Trzeci sezon SMC okazał się pod każdym względem lepszy od poprzednich dwóch. Haniebnie poległam przy Haruce, która nawet mimo braku Megumi Ogaty jest niemal doskonała... <ślinotok> Ending z Haruką i Michiru wbił mnie w kanapę. Design postaci, jak pisałam, bardzo na plus - choć teraz dla odmiany wszystkie bohaterki mają na twarzach głupawe momentami uśmiechy (w miejsce głupawego zdziwienia). Jestem jednak rozczarowana zakończeniem, które jak dla mnie było zbyt chaotyczne i mało emocjonujące. Seria, mimo plusów, jest o dwa punkty w skali logarytmicznej niżej niż oryginalna Sailor Moon S
"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"
kirin.pl