Znow bedzie skrotowo, bo mam tylko godzine.
Mysle, ze warto bylo obejrzec to anime, choc nie moge powiedziec, by mnie zachwycilo badz wpadlo na liste absolutnie ulubionych. Jakos nie moje klimaty, choc niektore watki sa rzeczywiscie nadzwyczaj interesujace - takze mnie.
Zaczne moze od plusow. Konstrukcja fabuly jest swietna. To anime - obie serie - mozna ogladac na raz. Akcja jest wartka jak gorski strumien (jade za kilka godzin do Zakopanego i stad to porownanie), anime chlonie sie calosciowo, odcinek leci za odcinkiem i w zadnym, zupelnie w zadnym momencie nie jest sie znudzonym. Tworcy narzucaja tempo juz od poczatku i potrafia je utrzymac do samego konca - z jednym wszakze zastrzezeniem, o ktorym juz za chwile. Fabula jest przejrzysta i choc mozna sie po drodze wiele razy pogubic, jakos jednak czlowiek jest w stanie utrzymac sie na powierzchni i daje rade sledzic calosc. Do przesady jednak dochodzi w drugiej polowie drugiej serii - i to jest wlasnie to zastrzezenie. Wlasciwie cala druga seria zaczyna byc juz do przesady naladowana wydarzeniami, watkami, pod koniec akcja pedzi niepohamowanie i widz wlasciwie przestaje sie juz nad nia zastanawiac, jedynie sledzi - dosc biernie. Tak bylo przynajmniej w moim przypadku: o ile przy serii pierwszej mozna byc w pelni ukontentowanym rzetelnym i jasnym przedstawieniem, poprowadzeniem oraz rozwiazaniem watkow, o tyle w drugiej ma sie wrazenie, ze akcja leci bardziej po lebkach i zamiast zatrzymac sie przy pewnych motywach, tworcy wrzucaja coraz to kolejne. Byc moze jednak taki zawrot glowy i wrazenie chaotycznosci bylo celowym zabiegiem.
Slyszalam rozne opinie, ale sama jestem zdania, ze seria I jest lepsza od II. Seria I ukazuje w sposob doskonaly upadek bohatera. Pokazuje, jak bardzo moze stoczyc sie czlowiek, do jakich podlosci jest zdolny i jak wiele okrucienstw jest w stanie popelnic. Lelouch stacza sie na samo dno i prezentuje soba niedojrzala osobowosc, ktora nie nadaje sie do zycia w spoleczenstwie. Jest to o tyle ciekawy zabieg, ze Lelouch jest przeciez glownym bohaterem tej serii - a przeciez nikt nie nazwie go protagonista. Jesli ktos od poczatku uwaza Leloucha za sk*****la, nie zawiedzie sie do samego konca, poniewaz Lelouch postepuje tak w kazdej sytuacji. Ta postac nie budzi najmniejszej sympatii, nawet jesli mozna sie zachwycac geniuszem jego umyslu. Nie budzi zadnego wspoluczia, nawet gdy dotyka go jedna tragedia za druga, poniewaz ma sie swiadomosc, ze wszystko to sam na swoja glowe sprowadzil. Jedyne, co mozna podziwiac, to wlasnie to, jak bardzo "idzie w zaparte". Tam nie ma zadnej finezji, zadnych zwrotow, zadnych wahan - idzie coraz glebiej w mrok i nie poswieci jednej mysli temu, co robi.
I ciekawe jest, ze w niektorych sytuacjach obwinia wszystkich dokola i zupelnie nie jest w stanie odniesc postepowania innych do siebie. Jest to niemal komiczne - ale jak bardzo prawdziwe w przypadku psychopatow.
Jesli chodzi o bohaterow w ogole, to podobaja mi sie - wszyscy bez wyjatku - w konktekscie ich kreacji. I jednoczesnie nie ma nikogo, z kim moglabym sie identyfikowac badz kogo darzylabym szczera sympatia (posrod glownych bohaterow, poniewaz na drugim planie jest Lloyd, za ktorym wprost przepadam). Wszyscy sa jacyc tacy... maksymalanie napompowani i maksymalnie wcisnieci w swoje role, ze trudno sie w nich tak naprawde wczuc. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze anime. Gdy sie tak teraz nad tym zastanawiam, to moze moglabym zaryzykowac stwierdzenie, ze lubie CC. Ale postacie kobiecie to juz jest osobny rozdzial - i wielki plus. Nie sa tak niedorobione jak u Kishimoto, nie sa tak bezuzyteczne (przynajmniej niektore) jak u Kubo. Kazda jedna ma charakter i jest zupelnie zywa osoba, ktorej postepowanie jest tak prawdziwe, jak tylko moze byc - aczkolwiek mam wrazenie, ze w II serii wiekszosc postaci, takze kobiecych, zostala w jakims stopniu zaszufladkowana do rol ukazanych w serii I i przestala sie rozwijac jako charaktery.
