Forum Dragon Ball Nao

» Alternatywy

Strony:   1, 2, 3, 4, 5, 6  
Pax Mężczyzna
Full Power SSJ
Full Power SSJ
[ Klan Kaeshi ]
Pax
Wiek: 34
Dni na forum: 6.878
Posty: 549
Podobna sytuacja jest w moim fanfiku, który piszę juz od kilku tygodni:P (niebyło czasu). I jak dla mnie gogeta SSJ3 to naprawdę mocna postać

[img516.imageshack.us/img516/4909/kaeshiut7.jpg]

Kto odchodzi, tego nie zatrzymujcie. Kto wraca, tego przyjmujcie tak, jakby się nigdy nie oddalał.
Chomiczka Kobieta
Nameczanin
Nameczanin
Chomiczka
Wiek: 34
Dni na forum: 6.741
Posty: 76
Napiszę krótko: dokładnie przeczytałam wszystko w tym dziale i jestem zaskoczona waszą wyobraźnią

„Songo. Zdążyliśmy go polubić”
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 34
Dni na forum: 6.740
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Tak sobie siedze i myśle.... a jakby tak Piccolo zabił Goku na turnieju? Co by się stało? Raditz by przyleciał na pewno, i chyba zniszczył Piccolo, co nie? Jak myślicie?
Hidden Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
Hidden
Wiek: 32
Dni na forum: 6.832
Plusy: 1
Posty: 1.206
Skąd: Kraków
Porzucamy puki co naszą dark sage bo nie mogłem się oprzec nie nie napisać o śmierci Goku z powodu Piccolo

7 maja. Dzień turnieju. Turnieju na którym ważą się losy planety. Zostało ich dwóch. Nameczanin i Sayianin. Nie znają swego prawdziwego pochodzenia. Nie obchodzi ich to. Teraz liczy się tylko walka, walka na śmierć i życie.
Mata była praktycznie całkowcie zniszczona. Miejsce które jeszcze niedawno tętniło życiem było całe zniszczone. Ludzie uciekli. Pozsotali tylko najwierniejsi przyjaciele.
Piccolo naprężył mięśnie. Nie zwrócił uwagii na ból prawego ramienia. Odbił się w kierunku Goku. Sayianin nie zwlekając uczynił podobnie. Nameczanin wziął zamch, lecz nie trafił oponenta. Zaczęła się mordercza wymiana ciosów. Ku przerażeniu wszystkich było widać, że Goku przegrywa. Jego ciosy były wolniejsze, mniej celne. Po którymś z kolei ciosie Piccolo, Kakarotto padł. Przeciwnik uśmiechnął się parywie i oderwał od ziemi. Uniusł lekko dłoń i zaczął ładować w nej energie. Kuririn i reszta z przerażeniem patrzyła na tą scene.
- M...musimy mu pomóc! - krzyknął łysy młodzieniec bez nosa.
- Aaa...ale jak!? - zapytał niepewnie Yamcha - Jesteśmy za słabi! - stwierdził przerażony przenosząc zwrok z Goku na Kuririna i na odwrót. Kakarotto próbował wstać. Ubawiony jego wysiłkami Piccolo kopnął go w twarz. Zawył z bólu, co tylko zachęciło Nameczanina do dalszych tortór. Stanął mu na głowie i zaczął przygniatać. Rozdzierający krzyk przeszył wszystkich zgromadzonych strachem.
- Goku!! - krzyknęła Chi-Chi. Z jej oczu poleciały łzy. Zakryła je dłońmi, nie mogła patrzeć, jak ciepi jej mąż. Kuririn spojrzał na dziewczynę. Poczół niesmowity żal w sercu. Miał słabość do kobiet, szczególnie pięknych. Chi-Chi podniosła głowę i przez zapłakane oczy spojrzała na niego. Zdawały się mówić "pomóż mu". Kuririn wiedział co musi zrobić. Zdeterminowany spojrzał na Piccolo.
- Nie wiem jak wy, ale ja ide! - krzyknął i rozglądnął się wokoło. Nikt nie palił się do pomocy. - Cholera! HAAAAAA!! - ryknął i wyzwolił ki. Oderwał się od ziemi i ruszył na Nameczanina. Miotający się przez chwile z przecznymi uczuciamy Shin Han, sam wyzwolił energie i ruszył za przyjacielem.
- Co jest...? - zapytał Piccolo, przerywając uciskanie klatki Goku. Zanim zdążył zaeragować został wbity w ziemię kopnięciem Kuririna. Jednak błyskawicznie się podniusł i przyjął postawe do walki.
- Nie wtrącajcie się płotki. To jest moja i jego walka! - krzyknął nie patrząc nawet na Sayianina.
- To teraz i nasza walka! - wrzasnął Shin Han i ruszył na przeciwnika. Podobnie zorbił Kuririn. Zaczęła się mordercza wymiana ciosów.

