Forum Dragon Ball Nao

» [Opowiadanie] Walka z ołówkami.

VegatZ Mężczyzna
Saiyanin
Saiyanin
VegatZ
Wiek: 40
Dni na forum: 6.598
Posty: 151
Skąd: Lincoln
Historia ta może wydawać się mało prawdopodobna, ale zdarzyła się naprawdę. Było to jeszcze wtedy, gdy wolne, niczym nie zagrożone ołówki biegały po pokoju i siały postrach wśród mieszkańców tej wspaniałej krainy. Wracałem sobie, pewnego razu z festiwalu zeszytów w kratkę, organizowanego co roku przez czarne długopisy i naboje do piór. Zabawa była naprawdę wyśmienita, toteż miałem doskonały humor. Nagle przechodząc koło ogromnego krzesła, zwanego Krzesłem Stojącym Obok Biurka, usłyszałem dziwne stukanie. Zaniepokojony, przyśpieszyłem nieco kroku ale odgłos stukania stawał się coraz donioślejszy. Nerwowo obejrzałem się za siebie i...... nic, nic nie zobaczyłem, z ulgą odwróciłem się więc i wtedy moim oczom ukazał się ogromny, długi, dobrze naostrzony ołówek HB. Zapewne na moim miejscu wiele osób umarło by z przerażenia, ja jednak mimo zagrożenia zachowałem zimną krew i dzięki książce "Jak postępować w razie spotkania ogromnego, długiego, dobrze naostrzonego ołówka HB, niedaleko ogromnego krzesła, zwanego Krzesłem Stojącym Obok Biurka", którą czytałem w dzieciństwie wiedziałem co trzeba zrobić. Stanąłem więc na palcach, podniosłem ręce do góry i zaśpiewałem:

Hejże ho , Hejże ha
Mam ołówki takie dwa
Ale wczoraj je złamałem
Ciebie teraz więc spotkałem
Gdy zaśpiewam "raz i dwa"
Znikniesz jak poranna mgła..

