Wiem że data się nie zgadza, ale w dupę. Piszę, bo aż skonsternowany jestem. Jak jeszcze mogę zrozumieć tęczę, ambasadę skłot etc., tak w tym roku aż mnie pusty śmiech bierze. Nadawane na całą Polskę, że doszło do rozruchów, a jak przychodzi do konkretów, to zostały zepsute dwa znaki drogowe i szlaban kolejowy. Pomijam już nawet to, że takie zniszczenia zdarzają się co tydzień w Gdańsku po imprezie w Absyncie. Pomijam to, że przeszło wg. oficjalnych źródeł ok. 30 tys. ludzi. Pomijam to, że o czymś takim nie warto !? na ostatniej stronie superekspresu pisać. Pomijam nawet to, że zdarzyło się to poza oficjalnym marszem, a jakby pewna grupa odłączyła się od marszu Komora, i ten się od niej odciął, to nikt by go ze sprawą nie wiązał. Wreszcie pomijam to, że policaje co roku odwalają jakąś prowokację, i są zwyczajnie zaczepni w stosunku do uczestników marszu i stosują nadmierne środki prewencyjne, mówiąc bardzo kolokwialnie. Chodzi o to, że mimo wszystko, przynajmniej z tego jak to przedstawiono w mediach, szkody są mniejsze niż po przystanku Jezus. A teraz wyobraźcie sobie, jaka byłaby afera jakby przykładowo na MN ktoś zapił się na śmierć, jak to miało miejsce na brudstocku.