Yamcha z przerażeniem przyglądał się temu pojedynkowi. Ze strachu nie mógł się ruszyć.
- Yamcha, nie pomożesz im!? -wrzasnęła Bulma
- Co? Ee...
- IDŹ TAM PARSZYWY TCHÓRZU!!!
- Do...dobrze... - prawie wyszeptał i ruszył w kierunku Piccolo. Z przerażeniem Nameczanin spostrzegł że przeciwników mu przybywa. Trzech na jednego to nie sprawiedliwe. Miał jednak w zanadrzu plan awaryjny. Odskoczył od atakująych go Ziemian i chwycił Goku. Jedną dłonią złapał jgo głowe, drugą kark. Trzej wojownicy zatrzymali się.
- Hehe... nie macie szans... Ja mam wszystkie asy. - rzekł z wyższością - wtrąciliście się do walki, musicie ponieść kare... Buahahaha! - lekko przekręcił głową Goku. Sayianin cicho wyszeptał:
- Dziękuje... -
- NIEEEEEEE!!!! - krzyk Kuririna zagłuszył trzask skręcanego karku.

czekam

Akira Toriyama 1955 - 2024
Obraz
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 34
Dni na forum: 6.740
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Nie czekałeś długo Szpan Ciąg Dalszy kolejnej pasjonującej Dark Alternatywki

Ciało Goku szybko upadło na zgliszcza niegdyś wspaniałej areny. Pozostali na placu boju kompani Goku zapłakali gorzko nad przyjacielem i w tej furii poczęli atakować wielce uradowanego Piccolo. Lecz tym razem mieli przewagę. Yamcha, Ten oraz Krilin nacierali z wielką siłą, Piccolo osłabiony nie był w stanie skontrował wszystkich ciosów, toteż po niedługiej obronie został poturbowany przez wojowników. Padł na Ziemię. Niestety, tuż obok martwego Goku. Zauwazył iż Goku ma u pasa mały woreczek, a w nim ostatnią Senzu. Chwycił ją łapczywie i w oka mgnieniu odzyskał moc. Furia Ziemian nie ustała, natarli kolejny raz na Nameczanina, jednakże tym razem byli zbyt słabi, Piccolo złamał Krilinowi kark, zaś Yamchy połamał uderzeniem z kolana żebra. Kolejny martwy ziemianin padł na Ziemię, a tuż za nim, niezdolny do walki Yamcha. Straszny widok przyćmił zapłakaną Bulmę, otóż Yamcha leżał na Ziemii dusząc sie i wykrwawiając, zachłysnął się własną krwią. Tymczasem ponad ziemią unosili się Piccolo i Ten.

-Jestes ostatni, HAHAHAHAHA! ZabijeCię! - rzekł pyszałkowato Piccolo

-Grrr, dobrze więc zmuszasz mnie do użycia mej tajnej techniki! - wyjawił Ten

-Hmmm! - zdziwił się Piccolo, gdy Ten się usmiechnął pewny siebie

-Mosntrualna Devastacja! - krzyknął Ten, rozpościerając wszystkie cztery kończyny

Widok był niesamowity, nagle Ten począł wskrzeszać w swoim ciele niesamowitą energię. Po chwili Piccolo zrozumiał że przeciwnik jest niebezpieczny i zaczął kumulować moc w dwóch palcach.

Czekam na Ciąg Dalszy....
Hidden Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
Hidden
Wiek: 32
Dni na forum: 6.832
Plusy: 1
Posty: 1.206
Skąd: Kraków
Ale ze mnie cham, dopiero po 3 miesiacach kontynuuje tą opowieść...Pisałem ją już pare dni po tym jak pojawiła się część Calibry, ale mi skasowało ją i nie chciało mi się zaczynać od początku...