Zaśpiewałem więc "raz i dwa" ale ołówek, który według zapewnień autora książki, miał natychmiast uciec, stał dalej w tym samym miejscu skacząc nerwowo na swojej potężnej, różowej gumce.
- Nic ci nie da ta głupia pioseneczka - rzekł do mnie potwór - na mnie ona nie działa, zginiesz więc teraz, a wiedz że będzie to śmierć okrutna.
Na te słowa pociemniało mi w oczach, a nogi zaczęły się same uginać. Ołówek skierował ku mnie swój błyszczący szpic i szykował się do ataku. Napiął się niesamowicie i gdy miał uderzyć, coś z impetem powaliło go na zakurzony dywan. Na początku nie wiedziałem co się stało i oszołomiony schowałem się czym prędzej, za stojący opodal papierek po cukierku. Zza niego obserwowałem dalszy przebieg sytuacji, który zaraz streszczę. Otóż moim zbawcą okazał się potężny śrubokręt. Rozgorzała niesamowita walka, straszliwych i bezlitosnych przeciwników. Śrubokręt atakował zaciekle a ołówek nie pozostawał mu dłużny. Widać było, iż obaj doświadczeni byli w rzemiośle wojennym. Mój wybawca zaatakował potężną, plastikową rączką, zmuszając swojego rywala do gwałtownego uniku, a gdy ten schylił się by uchronić się przed miażdżącym ciosem, śrubokręt używając swojego ostrego niczym brzytwa zakończenia, błyskawicznie przeciął ołówek na dwie części, kończąc tym samym jego zbrodniczy i bestialski żywot. Nie powiem, iż nie radował mnie ten widok, dlatego czym prędzej rzuciłem się w stronę mojego zbawcy. Śrubokręt stał pochylony nad ciałem swojego przeciwnika i uważnie mu się przyglądał. Podszedłem do niego i powiedziałem:
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny. Proś o wszystko, a ja niczego ci nie odmówię.
- Lepiej stąd odejdź, chyba że nie zależy ci na życiu - odpowiedział z powagą - Tacy jak on nigdy nie podróżują samotnie, niebawem zjawią się tu jego towarzysze i zechcą pomścić swojego pobratymca.
Wiadomość ta spadła na mnie niczym grom z jasnego nieba, i mimo iż nie należę do ludzi tchórzliwych, poczułem jak strach opanowuje całe moje ciało i całkowicie mnie paraliżuje.
- Ale co z tobą - spytałem drżącym głosem - sam sobie nie poradzisz.
- O mnie się nie martw, nawet setka takich łachmaniarzy nie zdoła mnie pokonać, jednak gdy zaatakują w grupie nie będę w stanie ochronić ciebie, dlatego radzę ci uciekaj stąd szybko.
Na myśl o setce potworów, nogi same mnie poniosły i nie wiedząc kiedy, oddaliłem się od miejsca potencjalnej potyczki. Gdy tak biegłem przed siebie, wpadała mi do głowy pewna myśl, która nie dawała mi spokoju. Czy zachowałem się jak niewdzięczny tchórz ? Rozum mówił nie, przecież w niczym byś mu nie pomógł, ale serce podpowiadało tak, tak i jeszcze raz tak!! Zatrzymałem się, obróciłem na pięcie i ruszyłem z powrotem. Z daleka dostrzegłem tumany kurzu unoszące się w powietrzu, podbiegłem do papierka, za którym ukryłem się poprzednio i wytężyłem wzrok. Pośród kurzu i szalejących ołówków HB dostrzegłem mojego zbawcę, który rozdając śmiertelne ciosy, siał popłoch między szeregami nieprzyjaciela. Po ok. 15 min. zaciętej walki, na polu bitwy pozostał jedynie śrubokręt i potężny, długi i piekielnie zaostrzony ołówek. Przeciwnicy rzucili się na siebie i ponownie rozgorzała walka. Mimo upływającego czasu, szala zwycięstwa nie przechylała się na żądną ze stron. Nagle śrubokręt ugodzony zdradliwym szpicem wroga, opadł ciężko na ziemię niezdolny do dalszego boju. Straszliwy ołówek, stanął dumny i z pogardą przyglądał się rannemu przeciwnikowi. Skierował swoje ostrze w jego stronę i wtedy poczułem, że muszę coś zrobić. Rozejrzałem się dookoła i mój wzrok spoczął na leżącej obok mnie główce ołówka, z której wystawał ostry szpic. Podszedłem do niej i wyciągnąłem obruszany kolec. Spojrzałem, w stronę rozgrywającej się tragedii i zobaczyłem jak wróg szykuje się do ostatecznego ciosu. Wtedy ogarnęła mnie niespotykana dotąd siła i odwaga. Z furią rzuciłem się na przeciwnika, który zajęty śrubokrętem nie zwrócił na mnie uwagi. Ostrze śmignęło w powietrzu i przeszyło ciało ołówka. Ten, wijąc się z bólu odskoczył na bok ale po chwili podniósł się i zmierzył mnie gniewnym spojrzeniem.
- Dałem się zaskoczyć przez taką marną istotę - powiedział niby to do siebie, niby to do mnie.- Brawo. Nikomu wcześniej się to nie udało, atak był jednak za mało precyzyjny by mnie zabić, teraz zapłacisz więc za to, iż ośmieliłeś się podnieść na mnie rękę.
Podszedł do mnie i gdy myślałem, że już po mnie, śrubokręt resztkami sił podniósł się i zaatakował przeciwnika, powalając go ostatecznie na ziemie, kończąc tym samym bitwę, która jakby nie było, była przez nas wygrana. - Teraz jesteśmy kwita - wyszeptał śrubokręt i padł bezwładnie na dywan.

CDN.

VegatZ

You seek a God to stand above you,
wrapping healing arms around you.
You'll find another God of pain,
a God of suffering and tears.
Wyświetl posty z ostatnich:

Forum DB Nao » » » » [Opowiadanie] Walka z ołówkami.
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2024 DB Nao
Facebook