Wiele pozytywnych komentarzy, recenzji i pochlebnych opinii sprawiło, że postanowiłem zabrać się za przeczytanie „Kłamcy” Jakuba Ćwieka. Historia Lokiego, nordyckiego Boga fałszu i obłudy, wysłannika aniołów, faceta od brudnej roboty zapowiadał się całkiem nieźle. Wykonanie jednak rozłożyło mnie na łopatki, załamało i zasmuciło. Rozczarowanie było tym większe, że ilość wyżej wspomnianych dobrych opinii była naprawdę duża. „Kłamca” okazał się powieścią bez jakiegokolwiek tła. Żadnej historii, rozwinięcia, momentów z przeszłości Lokiego. Nie było niemal niczego, do czego można by się jakoś odwołać. Żadnego świata, pomostu łączącego długowiecznego Boga z teraźniejszością. Część opisowa LEŻY. To co przedstawił nam autor jest proste jak budowa cepa. Kilka opowiadań, wciągniętych z du... . Całość stylistycznie jest prowadzona jak przez małe dziecko. O czymś zaskakującym, olśniewającym, intrygującym czy najzwyczajniej interesującym nie ma mowy.
Powieść naprawdę słaba i przyznam szczerze, że gdyby nie 10 dniowa izolacja oraz brak innych książek, to „Kłamcy” pewnie bym nie dokończył.
Co wy na ten temat sądzicie?
„(..) czytanie książek i oprawianie ich to całe dwa, i to ogromne, okresy rozwoju. Z początku pomalutku uczy się człowiek czytać. Oczywiście nauka ta trwa wieki. Książkę rwie, szapie, brudzi, nie traktuje jej poważnie. Oprawa zaś świadczy o szacunku do książki, świadczy o tym, że człowiek nie tylko lubi ją czytać, lecz że traktuje ją poważnie.” Dostojewski Fiodor