Ciało Shin Hana zaczęło lekko drżeć, on sam czół się jak kula energi. Zacisnął mocniej pięści i zaczął emitować jaskrawe światło. Tymczasem Nameczanin próbował stworzyć nie do końca jeszcze opanowaną technikę. Tej jakże dziwnej scenie z oddali przypatrywał się Kamesenin z Bulmą i Chichi. Trochę dalej znajdował się komentator, który najwyraźniej zaniemówił.
Bulma przez łzy dalej spoglądała na umierającego Yamche. Jego ostatnie tchnienia, końcowe bicie serca. Miała tyle planów, które teraz zgnią razem z nim. Co ze sobą zrobi gdy on zginie? Zresztą to nie ważne, Piccolo i tak zabije ich wszystkich. To nie jest śmierć o jakiej marzyła... W pewnej chwili wpadła na pomysł, który chyba był ostatnią deską ratunku. Spojżała na Kamesenina.
- Pomóż mu! - krzyknęła
Boski mistrz uniusł lekko brwi.
- Co?
Zdenerwowana kobieta chwyciłą go za garnitur i zaczęła szarpać.
- Pomóż im! Strzel tym swoim atakiem albo nie wiem co!! - wywrzeszczała po czym puściła go i padła na kolana. Nie zmieniła jednak swojego bojowniczego wyrazu twarzy. Widząc, że staruszek nie pali się do pomocy, tylko ciągle stoi przed nią z przerażoną miną, poderwała się na równe nogi i popchnęła a raczej kopneła go w kierunku ringu. Niedalego miejsca gdzie upadł ziemia zaczęła się ruszać. Już myślał, że to kolejny wróg, gdy okazało się, że to jakiś mężczyzna. Nie zwracając uwagi na leżącego starusza, powoli wygrzebał się z ziemi i otrzepał z kurzu. Okazał się niskim i grubym człowiekiem, z długimi czarnymi włosami i pasiastym strojem. U boku miał miecz a wręce dzierżył mały woreczek. Jeszcze bardziej zdzwiony Kamesenin przyglądał się mu, gdy ten rozglądał się a następnie szybko podbiegł do konającego Yamchy. Otworzył swój woreczek i wyciągnął z niego małą fasolke a następnie włożył mu do ust.
- Sensu!? - krzyknął Kamesenin i podniusł się z ziemi. Podbiegł do dziwnego przybysza, a gdy znalazł się już koło niego, Yamcha stał cały i zdrowy. Z oddali dało się słyszeć głos zachwytu Bulmy.
- Dzięki. - rzekł ziemiemianin do Żarłomiera, po czym skierował zwrok na Shin Hana, którego energia była coraz większa. Zacisnął mocniej pięść po czym spostrzegł martwe ciało Kuririna. Otworzył szeżej oczy.
- Nie żyje. Sensu mu nie pomoże. - rzekł cicho Yajirobei i spóścił głowę. Yamcha zacisnął mocno zęby i nagle zdał sobie sprawe, że obok niego stoi Kamesenin.
- Świetnie! Pomoże mi pan! - Boski zrobił krok w tył.
- Jak to!?
- Wystrzelimy Kamehamehę w Piccolo. Musimy pomóc Shin Hanowi! Odsuń się Yajirobei! - grubas pospiesznie odbiegł od miejsca gdzie stali wojownicy. Yamcha napiął mięśnie i wyzwolił całą swoją ki. Przyłożył dłonie do barku, wewnętrzną stroną do siebie.
Kamesenin ani drgnął.
- Nie pomoże pan!? - krzyknął zdenerwowany. Boski podskoczył nerowowo i stanął obok Yamchy. Napiął swe mięśnie, które teraz były ogromne i rozerwały jego jakże szykowny garniutur. Oboje zaczęli krzyczeć;
- Ka...me...Ha...Me... - w ich dłoniach zalśniły kule energi a ki bijąca od nich znacznie się powiększyła. - HAAAA!!! - oboje wystrzelili pociski błękitnej energi w kierunku Piccolo. Podczas lotu złączyły się w jeden, jeszcze potężniejszy atak. Błyskawicznie znalazł się przed Nameczaninem, który nie zdążył zaeragować. Uderzył w niego, coś błysnęło i nastąpił ogromny wybuch. Shin Han tylko czekał na to, gdyż przed chwilą właśnie zakończył gromadzenie ki. Obrócił się w powietrzu głową w dół i ruszył tam, gdzie przed sekundą Kamehameha uderzyła w Piccolo. W locie skrzyżował ręce na klatce, a następnie przebił się przez chmurę dymu i popiołu. Chwilę po tym nastąpił kolejny, dużo większy wybuch, który oślepił wszystkich zgromadzonych. Poczóli jak wiatr targa ich ubrania, siła eksplozji nie pozwala ustać na nogach. Yamcha poczół, że teraz jakby wszystko słyszał mniej wyraźnie...

Poczół lekki wiatr muskający jego twarz. Otoworzył lekko oczy, co przyszło mu z niemałym trudem. Zobaczł nad sobą bezchmurne niebo i jaskrawo świecące słońce. Poczół, że leży na jakiś kamieniach i uświadomił sobie co się działo zanim stracił świadomość. Czując nagły napływ sił, wstał i rozejżał się do okoła. Zobaczył kilkanaście nieptrzytomnych ciał i wielki dół w miejscu, gdzie wcześniej stał Piccolo. Szybko pobiegł do niego i zobaczył, że jest głęboki na przynajmniej parenaście metrów, prawie tak samo szeroki. Na dno nie dochodziło już światło, więc skoczył w dół. Zatrzymał się jakiś metr nad dnem krateru, tak mu się przynajmniej zdawało, ponieważ niczego już nie widział. Uniusł lekko dłoń do góry i uformował mały pocisk ki, którego światło rozjaśnio to miejsce. Yamcha spojżał w dół i zaniemówił. Dosłownie pare centymetrów pod swoimi stopami zobaczył Shin Hana leżącego na pokrwawionym ciele Piccolo. Najwyraźniej nie żył. Lewitował przez chwilę, nieptzytomnie patrząc się na obu wojowników. Dopiero po pewnym czasie chwycił obu i absorówując pocisk ki, wyleciał z nimi na powierzchnie. Odnalazł nieprzytomnego Yajirobei i wziął jego woreczek z sensu.Wyciągnął jedno ziarenko i włożył Shin Hanowi do ust. Ten z ledwością je przełknął. Po chwili stał już cały i zdrowy obok Yamchy.