Tutaj musze dodac, ze kolejnym plusem tego anime sa realcje mesko-damskie, o ktorych moge z pelnym przekonaniem powiedziec, ze mi sie podobaly. Znacie mnie jako dozgonna fanke relacji mesko-meskich, co w pewnym stopniu wynika z faktu, ze stosunki miedzy kobietami i mezczyznami czesto sie autorom nie udaja, wydaja sie schematyczne, standardowe, nudne, nieudane i tak dalej. Tutaj jest naturalnie i z przekonaniem. We wszystkich przypadkach. Nie skrzywilam sie ani razu przy Suzaku i Euphie i udarzyla mnie prawdziwosc - oraz pozniejsza tragedia - tej pary. Relacje Lelouch-CC tez uwielbiam, choc to jest temat na osobna historie. Nawet Shirely, ktora moim zdaniem bardzo latwo mozna bylo popsuc, do mnie trafia.
Jesli zas chodzi o psucie postaci, to najwiekszym osiagnieciem tworcow jest moim zdaniem Suzaku. W jego przypadku nawet nie wiem, od czego zaczac. W moich oczach jest o wiele ciekawsza postacia, bardziej zlozona osobowoscia i przede wszystkim znacznie dojrzalym czlowiekiem niz Lelouch. Genialny Lelouch z rowojem emocjonalnym zatrzymanym na poziomie 5-latka po prostu blednie i wydaje sie jednowymiarowy w porownaniu z Suzaku. Z idealisty Suzaku niezwykle latwo mozna bylo zrobic mdlego goscia, ktory wykrzykuje swoje prawdy i cele - a tak naprawde nie ma o niczym pojecia. Tymczasem z kazdego slowa tego chlopaka bije pelne przekonanie i jakas taka... powaga. Najwspanialszym zabiegiem autorow bylo stopnione ukazywanie Suzaku jako postaci niemal rownie okrutnej jak Lelouch - i moze w tym nawet nieco zaklamanej. Zupelnie nie dziwie sie, ze ci dwaj na koniec sprzymierzyli sie - pomijajac fakt, ze ich przeznaczenia byly iscie CLAMPowo splecione z soba - byli do sobie znacznie bardziej podobni i najlepiej mogli siebie nawzajem zrozumiec. Pod koniec I serii natomiast zupelnie przestalam sie dziwic, ze Suzaku mowil Takahiro Sakurai
Podoba mi sie, ze CG nie stroni brutalnych rozwiazan, ktore maja na celu pokazac upadek Leloucha. To jest arcymistrzostwo. Podoba mi sie ukazanie podlosci ludzkiej natury i zachlannego dazenia do wladzy - w przypadku kazdego. Koncowka serii jest tak uroczym absurdem - i tak rzeczywistym ukazaniem swiata. Kiedy wszyscy wyrywaja sobie wladze, siegaja po najstraszniejsza bron, by zwyciezyc, poswiecaja miliony i miliardy ludzi, by osiagnac cel - wtedy uswiadamiamy sobie, ze Lelouch jest tak naprawde jednym z wielu i wcale nie najgorszym. I dopiero w tym momencie jestesmy w stanie czuc do niego jakas nic sympatii, bo jednak sie do niego przywiazalismy, prawda?
Druga seria i koncowka byly dla mnie pewnego rodzaju rozczarowaniem z wielu powodow. Wydaje mi sie, ze gdyby ukazano odbicie Leloucha od dna i jego powrot ku swiatlu - co bylby zreszta dla tworcow niezwyklym wyzwaniem - bylobyt fajniej. Oczywiscie, wersja zrobienia z siebie kozla ofiarnego, by swiatu zylo sie lepiej, jest interesujaca, ale jakos do mnie nie przemawia - zwlaszcza ze cos niemalze identycznego widzialam w Koutetsu Sangokushi. Od jakiegos czasu uwazam, ze znacznie trudniej jest dac bohaterowi przezyc, niz go usmiercic. Na tle I druga seria wydaje sie niemal cukierkowa (z duzym naciskiem na niemal i do pewnego czasu) i mniej autentyczna, pewne zachowania Leloucha nie maja jasno wytlumaczonych podstaw i nagle z psychopatycznego gnojka robi sie nam prawie kochajacy brat i oddany ukochany. No ale to pozostawie juz do oceny innym.
Podsumowujac: bardzo przyzwoita seria, ktora jednak w pewnych apektach mozna bylo zrobic naprawde lepiej.
"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"
kirin.pl