Lenox Lewis, Manny Pacquiao, Juan Manuel Márquez, Oscar de la Hoya są świetnymi bokserami. Morphine, Tom Waits, Leonard Cohen etc. są świetnymi muzykami, i też się nie dostali. Takie zasady, i trudno. Przecież nie będę wymuszał na ludziach żeby nagle docenili to co ja doceniam, niezależnie czy to będzie świetna praca nóg, inteligencja ringowa, sposób przekazywania emocji w muzyce, umiejętność wcielania się w skrajnie różne role czy niespotykana skala głosu. Ktoś odrzuci L. Cohena, bo nie lubi "smutnej" muzyki, i jego prawo, choć nic nie mówi to o umiejętnościach Cohena, a kto inny Freda, bo to pedał i odrzuca to tego kogoś. Na tym właśnie polega ta gra. To bardziej familiada niż jeden z dziesięciu.
Z klasyki znam tylko japońskie filmy i też mogę ubolewać, że np. Mifune nie znalazł się na liście, ale po co, skoro i tak by szybko odpadł z powodu ignorancji pozostałych ;p
Właśnie o tym mówię.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"