Akira Toriyama 1955 - 2024
Obraz
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.632
Plusy: 2
Posty: 1.408
Piccolo leżał martwy...
Ten i Yamuha skierowali się w stronę ciała Goku, przy którym stał juz Kame Senin, Bulma i Chi Chi. Obie nie potrafiły powstrzymac łez... szczególnie Bulma. Tyle przygód razem przezyli, tak wiele wspólnych wspomnień...Dziwny, uporczywy ból nagle przeszył jej duszę. To wszystko, co ich łączyło- wielka przyjaźń i sympatia znikneło w mgnieniu oka...
Równie zrozpaczona była Chi Chi. Klęczała na ziemi opierając martwą głowę Goku na własnych kolanach... Jej łzy rzwnie zalewały twarz wojownika... Mieli przecież być szczęśliwi, ich świat miał nigdy się nie skończyć. Ich miłośc miała trwać wiecznie... A tym czasem Goku nie żył. Wszystkie plany i marzenia obruciły sie w zgliszcza, pył i proch... Żal, smutek i ból miały już na zawsze zamieszkać w sercu młodej kobiety...
Łez nie krył także Żółwi Pustelnik. Pochylony nad klęczącą Chi Chi i oparty o ramię Bulmy stał szczerze wzruszony ogromnym smutkiem...
Wtedy podeszli Yamuha i Ten. Yamuha niósł martwe ciało Kuririna. On też nie żył... a jego strata była równe bolesna...
- Nie martwcie się- powiedział Ten- MKożemy wskrzesić Goku za pomoca Smoczych Kul.
-Tak, Smocze Kule-na twarzy Bulmy pojawił się skromny uśmiech bedacy wyrazem jej nadzieii.
Na te słowa nadzieja rozbudziła się również u Kame Senina. Po chwili jednak mistrz znów się zasmucił. Wiedział, ze choć bedzie można wskrzesic Goku, to Kuririn juz nigdy do nich nie wróci. Wszak już raz został wskrzeszony mocą Smoczych Kul...
Chi Chi nie słyszała tego, o czym rozmawiali Bulma i Ten...
-Nie martw się- powiedzaią Bulma- Goku wróci do nas. Wskrzesimy go za pomoca Smoczych Kól.
-Smoczych kól?- zapytała Chi Chi.
-Tak, możemy wskrzesić Goku!!- powiedziała Bulma i pomogła Chi Chi wstać z kolan.
Nadzieja wróciła do duszy Chi Chi...
Yairobe siedział na uboczu... rozmawiał z komentatorem... chciał mu wszystko wyjasnić, ale nie potrafił...
Zwycięzcą Tenkaich Budokai oficjalnie zostal Ten.
Ale ogoszenie wyników nie miało juz żadnego znaczenia...
Mineły trzy dni i wszyscy nasi bohaterowie spotkali się na wyspie Genialnego Żółwia. Miał się tu odbyć pogrzeb Kuririna.
Ale to była tylko jedna ze smutnych wiadomości...
Na uriczystośc trochę spóźniła się Bulma... przyjechała załamana. Wszyscy sądzili, że to przez śmierć przyjaciela. Ale to ne był jedyny powód...
Podczas pogrzebu świeciło Słońce. Było ciepło, a niebo było jasne i niebieskie... Nie płakało po obrońcy Ziemi...nie uroniło ani łzy... pożegnałogo uśmiechem, ciepłą myslą i radosnym wspomnieniem...
Zebrani na pogrzebie przyjaciele Kuririna nie kryli swoich uczuć...
Uroczystość dobiegła końca. Wtedy do Bulmy podszedł Ten i powiedział:
-Bulma, już po wszystkim...
-Tak, to już koniec...
Wielki smutek w głosie Bulmy przeraził Ten Shin Hana.
-Smoczy Radar nie wskazuje, gdzie są Smocze Kule- rzekła łamiącym się głosem dziewczyna- po prostu ne wskazuje. Tak jakby Smoczych Kul juz nie było...-dodała po chwili.
-Jak to moiżliwe???- drżącym głosem zapytał Ten
-Nie wiem, nie wiem... -powiedziała Bulma. Jej twarz pokryła się łzami...
Smutna wiadomość wywołała szok...
Chi Chi opusciła zebranych przyjaciól... skryla sie w domu Żółwiego Pustelnika. Na cwilę rozbudzona nadzieja została gwałtownie zniszczona...Goku nie zyje.. i nie może do niej wrócić... Już nigdy... nigdy...
Życie Chi Chi straciło sens... całkowice...
Mineły dwa dni.
Tym razem pogrzeb odbył się w domu Goku. W tym samym, w którym Bulma po raz pierwszy spotkała się z młodym chłopcem.
Obok wojownika pochowano jego żonę...
A niebo znów żegnało ich uśmiechem...

