
1. Brolly - Legendary Super Saiyan
Zdecydowany pionier wśród pełnometrażowych. Dowiadujemy się w końcu, kto jest zapowiadanym przez legendę saiyańskim wojownikiem o mocy, której wszechświat nigdy wcześniej nie widział. Film obfituje w niezwykłe, emocjonujące sceny walk, a napięcie podsyca fakt o zbliżającej się do planety komecie. Jakość filmu o wiele bardziej polepsza dubbing zrobiony przez grupę FunImation oraz ich ścieżka dźwiękowa, które, jak już wspomniałem w innym temacie, nadają anime hardcore'owego klimatu i dodają dynamiki.
2. Wrath of the Dragon
Jeden z nielicznych filmów, których fabuła nie kłóci się z tą serialową, niezła fabuła. Miło było ponadto zobaczyć wszystkich najsilniejszych bohaterów wspólnie walczących z tak potężnym potworem jak Hildegarn. A na koniec wisienka na torcie - krzyk "DRAGON FIIIIIIIST!!!" w wykonaniu Seana Schemmela

3. Brolly - Second Comming
Film wybrany właściwie ze względu tylko na dwie sceny - pierwsza runda walki Gohana z Brollim, oraz potójne Kame Hame Ha. Reszta filmu nudna i idiotyczna (tak, głównie początek i kpienie z Brolliego przez Trunksa i Gotena). Ponadto brak interwencji Vegety, którego syn dostawał ostry łomot od sadystycznego Saiyana, no kurczę, jakże mogło go zabraknąć w tym filmie!?

Najgorsze:
1. Tree of Might
Tu przeważnie za niezgodności z główną fabułą - Goku jest na pewno po treningu u Kaio, skoro potrafi Genki - Damę. No więc: skąd, do jasnej ciasnej, Yamcha, Tien, Chaiozi i Piccolo??? Że o czasie akcji nie wspomnę - kiedy to niby miało się zdarzyć? Po walce z Nappą i Vegetą? Wszak zaraz po niej Gohan i Krillin polecieli na Namek, by przy pomocy tamtejszych kul wskrzesić właśnie poległych przyjaciół. Ponadto Goku przez cały czas do wylotu na Namek leżał rozłożony w szpitalu. Ponadto niespecjalna fabuła polegająca tylko i wyłącznie na tym, ze przyleciał Turles - zasadził drzewo - Goku prawie go pokonał, lecz ten zjadł owoc z drzewa - Goku i tak jakoś go później pokonał. Ambitnie...
2. The strongest man in the world
Aż mi się nawet o tym pisać nie chcę. "Co to w ogóle ma być?" brzmiał mój komentarz po obejrzeniu tego... czegoś. Film robiony na siłę, bazujący tylko i wyłącznie na popularności całej serii. Fabuła - lezy i kwiczy.
3. Yo! Son Goku and his friends
Straszna kupa robiona tą samą techniką co intro do Dragon Ball KAI. Film nie wnoszący absolutnie nic niezbędnego do fabuły, bez żadnej ambitnej walki. Takie coś nadawałoby się tylko do serialu, jeśli już koniecznie musieli to stworzyć. Niepotrzebne zawracanie głowy fanom.