Brutalna chrystianizacja Indian to bardzo znany temat. Jeśli masz czas to sobie choćby wygoogluj. Może wtedy zrozumiesz co mam na myśli mówiąc, że nie podoba mi się chrześcijański podtekst w tym konkretnym filmie.
Ksiądz Tischner powiedział, że nie spotkał na swojej drodze człowieka, którego
lektura „Kapitału” Marksa odwiodła od wiary, natomiast spotkał wielu, których
zniechęciła do wiary postawa księdza proboszcza.
Napisałam, tylko że chrystianizacja tamtejszej ludności wyglądała strasznie, bo tak właśnie wyglądała, a Twoja teoria na temat moich poglądów jest wzięta z sufitu.
O jeju, jeju. Wiedziałam, że za ten tekst z Gibsonem zaraz ktoś na mnie wjedzie. Podkreślam po raz, zdaje się, już trzeci, że jest to wyłącznie moje osobiste zdanie, nie zależy mi żeby ktoś się z nim zgadzał. Nie zamierzam się z nikim przegadywać, czy mam rację, czy nie. Ja i tak nie znoszę tych filmów, jak długo bym się nad tym nie zastanawiała. Jeśli kogoś to boli, że tak sądzę, to trudno. Uwaga! Jest wiele, wiele więcej rzeczy których nie cierpię jeszcze bardziej 
.
A co do filmów, które lubię, to jest ich bardzo dużo. Wydaje mi się, że poza wymienionymi przeze mnie przykładami do których mam stosunek nienawistny, jest jeszcze wiele innych filmów, które potencjalnie mogła bym lubić. Chociaż trochę.
Nie kumam tej inicjatywy, ale przyznaję, że rozbawiły mnie wizerunki Hitlera, Husajna i Mussoliniego.
Chętnie się wytłumaczę. Również widziałam właśnie te trzy filmy Gibsona. "Braveheart" to normalny dramat historyczny, nie w moim guście, ale ogólnie ok, niech będzie, że nie ma go na mojej czarnej liście. Miałam raczej na myśli dwa pozostałe dzieła. Gibson ma jakieś skrzywienie na tematy religijne i kupę forsy więc stać go na robienie, co mu się podoba. "Pasja" to film do wyrzygania malowniczy, epatujący męką Chrystusa, nie wiem po co. Taki naturalizm? Po co? To właśnie jeden tych z filmów, które chcą na siłę wywołać w człowieku pewne emocje, albo wręcz łzy (no oczywiście ja jestem twarda jak skała). Najbardziej jednak zirytował mnie film "Apocalypto" i to za ten film nie cierpię Gibsona. Zaczynało się fajnie, role Indian grali Indianie i nawet mówili po "indiańsku", historyjka standardowa, realizacja też całkiem trzyma się kupy, jednak ze względu na wyraźny podtekst dla mnie ten film był po prostu denerwujący i głupi. Chodzi mi o motyw białego człowieka. W filmie była taka dziewczynka, która przepowiadała "On przyjdzie", coś tam, coś tam, nie pamiętam tak szczegółowo, co mówiła, w każdym razie zrozumiałam to jako proroctwo o nadejściu chrześcijańskiego Boga. Również na końcu filmu bohater stoi na plaży, ze szczęśliwą rodzinką patrząc jak przybywają konkwistadorzy, którzy jak wiadomo wkrótce rozprawią się z bezduszną cywilizacją Majów. Osobiście jestem dość dobrze poinformowana na temat Ameryki Południowej i wiem, ze chrystianizacja tamtejszej ludności wyglądała po prostu strasznie. Moja opinia na temat tego filmu wynika w pełni z mojego negatywnego nastawienia do samej idei poruszania takich tematów w taki sposób. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla niektórych ludzi "Pasja" to arcydzieło, a "Apolalypto" to etniczny film sensacyjny zrealizowany z wielkim rozmacham.
Jeszcze nie ma tu "Wiedźmina"? Sensacyjnej adaptacji książki, którą wystarczyło przeredagować żeby zrobić dobry scenariusz? Poza tym całymi dniami mogła bym opluwać durne amerykańskie komedie, durne amerykańskie superprodukcje oraz współczesne polskie kino, którego ogólny poziom jest szczytem dna. Ostatnio zauważyłam też wieczorami w tv budzące grozę niemieckie filmy katastroficzne. Nie znoszę również dramatów "na trudny temat", o wojnie, o śmierci, o biednych dzieciach, które za wszelką cenę usiłują nie pozostawić człowieka obojętnym, oraz filmów Mela Gibsona. Tytułów nie przytaczam, bo szkoda życia na zajmowanie się tym.
