Po raz pierwszy zetknęłam się z Hiromi Kawakami przy okazji "Nadepnęłam na węża", które chyba jeszcze bardziej miesza rzeczywistość z fantazją niż "Manazuru". Obie książki mają niesamowity klimat i zachwycają, pochłaniają - choć nie sądzę, by przypadły do gustu miłośnikom tradycyjnej literatury. Manazuru i Nadepnęłam na węża są niezwykle ulotne, przypominają bardziej malowidło niż literaturę - albo też zawartość ludzkiego umysłu, którą nie da się wyrazić sposobami konwencjonalnymi. Jak dla mnie: przepiękne w swej abstrakcji.
"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"
kirin.pl