Death Note to jedno z genialniejszych anime jakie dane mi zostało obejrzeć.
Wyścig i rywalizacja jaka była prowadzona pomiędzy L, a Raito zwalała z nóg. Dosłownie jak stawiane kroki, kto postawi jedne więcej wygra. Prześwietna fabuła, wybitna kreska, niebanalne postacie, notes za pomocą którego możemy poczuć się Bogiem. Wszystko to składa się na jakże genialną seryjkę. Zgadzam się z poprzednikami co do rozmycia się fabuły po 25 odc. aczkolwiek co do Mello i reszty, to ponoć w mandze odgrywają większą rolę i ich wprowadzenie nie jest tak hmm... niemiłe. L-a i tak nic nie przebije. Jego reakcja na to, że cała sprawa może mieć coś wspólnego z Shinigami boska!
Podstępy, plany, przemyślenia, zasadzki i całe szpiegowanie staje się tak dobre, że człowiek nie chce żeby Death Note się kończył. Co ważniejsze wszystko ma dość logiczne i trwałe podłoże. Stawiam na to, że nie jeden taki Raito w realnym świecie by się znalazł.
Końcóweczka trochę mi nie pasowała, ze względu na poniżenie jakiemu Raito się poddał. Ten histeryczny śmiech i niemoc. Trudno się z tym pogodzić, patrząc na takiego geniusza.
Nie zmienia to jednak faktu, że Ryuk który zakańcza jego życie ma coś w sobie. Obraca całe to zło przeciwko niemu, z jednej strony jago kompan, śmieszny gość, ale mimo wszystko Bóg Śmierci.
No i jeszcze świetny opening
Death Note to bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dobra seria, którą naprawdę trzeba obejrzeć!
„(..) czytanie książek i oprawianie ich to całe dwa, i to ogromne, okresy rozwoju. Z początku pomalutku uczy się człowiek czytać. Oczywiście nauka ta trwa wieki. Książkę rwie, szapie, brudzi, nie traktuje jej poważnie. Oprawa zaś świadczy o szacunku do książki, świadczy o tym, że człowiek nie tylko lubi ją czytać, lecz że traktuje ją poważnie.” Dostojewski Fiodor