Ten post był edytowany 2 razy, ostatnio zmieniony przez Dai Kaiosama: 08.03.2006, 15:00
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.632
Plusy: 2
Posty: 1.408
i co dalej??
wqybaczcie dwa posty pod rząd, ale zbyt szybko wcisnąłem wyslij, i post wysłał się dwa razy...
sorry
ale powtarzam pytanie- co dalej??
i prośba do redaktorów- można usunąc ten post???
nic nie wnosi do tematu... a jest wynikiem błedu podczas wysyłania...
dziękuje z góry
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 32
Dni na forum: 6.618
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
A według mnie jest dobrze i takma pozostac chociaz ci dobrzy bochaterowie powinni wiecej przegrywac

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.632
Plusy: 2
Posty: 1.408
Kakarotto, ale co dalej??
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 32
Dni na forum: 6.618
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
NIc dalej takie jest moje zdanie

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.632
Plusy: 2
Posty: 1.408
i w tym momencie zamknąłbys Dark Sagę???
miałem nadzieje, że cie sprowokuje do wykazania się ...
no trudno...
tak więc powtórzę pytanie- jak potoczyły się dalsze losy bohaterów??
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 34
Dni na forum: 6.740
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Przede wszystkim witam po dłuugiej przerwie! Nie zgodze sie z Kakarotto i bardzo chetnie pociagnę Dark Sage dalej, jak przystało na jej pomysłodawcę

Po pogrzebie Goku nikt nie kryl smutku. Bulma, Boski Miscz, Yamcha, ten oraz Chaotzu siedzieli skromnie w chatce Goku. Chi-Chi poszła na górę by odespac zapłakane nocki. Atmosfera wewnątrz chatki była bardzo napięta. Gdy nagle ktos z hukiem otworzył dzrwi chatki. Był to ktoś, kogo twarz Boskiego Miszcza oraz Yamchy już kiedys widziała, calkiem niedawno. Tak, do chatki wparował niczym nie pohamowany Yajirobei. Wzrok wszystkich w chatce gwałtownie zwrócił sie w kierunku samuraja, który wyglądał na zadowolonego z siebie.

-Z jakiego powodu do Nas zawitałes przyjacielu> - zapytał ze smutkiem Boski Miszcz
-HAHA! Mistrzuniu! Nie zgadniesz co znalazłem! - zagrzmiał radosnie, a wszyscy z wyjatkiem Bulmy sie zdziwili

Nagle samuraj pokazał im jednogwiezdna smoczą kulę. Nosiła ślady krwi, podobnie jak miecz Yajirobeia. I właśnie ten widok spowodował gwałtowny usmiech u Bulmy i reszty.

-Gdzie ja znalazłeś!? Myslałam że one.. po prostu zniknęły! - piskneła z radości chwytając kulę rękoma

-W naturze nic nie ginie złotko! - zawył donosnie
-Mów, gdzie reszta kól! - rzekła rozkazująco Bulma, a samurajowi nagle mina zrzedła
-Te kulę odebrałem pewnej karykaturze. To był dziwny stwór, ale nie sprawiał wiekszych oporów. Wyglądał jakby komus służył. Naprawde dziwna poczwara. Gdybym wierzył w bajki, powiedziałbym nawet, że nasz zielonoskóry wróg nie umarł. - i te słowa wprawiły wszystkich w paniczny strach

Kontynuujcie proszę, mam nadzieje że tym DOBRYM jeszcze nie raz pogina przyjaciele

bartulon Mężczyzna
Nameczanin
Nameczanin

Wiek: 35
Dni na forum: 6.613
Ostrzeżenia: 1
Posty: 66
Skąd: Zabrze
zacznijmy od tego że Picolla nie mozna by było wskrzesic poniewaz bez niego ie istniały by krysztalowe kule!!!

bartulon
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.632
Plusy: 2
Posty: 1.408
Calobra, wszystoko spooooko
Ale :
Chi-Chi poszła na górę by odespac zapłakane nocki.
Cos się nie zgadza, bo:
Obok wojownika pochowano jego żonę...
Mówiąc krótko- Chi Chi nie żyje... w mojej części oppowiadania popełniła samobójstwo (choć nie napisałem tego wprost).
A co do bartulona
zacznijmy od tego że Picolla nie mozna by było wskrzesic poniewaz bez niego ie istniały by krysztalowe kule!!!
A kto mówi o wskrzeszaniu??
Może, miomo wszystko, Piccolo przeżył walkę??
I wieczne pytanie- co dalej??
pozdrawiam
Larme Kobieta
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Larme
Wiek: 33
Dni na forum: 6.649
Posty: 313
Skąd: Alternatywna Przyszłość;)
Zamiast GT można też wymyślić coś takiego:

