Wychodzę z założenia, że jak coś zdechło w chwale, to nie powinno się reaktywować. Muzyczne zombie typu X-Japan jakoś mnie nie przekonuje. Dużo gadania, zapowiedzi, potem rozczarowań i od tych kilku reaktywacyjnych lat, jedyne co dostaliśmy to kolejne the best ofy, szumna trasa koncertowa i singiel. Słabo to wygląda.
Podobnie w przypadku Luna Sea. Jak już reaktywować, to to robić, a nie zapowiadać wielki powrót, wydać jeden singielek i wracać do solówki, Bo np. INORAN przez ostatni czas ponoć ze studia nie wyłazi, bo nagrywa nowy solowy materiał.
Powroty starszych legend rocka czy metalu są dla mnie wysoce bezsensowne. Żeby wkupić się w łaski nowych i młodszych odbiorców, czyli nowego pokolenia, zespół łapie się za pop-rock, który lubią prawie wszyscy. I to powoduje rozczarowanie starszych fanów.
"Jego drogę spowija jedwab, odciski jego palców na rosie,
Mieszkańcy krain mroku pokornie się przed nim płożą.
Bękart Matki Natury odrzucony przez liście i potok
Obcy w obcym kraju, szuka pociechy w swych marzeniach."
Marillion "Grendel".
Denerwować się, to mścić się na swoim organizmie za głupotę innych.