Odpowiadam Madao i Kojiro.
1. PiS nie chce wychodzić z Unii Europejskiej, tak samo nie chce tego Jarosław Kaczyński. To argument opozycji z gatunku tych emocjonalnych: "Patrzcie, wyprowadzają nas z Europy na Białoruś". Nic więcej. Politycy PiS, jakkolwiek wyrobili się przez 8 lat robienia w opozycji (choć po kilku miesiącach zaczęli popełniać masakryczne wręcz błędy i głupawki pijarowe) i od standardu buraków i wsioków jakimi byli (a byli i to bardzo) przebili w swoim ogarnięciu i profesjonalizmie starannie pucowaną przez lata platforemkę o dobre dwie długości. Jednak nie wyrobili się na tyle, by nabrać w polityce jakiegoś pragmatyzmu. Nadal podchodzą do niej w sposób idealistyczny, toteż Unia jest uważana, za koncept w założeniu dobry i konieczny, z tą różnicą, że dostrzegają jakieś nierówności między członkami, czego Platforma nie dostrzegała nigdy, bo w ich wizji Polska weszła do Unii po to by usiąść w kącie i całować po piętach jak coś Niemcy rzucą. Polska, w założeniu PiSu, musi być w Unii, bo Rosja, bo dopłaty, bo subwencje i fundusz strukturalny, bo umowa handlowa itd. Zwłaszcza dlatego, że Rosja. Pultanie opozycji bierze się z tego, że PiS pozwolił sobie na to, by Polska w ramach Unii Europejskiej podniosła głowę, a że towarzyszą temu pewne sukcesy gospodarcze to tych jurgieltników boli podwójnie. Wierzą w to, że Unia może funkcjonować jako klub państw europejskich, w których ci ważniejsi pod naporem polskich inicjatyw, zrzekną się ambicji kontrolowania tych mniej ważnych. To tak nie działa, bo sama geneza przyjęcia Polski do Unii nie leżała w chęci pomocy i poddźwignięcia Polski, tylko pacyfikacji gospodarki i wpływów Polski oraz reszty wschodu. Nie ma szans. Polska powinna Unię traktować wyłącznie instrumentalnie, z buta jak kundla. PiS do tego nie jest zdolny, bo w Unię generalnie wierzy. Zwłaszcza dlatego że Rosja obok. Osobną kwestią jest także poparcie społeczne. Cieszy to, że coraz więcej ludzi przestaje bezkrytycznie patrzeć na Unię, ale w tym całym tłumie eurosceptyków i wsteczników, którymi straszy opozycja, większość nadal stanowią ci, którzy uważają, że musimy być w Unii, ale takiej dobrej Unii, nie takiej zdominowanej przez Niemcy.
2. Wojny z Rosją nie chce. Tak samo wojny z Rosją generalnie nie chce Trump, choć on okazał się być bardziej agresywny w stosunku do Rosji niż zakładano. Gra toczy się o zmuszenie Rosji do zerwania swojego "sojuszu" z Chinami. Sojusz w cudzysłowie, bo ta relacja przypomina wasalizację a nie sojusz jako taki. Ale osobną kwestią jest to, że w razie jakby się to nieszczęście wydarzyło, to z automatu Polska idzie na handel, a jeśli to będzie za słaba oferta to z Polski robi się front. Nie chodzi wyłącznie o stosunek USA do Polski tylko, po prostu, o nasze członkowe położenie. Sam stosunek USA do Polski generalnie się nieco poprawił. Trump, jaki by nie był, to jednak człowiek o pewnym poziomie moralności, w odróżnieniu od zideologizowanego lewusa Obamy, który w Polsce widział bandę rozwydrzonych katolickich lokalsów, których trzeba uczyć cywilizacji poprzez fundację Sorosa. To że Trump jest prostym chłopem, który wszystko dzieli na białe-czarne/dobre-złe działa na naszą korzyść. Trzeba to wykorzystać, bo stoimy po tej samej stronie skali dobro-zło, po której on stoi. A że w dodatku Macron i Merkel zrobili nam ten prezent, że zaczęli mu fikać, to po prostu nas obliguje do tego, by to wykorzystać. USA zmieniły się na naszą korzyść, czego nie można powiedzieć, bo Wielkiej Brytanii, bo tam panuje od 1815 roku konsensus zakładający, że z punktu widzenia interesów brytyjskich państwo polskie powinno w ogóle nie istnieć. Dlatego uważam że Stany Zjednoczone, przy obecnej koniunkturze, mogą być dla nas parasolem ochronnym przed brytyjsko-rosyjskimi knowaniami. Niestety musimy pamiętać, że o ile poprzednia władza była zwyczajnie antypolska i gotowa sprzedać Polskę każdemu kto im zapłaci, to obecna jest już co prawda polska, ale za to doktrynalnie anglofilska. Anglofilia nas prawie zabiła w 1939 i rząd, porównywany i sam zresztą odwołujący się do tradycji sanacji, nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. Jest więc jasne, że w razie wojny z Rosją nikt nas nawet nie musi rzucać na front, bo władza rzuci nas sama w imię przyjaźni z Anglią.