Po jakimś czasie trenungu z Ububem Goku wraca do domu, Chichi płacze, Gohan i Goten są szczęśliwi, a Pan wiesza się na dziadku. Jada se wszyscy do Bulmy Vegeta szczerze się uśmiecha i Goku mu salutuje.
-Widzę, że twoja moc Kakarotto, znacznie wzrosła... Coś ty tam robił?
-Hehe... Nie tylko ja zacięcie trenowałem, widzę, że twoja moc także uległa zmianie. -Vegeta, jak to on uśmiecha się zarozumiale i zmienia się w SSJ3, bez najmniejszego problemu. Gohan patrzy na niego z podziwem, Trunks i Goten patrzą na siebie znacząco, drą się i również osiągają SSJ3. Gohanowi opada szczena do ziemi. Chichi prychnęła i weszła za Bulmą do domu. Pan patrzy na nich i mówi:
-Skoro wszyscy się chwalą nowymi osiągnięciami... -Napina mięśnie- To co ja mam być gorsza...-Zamienia się w SSJ. Gohan pada, (jak to w mangach ) a Goku uśmiecha się i głaszcze Pan po złotych włosach mówiąc:
-Nie wyrzeknę się was...- Puszcza do wszystkich oko -Moja krew. -Wszyscy w śmiech i wracają do normalnych postaci.
-Tato!!!! -Woła Gohana Pan. -Widzisz... Tylko ty miałeś gdzieś trening, a my wytrwale trenowaliśmy przez te lata i co? Łyso ci?
-Pan! Grzecznie! -Mówi Videl. -Zwracasz się do ojca!- Strofuje ją przez jakiś czas.
-Daj spokój...-Dołuje się Gohan -Ma racje... Czuję się jakoś tak... Nijak...-Podchodzi do niego Goku, klepie po plecach i mówi:
-Nie przejmuj sie synu. Od jutra będę cię szkolił. AAAA! Zapomniałbym! Ubub wpadnie na Weekend... To potrenujemy we trójkę... Chjyba, że będziecie chcieli wy też -Zwraca się do Vegety i spółki. Vegeta prycha z odrazą i mówi:
-To nie jest wojownik mojego formatu, szkoda mi na niego sił i czasu... Ale RZĄDAM REWANŻU Z TOBĄ KAKAROTTO!

I koniec odcinka

To taka moja koncepcja

*Prawda jest jak dupa- każdy ma swoją*
*Kiedyś kupię nóż i powyżynam wszystkich w koło, kupię nóż, zostawię tylko dwoje...*
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 38
Dni na forum: 6.632
Plusy: 2
Posty: 1.408
--- DARK SAGA ---



