Myślę, że rozwiązanie tej kwestii jest banalne. King Cold wyglądał jak jego syn w 2 formie, tylko dlatego żeby wyglądać na starszego od Freezera. Nie ma tu dla mnie żadnego haczyka. Wyobrażacie sobie dwóch obłych jaszczurków i na dodatek jeden jest ojcem drugiego? Trochę śmieszny widok. Co do siły ciosu, trudno powiedzieć, ale nie sądzę, żeby King Cold przerastał Freezera. Był od niego sporo słabszy, a "pożyczenie" miecza od Trunksa to był gest rozpaczy i rezygnacji (po prostu już wtedy wiedział, że skoro jego syn przegrał, to on tym bardziej nie wygra). Ale możliwe jest jeszcze inne rozwiązanie tego problemu; zakładając że siły Freezera i jego ojca były identyczne, a może nawet, że King Cold był minimalnie slniejszy. Wtedy można uznać, ze po prostu King Cold już w drugiej formie potrafł zmagazynować tyle samo energii co jego syn w czwartej. Czyli posiadał 1 transformację, a jego syn 3, ale ogólnie prawie na jedno wychodziło. Jedno i drugie wytłumaczenie da się jakoś obronić moim zdaniem A tak poza tym to sądzę, że sam autor chyba się zbytnio nad tym nie zastanawiał i kierował się tylko względami pewnej "estetyki" (jak już powiedziałem w pierwszym zdaniu). Po prostu ojciec Freezera jest postacią epizodyczną, a został wprowadzony tylko, żeby dodać coś jeszcze do postaci samego Freezera, wpisać go w jakiś szerszy kontekst (tak samo jak wprowadzenie Coolera w kinówkach). Nie poznajemy tak naprawdę jaką siłę posiadał ojciec Freezera także ze względu na sam kontekst. Nie było sensu już zajmować się siłą Chnagelingów, bo ona przestała już wiele znaczyć. Pisałem już o tym w temacie odnośnie alternatywnej przyszłości Trunksa. jest to już preludium do Sagi Cella, dlatego Freezer i King Cold giną w "rakietowym" tempie. Chodziło tylko o przedstawienie nowego bohatera, takie 'wejście smoka" w wydaniu Trunksa.
"I love Bulma's feet" - Vegeta