika i wyrwał jednemu z oponentów dzidę z rąk. Poprawił chwyt i zamachnął się. Przeciwnik odskoczył i złamał ją w locie jednym ciosem. - !?... - Szarak ponownie doskoczył do wroga, odbił się w górę i ciął mieczem w ramię. Ostrze splamiło się czerwoną cieczą, a przeciwnik padł na kolana. Prawe ramię znajdowało się u stóp Szaraka. Patrząc na pełne nienawiści oczy przeciwnika, sam nie wiedział co ma zrobić.
- Zostaw tego bydlaka. - rzekł Hidden, przerywając blokowanie pchnięć trzech przeciwników na raz i odcinając im głowy. - Niech sobie tu umiera. - mruknął, po czym splunął przeciwnikowi pod nogi.
Onikage na chwilę zatrzymał wzrok na Ukrytym, samemu nie wiedząc co powiedzieć, gdy nagle wyskoczył do przodu i zablokował cios w głowę przyjaciela.
- Dzięki. - powiedział, odskakując i odwracając się w kierunku napastnika. Koło niego potoczyły się dwie głowy sprzymierzeńców. Nie zwrócił nawet na nie uwagi. Szybki atak na zdezorientowanego przeciwnika i było już po nim.
- Hidden, ilu zabiłeś?
- Osiemdziesięciu trzech.
- Dziewięćdziesiąt osiem. - rzekł z nieukrywaną dumą Szarak, tnąc kolejnego przeciwnika. - Dziewięćdziesiąt dziewięć.
- Osiemdziesiąt cztery...pięć...sześć... - liczył głośno Ukryty, przebijając się przez zastępy wrogów.
Kolejna wygrana bitwa.

- Hej, Marcus... - zaczął Hidden.
- Ta? - odpowiedział, po czym dostał kulkę w głowę i padł na ziemię. Hidden wykonał Coltem piękny młynek, po czym schował go do pochwy.
Navaro powoli wstał, trzymając się za czoło.
- Ej, to bola... - dostał drugą kulkę. I trzecią. - Bracie, nie spinaj maci... - Kolejne cztery kule. Hidden przeładował magazynek.
- W takich momentach lubię, że w demony można pakować śrutu ile wlezie. - rzekł ponuro.
- To, że jesteś !? nie oznacza, że możesz we mnie strzelać bez ostrzeżenia... - fuchnął Marcus.
- Akurat mam to w dupie, wiesz? - rzekł, celując mu w głowę. Padł strzał, lecz kule chybiły. - Demony mają zbyt dobry refleks...
- Daj spokój. - rzekł, uśmiechając się i siadając na jednym z pieni drzew, których pełno było w obozowisku. - Co cię gryzie?
- Gówno.
Navaro uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Nasza matka była cierpliwa, ale ja mam charakterek po ojcu.
- Mam dość zabijania. - rzekł cicho Hidden.
- I dlatego pakujesz mi magazynek w głowę.
- Tak nie da się cię zabić. - stwierdził, siląc się na uśmiech i siadając obok brata, w odległości metra.
- No nie, inni są taki krusi... Mogą zginąć od takiego gówna… - zaczął Navaro, wyrzucając parę sztyletów z ręki w kierunku lasu. Po chwili jeden wojownik padł trupem.
- Debilu, zabiłeś Legolasa! - ryknął Hidden, podrywając się z miejsca.
- !?... - Marcus pacnął się otwartą dłonią w twarz.

Akira Toriyama 1955 - 2024
Obraz
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.610
Plusy: 2
Posty: 1.408


Ogłaszam odejście Legolasa


Kto będzie następny?

    Lilu
    Kakarotto
    Onikage Minyamo (Szary)
    Franek
    Shiro
    Navaro
    TERMINATED eMate
    TERMINATED Legolas
    Fable

    TERMINATED Hidden
    bad girl

    TERMINATED kamyl
    TERMINATED Yogi
    TERMINATED virtualboy
    TERMINATED Hiroshi
    edhel
    Xan

Runda ósma rozpoczęta...

pozdrawiam

Takeda Shingen
Szybki jak wiatr, spokojniejszy niż las, gwałtowny jak ogień, niewzruszony niczym skała.
Shiro Mężczyzna
"The Human Typhoon
The Human Typhoon
[ Klan Asakura ]
Shiro
Wiek: 35
Dni na forum: 7.019
Plusy: 4
Posty: 2.219
Skąd: Białystok
Xan.

Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 37
Dni na forum: 6.680
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
Komputer wezwał wszystkich do sali połączenia. Na jego rozkaz musięli ubrać osprzęt podłączenia wirtualnego , i przenieść się w całkowicie inny świat. Franqey obudził się sam . Otworzył oczy, powstał , i zobaczył kiwiaty. Kiedyś o nich czytał , ale nigdy się nie spodziewał że coś może śmierdzieć tak przeraźliwie. Odszedł kawałek dalej, i zobaczył kolejną rzecz o której tylko słyszał - dzrzewa wyższe od niego , w dodatku było ich tak dużo [ ort! ] że nie był w stanie dostrzec co się znajdowało za nimi. Nie wiedział czy tylko znalazł się w tak dziwnym miejscu , czy też wszyscy są gdzieś w pobliżu. Metoda aby to sprawdzić była tylko jedna. Franqey wszedł do lasu , a to co tam ujrzał przyćmiło jego wszelkie wyobrażenia. Widział skaczące jelenie bez trzeciej pary rogów i wiewiórki z tylko jednym ogonem. W pewnym momencie [ ort! ] odwrócił się za siebie , i dostrzegł że wszystko co minął trawił straszliwy ogień, a wzędzie do okoła wybuchały bomby. Franek w końcu [ ort! ] poczuł się trochę pewniej , gdyż ten właśnie świat widział od małego. Zawrócił , i poszedł w kierunku spowitym mgłą oparów radioaktywnych. W jiego kierunku wynurzyła się jakaś postać. Wyglądała dziwnie znajomo , a jednak była tak znieksztaucona , że Franqey nie był w stanie jej poznać. Osoba ta miała całą poparzoną twarz , i olbrzymią posturę.Oczy jej były całkowicie przekrwione , i w ręku trzymała miecz.Gdy franqey się jej spytał czego chce postać wykonała delikatny ruch nadgarstkiem pokazując mu klingę miecza na której było wyryte jego imię. Franek znów obrucił sie do tyłu , i zaczął biec w kierunku tego obrzydliwego świata pełnego roślin i zwierząt. Czuł jednak coraz bliżej siebie oddech dziwnej postaci. W pewnym momencie [ ort! ] wydało mu się że już wie kogo mu przypomina. potrzebował tylko raz się odwrócić. Gdy to jednak zrobił poczuł metal na swojej twarzy. odleciał na kilka metrów niemalże doganiając leśną krainę. Spróbował spojrzeć na napastnika , jednakże cios jaki otrzymał stalową rękawicą spowodował że widział wszystko jak za mgłą. Postać podeszła , i włożyła swój miecz w ogień którego wszędzie było pełno i zamachnęła się swoją bronią by wymieżyć cios. Franqey jednak nie czekał . Rzucił się na agresora , tylko po to by za chwilę wylondować parę metrów dalej. Kraina pełna drzew i zwierząt zniknęła na dobre. Franqey czekał na ostateczny cios. Wiedział że osoba z którą walczy jest z rady , lecz nie miał pojęcia kto to może być. Postać zamachnęła się i Franqey otworzył oczy.Obudził się , w mom ęcie gdy wszyscy mieli już zdjęty osprzęt. Wszyscy poza Legolasem . Franqey dowiedział się że podobno wszyscy wraz z nim znaleźli się na jakiejś dziwnej eranie która stawała się coraz mniejsza i w końcu Legolas spadł. Teraz będzie spadał do czasu aż zanikną mu mięśnie kręgosłupa i umrze. Fraanek nikomu nie powiedział o tym że tak na prawdę on i jeszcze jeden członek rady nie byli na arenie.

Franqey starał się oszacować kto nasępny może odpaść. xan- pomyślał , po czym się położył spać.

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
Fenix Fable Mężczyzna
Saiyanin
Saiyanin
[ Klan Takeda ]
Fenix Fable
Dni na forum: 6.472
Posty: 189
Xan, bo mnie zbił.
bad orydżinal nick
Orydżinal person
Orydżinal person

Wiek: 32
Dni na forum: 6.537
Posty: 344
Skąd: się biorą dzieci?
Xan- za głosem ludu...

miłość to uczucie głupie, zaczyna się na ustach, a kończy na dupie...
Wyświetl posty z ostatnich:
Strony:   1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  

Forum DB Nao » » » Survivor 2 - Users Revolutions.
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
Facebook