Yairobe niestety miał racje...
Piccolo jakimś cudem przeżył walkę. I co więcej zdążył w ciągu tych kilku dni wrócić do pełni sił. Wiedził, ż epo śmierci Goku to on jest najsilniejszym wojownikiem na Ziemi i że nikt już nie może mu zagrozić. Nawet dwóch ziemskich wojowników, którzy stanęli z nim do walki po śmierci Goku.
-Jestem panem tego świata!!! Nikt już mnie nie powstrzyma!!! Nikt!!! Słyszałes Kamisama!?!?! NIKT!!!
Po tych słowach wydał na świat dwoje słóg, których celem miało być skompletowanie Smoczych Kul.
Własnie jednego znich zabił Yiajrobe.
Kiedy zebrani w domu Goku przyjaciele szykowali się do drogi, Piccolo leciał już w kierunku pałacu Kamiego.
- A kto to?-zdziwił się nameczanin na widok Karina.
-Kim jesteś?-zapytał Piccolo.
Karin jednak nie odpowiedział.
-Ogłuchłes zawszony futrzaku? Gadaj kim jestes nędzna gnido!!!- rozkazał wściekłym głosem Piccolo.
Ale także i teraz Karin nie powiedział ani słowa.
-No dobrze.. Skoro nie chesz mówić...
W ułamku sekundy Piccolo wydłuyzonym ramieniem przebił na wylot ciało kota. Po chwili druga ręką odciął głowe Karinowi...
-... to zdychaj... dodał Piccolo po chwili, i wyruszył dalej.
Po minucie był już na przedsionku pałacu Kamisamy. Drogę zastąpił mu Mr. Popo.
-Ty nie móc dalej iść!!
-A to niby dlaczego? Kto mnie powstrzyma? Ty???_ drowiącym głosem zapytał Piccolo, i jednym ciosem znokautował małego gina.
- Przestań!!! Już dość!!- krzyknął Kami.
-O nie, to dopiero poczatek... Szyderczy uśmiech pojawił się na twarzy Piccolo.
-Czas twojego panowania dobiegł końca. Nadeszła pora władzy Szatan Piccolo!!
-Nigdy na to nie pozwolę!
-To spróbuj mnie powstrzymać... Już raz Cię pokonałem...
Świadomość bezsilności przytłoczyła Kamiego...
-Juz jestes mój.
Pojedynek między Kamim a Piccolo był krótki. Kami ne maił szana i przegrał bardzo szybko. ledwo przytomny leżał na posadzce zdobiącej droge do pałacu
-Do...bij mnie... -rzekł niknącym głosem.
-Co to, to nie. Mam lepszy pmysł.
Po tych słowach przyłozył swoją ręke do piersi Kamiego.
-Chyba juz czas, aby znów być razem, nie sądzisz?
-Nie... nie możesz...
I e tym momencie Kami połączył się z Piccolo. Znów był tylko jeden genialny Nameczanin, a jego moc bardzo wzrosła. NIkt na ziemi nie mógł się z nim równać- tak mu się przynajmniej wydawało.
-Czas ropętać piekło na Ziemi!!!
Piccolo wyruszył w drogę. Kierował się na południe. Tam bowiem czekał na niego jego pozostały przy zyciu sługa.
Zatrzymał sie pustynnym pustkowiu.
- Co się stało? Gdzie jest Salin?
-Nie żyje... Ktoś go zabił...
-Jak to możliwe?!?!?!?!
Piccolo wybuchł wsciekłym gniewem. Wydobyta w ten sposób energia spowodowała potężne trzęsienie ziemi. Trzęsienie o niespotykanej dotychczas skali. Ziemia rozwarła się na dwie części... i nagle ku zaskoczeniu Piccolo i Tasila ich oczom ukazała się otwart kula, a nad nią zaczęła unosić się dziwna, szara chmura..
-Co to ma być?-z przerażeniem zapytał Piccolo, gdy jego ciało przeszył mrożący krew w żyłach dreszcz.
-Buu!!!- zawolał z góry nieznany głos.
-Kim jestes głupi gruby bachorze?- zpaytał Tasil.
-Buu jest głodny. Buu zamieni cię w ciastko z wisienką!
Piccolo stał sparalizowany strachem... po raz pierwszy w życiu.
-Kim on jest? Co to za jeden?- myślał nameczanin.
***
-Chyba już najwyższa pora ruszać w drogę!- radośnie zawołała Bulma.
-Smocze Kule na nas czekają!!!
***
Tym czasem w odleglej galaktyce...
-Panie, namierzyliśmy smocze kule poza Nameck.
-Jak to??? Gdzie są???
-Niedaleko. Na planiecie... zaraza zaraz.. jak ona się nazywała.... błoto? piasek?
-Ziemia... -dokończył trzeci głos, po czym dodał- Smocze Kule sa na Ziemi. A to duzo bliżej niz Nameck.
-Witaj bracie. Cieszę sie że Cię widzę.
-Ja także się cieszę Frizerze.
-Zatem kierunek Ziemia. Dodria, powiedz Vegecie i Nappie, że lecą z nami.
Jak długo potrwa podróż?- zapytał Frizer.
-Najwyżej trzy dni- usmiechnął się Cooler.
-Zatem pozostały tylko trzy dni i będę nieśmiertelnym władcą wszechświata!!!
Malik-al-Mulk Cwel Mężczyzna
Opiekun Nao Wiki
Opiekun Nao Wiki
[ Klan Kutang ]
Malik-al-Mulk Cwel
Wiek: 69
Dni na forum: 6.648
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.283
Skąd: Rzeszów
tym czasem Piccolo otrząsnął sie z szoku i w końcu [ ort! ] zaatakowal Buu. zaczęla sie walka na smierc i zycie... Buu został mocno poturbowany przez nameczanina, który wlasnie szykował sie do ostatecznego ataku. tym atakiem bylo Makkankosappo, które <jak myslał piccolo> miało zniszczyc rożowego, grubego gluta. Buu był glogny i niespodziewanie polknąl Piccola. zadowolony i najedzony poszedł w stronę miasta. w jednej chwili z gluta został pył... to piccolo wystrzelił atak od srodka, co spowodowało wybuch grubasa. nameczanin zasmiał sie szyderczo i poleciał w stronę najwiekszej KI. ta energią dysponował Ten, który znajdował sie w tej chwili na jakiejs pustyni w celu poszukiwania smoczych kul.
***
chwileczke pozniej na statku Freezera...
- no to juz tylko dwa dni do mojego wspanialego zwyciestwa!!
- nie ciesz sie tak braciszku, bo zawsze znajdzie sie jakis debil, ktory wcale nie musi byc cienki w te klocki i moze pozbawic cie panowania - zasugerowal Cooler.
- nie ma silniejszego stworzenia ode mnie w tym wszechswiecie!! to ja zawladne ta galaktyka... a jak umrę z rąk jakiegos pajaca, ktory bedzie bronił ziemi i sprawiedliwosci, to bede na ciebie liczyl..liczyl ze dokonczysz moje dzieło..
- wielmożny Freezerze, zostały juz niecałe 2 dni... oznajmił Dodoria
***
piccolo juz byl bardzo blisko tenshina, który wiedzial o nadchodzącym zagrozenia, otóż wyczuwał wieklą moc..
piccolo stanął koło najsilniejszego człowieka i powiedział
- Buuuummm!!! - uderzył shin chana z całej sily prosto w brzuch.
Ten nie chciał byc gorszy i napiął miesnie. nagle z jego trzeciego, ''dolozonego'' oka wyleciał strumien energii, podobny do Supppa KameHameHy. piccolo dostał, zanim zdążył sie obejzec. gdy pył sie rozproszył, Tenshin chan nikogo nie dostrzegl ale wyczuwał niepokojącą energię KI...


czekam na dalsza czesc !! pozdro songoten i wchodzcie na www.forumpkdb.fora.pl

Obraz
PALATIAL REGALIA
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 34
Dni na forum: 6.740
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Pomijając fakt że Chi-Chi niezyje ...