3. Kampania ideologiczna przeciwko Polsce i Węgrom to w zasadzie plus dla nas. Bo działa mobilizująco na naród, a do tego niesie ze sobą szansę na wybudzenie jakiejś kolejnej partii narodu z letargu. Nie wszystkich oczywiście, bo nie oszukujmy się, ok. 20% ludności jest nieodwracalnie zaczadzonych. Zresztą, opozycja krajowa, ani zagraniczne instytucje, autorytety i przekaziory nie uczą się na błędach. Dlaczego wśród Polaków, zwłaszcza młodzieży, obserwuje się konserwatywną reakcję? Szło zajebiście, lokalsi w kraju przywiślańskim byli już w zasadzie wynarodowieni, sprowadzeni do poziomu machania flagą na meczu. Paraprawica w postaci PiS (para w sensie, że jakby chcieli a nie mogli) była w szczycie swojego zburaczenia i zbuldupienia, a prawicowy plankton wolnościowy i narodowy błąkał po starych remizach organizując spotkania dla 10 osób. Spodobało się to i postanowili ostatecznie przykręcić śrubę, wsadzić flagę w gówno, przybić fiut do krzyża itd. W tym momencie coś pękło, dla ludzi, zwłaszcza młodych, to było za wiele. Agora i niemieckie media polskojęzyczne postanowiły odpowiedzieć wzmożoną aktywnością zamiast taktycznym wycofaniem i udobruchaniem Polaków i tak się wszystko zapętla do dziś. W Niemczech media sugerują, że z Polską trzeba ostrożnie, trzeba zrozumieć, wykazać cierpliwość itd., ale polscy jurgieltnicy w pokrętny sposób buntują się przeciwko niemieckim patronom i grają dalej w tę samą grę.
Których polityków PiSu najbardziej lubicie, a którzy wam grają na nerwach?
Ulubieni: Ryszard Legutko (chociaż to PE, za logiczny rozbiór umysłów Schulza, Timmermansa i Verhofstadta), Dominik Tarczyński (za coś co nazywam pozytywnym penerstwem), Małgorzata Wassermann (za jazdę w komisji po świadkach i Brejzie z PO), Antoni Macierewicz (trzeba przyznać, że ma w sobie coś z szaleńca, ale takiego skurczybyka trzeba, choć szkoda tej błazeńskiej historii z Misiewiczem), Jarosław Kaczyński (nie lubię jego wizji Polski, ale wypada docenić to, jakim jest politycznym intrygantem - obecnie lepszego w Polsce nie ma i zaryzykowałbym stwierdzenie, że pod tym względem jest w światowej czołówce).
Nie lubię: Witold Waszczykowski (za rok trzymania amb. Schnepfa w Waszyngtonie, za ciągłe trzymanie amb. Piekły w Kijowie, generalnie za mizerotę), Ryszard Czarnecki (za faflunienie się i generalnie za nisko poziom), Jacek Sasin (za ogólną lipę i kretyńskie tłumaczenie się po wtopie projektu aglomeracji warszawskiej - tłumaczenie na poziomie Petru), Marek Suski (nic do niego nie mam, ale jest słabym punktem komisji ds. Amber Gold), Łukasz Zbonikowski (kto z Włocławka ten wie - generalnie PiS jako całość traci w oczach tym, żę przyjął go do klubu poselskiego) i moja faworytka Joanna Lichocka (oszołom level Pawłowicz*~^~).
Nigdy nie będę w 100 % szczęśliwy, bo spirytus ma 96 %.- mój kolega Marcin.
-Nadia, gdzie moje gacie?
-Nie wiem, pewnie do muzeum wzięli.
Panie Bolesławie, witamy w domu. Witamy całą ekipę czarnuchów z łańcuchami.
Nie oznacza to jednak, że byłem świniakiem pokroju Kwaśniewskiego, czy innego Komorowskiego, aż tak nisko nie upadłem. Chłopu trzeba dawać albo się nie dziwić. Chłopak wyczaił ją na skupie żywca. W sezonie tzw "świńskiej górki". Na imie jej było Teresa, Teresa z domu Bąk. Gonar wziął 2k kredytu na suple. xD