To jest taki asspull, ze głowa boli. =.='
Dlaczego? A ile trwała walka Vegetto z Buu? Przecież nie ciągnęła się godzinami.
uaktywnia się jakaś duchowa moc w ludziach, że są w stanie pokonać Boga
Ech a jak pytalem ile bedzie trwalo scalenie to "znafcy" mowili wiecznosc.
Kemot81 napisał(a):No wybacz, że nie mamy dostępu do scenariusza, a swoją wiedzę opieraliśmy na mandze. Gdybyś ją znał, to chyba byś nie pytał o takie podstawy, ile trwa ta fuzja. Więc daruj sobie takie uwagi.Ech a jak pytalem ile bedzie trwalo scalenie to "znafcy" mowili wiecznosc.
Nie wiem jak oni to tłumaczyli, ale moim zdaniem ta energia, którą zebrał Trunks powinna pokonać Zamasu dlatego, że Bogowie i ludzie są ze sobą sprzężeni i kiedy Zamasu chce wszystko zniszczyć, uaktywnia się jakaś duchowa moc w ludziach, że są w stanie pokonać Boga. Jakby taki algorytm stworzony na takie sytuacje. Tak bym to tłumaczył, że Bóg Wszechrzeczy w ten sposób to skonstruował.
Podobało mi się, że Zamasu przegrał przez czynnik ludzki. Co prawda nie kipnął na serce, ale wyszło na jedno.
A dlaczego dopiero w tak podbramkowej sytuacji? A gdyby Goku i Vegeta nie przenieśli się w czasie? To byłoby tam już dawno pozamiatane. A przynajmniej powinno być, bo gdzie Trunks&Mai, a gdzie Zamasu.
Podsumowując odcinek - graficznie, momentami - BOMBA! Ale jak już poprzednicy wspomnieli - nieco za szybko to się potoczyło. Ten odcinek śmiało można było podzielić na dwa. Trzy to może byłoby już za dużo, ale dwa to akurat!
Dla mnie najmocniejszym punktem odcinka mimo wszystko był właśnie Vegetto, nawet jeśli powalczył tak krótko, a jego rolę w tej serii można sprowadzić do roli Gotenksa w DBZ... Ogólnie jestem zawiedziony, że tak szybko to się potoczyło. Tyle pomysłów wcisnąć w jeden odcinek. Ten finał powinien zostać rozciągnięty na minimum kilka. Tak mnie przyzwyczaiło DBZ i nie cierpię tak szybkich zakończeń, jakby twórców ograniczała liczba odcinków.