Franqey obudził się w nocy. Od dawna miał problemy ze snem. Wyciągnął z lodówki butelkę Jacka Danielsa , i począgnął solidnego łyka , potem następnego. Gdy doszedł do połowy butelki do jego pokoju wbiegła przerażona Lilu. Gdy spytał się jej o co chodzi otworzyła usta , z których natychmiast trysnęła krew. Poza odciętym językiem nie miała również obu rąk. Franqey szybko opatrzył jej rany , po czym spytał co się stało. Dziewczyna w odpowiedzi wyszła z pokoju, a on poszedł za nią . Zaprowadziła go do środkowej części Miasta zamieszkałej przez kupców i innych drobnomieszczan. Prowadziła go dalej przed strumień ciągnący się przez całe miasto. W końcu doszli do mostu ,i zeszli pod niego. Sztuczna rzeka ciągnęła się aż do tamy za mostem , gdzie właśnie prowadziła go dziewczyna. Co tam robiła na zawsze pozostanie jej tajemnicą. Gdy doszli do tamy Lilu pokazała na drabinę prowadzącą w górę. Franqey poszedł sam , gdyż dziewczyna nie mogła się wspinać za pomocą kikutów. Gdy doszedł na górę spostrzegł że coś leży na ziemi po przeciwnej stronie. Gdy doszedł do tego przedmiotu stwierdził że są to złoki xana. Gdy pochylił się nad trupem zorientował się że nie jest sam na tamie , lecz było już za późno. Zamaskowana postać żuciła się na niego i strąciła z tamuy . Franqey miał szczęście że zachaczył o medalik na szyi napastnika. W locie udało mu się ściągnąć go z agresora , i tym samym zmienić kierunek spadaniaNie rozbił się o tamę , ale wylądował na rusztowaniu zostawionym przez robotników naprawiających tamę. Ostrożnie wspiął się na górę , gdzie nie było już dziwnej postaci. Gdy zszedł z tamy Lilu nie było już na dole. obszedł dokładnie całą okolicę , ale nikogo nie znalazł , postanowił więc że wróci do pokoju skończyć butelkę. Dopiero w drodze zorientował się że wciąż trzyma medalik swojego niedoszłego zabójcy.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"