Moje wspominki... Heh, kiedy miałam 13 lat byłam największą fanką Tolkiena w mieście. Mam chyba wszystkie jego dzieła. Trylogię dosłownie połknęłam w trzy dni i się poryczałam, kiedy się skończyła, bo wydawało mi się, że nie przeczytam nigdy lepszej książki (co ja wtedy mogłam o tym wiedzieć?). W liceum zawsze dysponowałam dużą liczbą darmowych wejściówek i na filmy chodziłam po dziesięć razy. Nabywałam nawet kolekcjonerskie gadżety, cd oprawione w skórę, pierścień władzy, figurkę Nazgula 
To są czasy, które bardzo dobrze wspominam. A teraz? Nawet nie wiedziałam, że "Hobbit" jest w kinach. Przez te parę lat zupełnie przestałam się tym interesować i wątpię żebym to obejrzała wcześniej niż za trzy lata na Polsacie, prasując koszulki i gacie
Przekład jest w czasopiśmie Japonica, starożytny numer z lat 90. Nie wiem czy można to gdzieś łatwo dostać, najszybciej to chyba w bibliotece.
pikoro
Odp.: 15.651
Wyś.: 3.247.903
Stars of the lid - Music For Twin Peaks Episode
pikoro
Odp.: 15.651
Wyś.: 3.247.903
Carlos Gardel - Adios Muchachos
pikoro
Odp.: 15.651
Wyś.: 3.247.903
Zoviet France - This Moment Obscure
pikoro
Odp.: 15.651
Wyś.: 3.247.903
pikoro
Odp.: 199
Wyś.: 251.671
Dzięki! I'll get it! La, la, la!
Bardzo zabawnie to wygląda, ale przyznaję, że fabularnie jest super wierne oryginałowi, co mnie zachwyciło. No i akurat było mi nie wesoło, a jak to obejrzałam przeszło jak ręką odjął 
pikoro
Odp.: 15.651
Wyś.: 3.247.903
King Tubby, Prince Jammy, Tony Tuff - No Tarry Yah Version
pikoro
Odp.: 199
Wyś.: 251.671
Jo! Ktoś musi to wiedzieć... Było by ekstra gdyby jakiś super znawca się wysilił i sprawdził. Ja nie mogę tego znaleźć w necie. Ta piosenka pojawia się dokładnie na początku 30 odcinka Dragon Ball w wersji oryginalnej. Zaraz po tytule. Goku na chmurce, w dole biegną bawoły... A w tle leci ta piosenka.
Mam nadzieję, że nie powielam posta, ale komp mi coś dziś wolno śmiga, żeby przeczesywać te wszystkie linki do yotube. Błagam! Bardzo mi zależy, bo jestem zapaloną śpiewaczką kawałków z DB, a ten strasznie mi chodzi po głowie, a nie wiem, co on zaś. Zna ktoś tytuł?
Błagam, błagam, błagam! Niech mnie ktoś oświeci!
Podłączę się, bo to bardzo ciekawy temat, osobiście uwielbiam książki bardziej niż inne rzeczy! Chętnie pochwalę się moją kolekcyjką tych japońskich, więc:
Abe Kobo
"Kobieta z wydm" - uwielbiam
"Schadzka" - również bardzo
Tanizaki Junichiro
"Pamiętnik szalonego starca" - mam niestety tylko po angielsku, ale podobało mi się
"Dwa opowiadania o miłości okrutnej"
Ryunosuke Akutagawa
"W gąszczu" - świetne
"Rashomon" - również
Sakyo Komatsu
"Zatonięcie japonii" - fantastyka
Kenzaburo Oe
"Zerwać pąki, zabić dzieci"
"hojność umarłych"
Natsume Soseki
"Jestem kotem"
Yukio Mishima
"Las w pełni kwiecia"
"Zimny płomień"
Yoshimoto Banana
"kuchnia" - nie polecam, słabe, współczesne, babskie, obyczajowe
Masuji Ibuse
"Czarny deszcz"
Kawabata Yasunari
"Tysiąc żurawi/Śpiące piękności"
"Kraina śniegu"
"Głos góry" - wszystko fajne, ale wolę jego opowiadania
Zajebisty zbiór opowiadań różnych autorów
"Ballada o Narayamie" - ekstra
Manga...
tylko "Dragon Ball"
+jakaś stara literatura na świecie
+album o "Sztuka japońska w zbiorach polskich"
+jakaś mitologia też się znajdzie
No to się pochwaliłam!
Zmienił styl na starość...
Dzieweczka z przodu jak dla mnie wygląda całkiem jak Videl. A akcja toczy się po upływie dokładnie takiej ilości czasu od Sagi Buu żeby tyle zdążyły jej urosnąć włosy:) Ale dostrzegam coś jeszcze, bo mam dobry wzrok:) Wydaje mi się, że osoba stojąca z tyłu między Gohanem i Gotenem to Chi Chi (wnioskuję po retro chińskim wdzianku), i że wisi jej na szyi jakieś dziecko. Co to za dziecko? Trzecie, czy pożyczone?
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
12.12.2012, 0:14