Tymczasem gdzies w zaświatach... Goku nie próżnował, dowiedziawszy się o planetc Kaito, błyskawicznie sie na nia udał i pomyslnie przeszedł wszystkie treningi...

-No, Goku. Niebawem twoi przyjaciele odnajda smocze kule, i bedziesz mógł wrócić na Ziemię. A ty... - spojrzał na Krilana, który również odbył morderczy trening - Przykro mi, ale nie będziesz miał tej okazji

Krilan pociemniał. Bylo dla niego oczywistym, iż nie powróci do życia po raz kolejny, a mimo to jego dusze rozdzierała chęć walki, chę zniszczenia Piccolo. Juz wiele razy pomógł Goku i jego bandzie. I tym razem nie chciał ich zawieść, a jednak...

-----------------------------------------------------------------------------------
-A to co u diabła... - zdziwił sie Ten spoglądając w ponad siebie, lecz nie zdążył nic więcej powiedzieć. Buu natarł na niego z taką prędkością, iz Ten nie mógł nic zrobić. Przyjął monstrualne ciosy, które połamały mu żebra i szczękę, a ostateczny prawy sierpowy wbił go w ziemie niczym ksomiczny pocisk.

-Nie! Ten! - krzyknął Yamcha dobigając do ledwo zyjąceo przyjaciela

Ten pluł krwią, z trudem łapiąc oddech.

-... HAMEHA!!! - rozległ się niespodziewanie głos z Ziemii. A wielka błękitna fala energii poszybowała aerodynamicznym torem przeszywając Buu swym blaskiem.

Tak, to Boski Miszcz mimo swego wieku wydarł z siebie okrzyk nadzieji. Niestey, nie na długo. Nagle cos przeszyło starca na wylot. Fala straciła pęd. Miszcz opadł martwy na Ziemię.

-Tylko nie on! - zawył Yamcha pochylony nad konającym Tenem
-HAHAHAHAHA! - ten ziemski robak myślał że powstrzyma mnie taka malutka fala! HHAHAHA! Teraz pora na Ciebie maleńka! - zblizył sie do rozpłakanej Bulmy
-ZOSTAW JĄ!!! - zagrzmial Yamcha wstając na nogi
-Bo co? Uderzysz mnie?

Yamcha zaczął wykonywać ruchy rękoma, co odpowiadało wykonywaniu KAMEHAMY...

-KA.....

Piccolo zahamowal.

-ME....

Obrócił sie w kierunku Yamchy.

-HA...

W ręku Yamchy zaczęła kumulowac sie energia. Piccolo począł kroczyc ku niemu.

-ME...

Piccolo przystanął i wysunął rękę przed siebie, jakby chciał przyjąc atak.

-HAAAAAAAAAAA!!! - zagrzmiał Yamcha, a z jego rąk wystrzelił o dziwo Piccolo, gigantyczny strumień enrgii. Piccolo zrozumiał, że popełnił błąd wystawiając sie na próbę. Ale juz bylo za późno. Wielka fala objęla go w całości. Po chwili nastapił megawybuch. gdy juz bylo po wszystkim. Nagle u boku Yamchy pojawił sie Buu, który zadał mu wręcz rakietowe uderzenie, łamiąc mu szczeke i wbijajac go w pobliska glebę Teraz na placu boju pozostał już tylko umierający Ten, Bulma oraz Buu. Ale kolejni byli juz w drodze...

------------------------------------------------------------------------------------
-Jeszcze 42 godziny wielki Freezerze......... - rzekł ochrypły glos
Malik-al-Mulk Cwel Mężczyzna
Opiekun Nao Wiki
Opiekun Nao Wiki
[ Klan Kutang ]
Malik-al-Mulk Cwel
Wiek: 69
Dni na forum: 6.648
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.283
Skąd: Rzeszów
piccolo wystrzelił atak od srodka, co spowodowało wybuch grubasa
tylko Buu juz nie zyje... chyba ze uznamy, ze glut sie znow polaczył (jego cząsteczki sie zcalily) i powstał mały Buu bo z wiekszosci jego kawałeczków nic juz nie zostało... pozdro son goten... moze cos pozniej dopisze bo teraz mi sie nie chce

Obraz
PALATIAL REGALIA
Wyświetl posty z ostatnich:
Strony:   1, 2, 3, 4, 5, 6  

Forum DB Nao » » » Alternatywy
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
Facebook