Częśc. Bardzo fajnyy konkurs będę próbować swoich sił, mam nadzieję, że mi się poszczęści przy okazji witam wszystkich miałem tu już kiedyś konto, ale postanowiłem założyć nowe w ramach konkursu (zresztą nawet nie wiem czy stare hasło pamiętam ;D XD)
Moim ulubionym wątkiem z sagi Cella jest, walki Cella z C17, do której dołączył się Piccolo. Lecz po pokonaniu Piccolo, miejsce C17 zajął C16, który niestety walkę przegrał. Ponieważ Cell wchłonął C17.
Dla mnie najlepszą częścią było całe zamieszanie spowodowane wizytą Future Trunksa, dwa wehikuły czasu, ta tajemniczość.. Moment, w którym Bulma, Gohan i Trunks odkryli Cella w swojej linii czasowej, oraz to, jak potrafił emanować mocą każdej postaci, wszyscy, nawet śpiący Goku, mogli je wyczuć. To poczucie grozy. Coś wspaniałego. Ten niepokój.. I ta niepowtarzalna muzyka. To jest dla mnie esencja Cell Sagi. Nie mówiąc o samym turnieju oczywiście, ale jeśli chodzi o ulubioną część, będą to początki Cella. Cell - Geneza 私は日本語がすきです
Wiek: 29 Dni na forum: 6.196 Posty: 543 Skąd: Grudziądz
Wydaje mi się, że moją ulubioną częścią sagi Cella jest czas od momentu, gdy Tenshinhan próbuje go zatrzymać, do końca pierwszej walki z Perfect Cellem. Jest tutaj wiele szczególnie mocnych momentów:
1. Determinacja Tena, by kupić reszcie chociaż chwilę jakże potrzebnego czasu. Jego ataki nie mogą wyrządzić Cellowi obrażeń, ale są wystarczające, by go chociaż na chwilę unieruchomić, niestety są niemal zabójcze dla Tenshinhana.
2. Shunkan Idou Goku, by uratować Tena i o dziwo Piccolo, który osiągnął jeszcze większą wytrzymałość i przeżył zatopienie z dziurą w piersi.
3. Genialna wymiana zdań pomiędzy Goku i Vegetą wychodzącym wraz z Mirai Trunksem z komnaty. Widać, że Vegeta zaczyna już mięknąć w swoim morderczym szaleństwie, stawiając bardziej na honorowy rewanż z Goku.
4. Walka z Semi-Perfect Cellem i głupota Vegety, który pozwala mu wchłonąć Osiemnastkę, myśląc, że ten za słaby obecnie dla niego przeciwnik taki pozostanie, następnie próba udaremnienia tego przez Trunksa, która spaliła na panewce.
5. Najpotężniejszy Final Flash Vegety ostatniej szansy, który niestety nie przyniósł sensownego efektu ku całkowitemu załamaniu Vegety.
6. Ostatni zryw Trunksa, który przeliczył się, jeśli chodzi o możliwości stadium 3 SSJ i nie zdołał uderzyć Perfect Cella.
Cała ta sekwencja wydarzeń pokazuje dobitnie tragedię, w jakiej znajduje się świat Dragon Balla będący w rękach Cella. Emocje sięgają zenitu i ani na moment nie wiadomo, jak to się potoczy, kiedy ogląda się to pierwszy raz. Jest to mistrzowsko poprowadzone fabularnie i nie daje wytchnienia. Determinacja wszystkich bohaterów, którzy muszą dawać z siebie wszystko, by spróbować powstrzymać tę tragedię, jest ogromna i nawet niewystarczająca w przypadku Tena czy Vegety. Dlatego właśnie uważam tę część sagi za najlepszą, mimo że właściwie cała saga obfituje w emocje i nagłe zwroty akcji. Uważam tę część za prawdziwą kulminację sagi, gdyż jej zakończenie (Gra Cella) wydaje mi się przesadzone, niczym wykipiałe mleko albo spalony biszkopt, zaś użyte zabiegi fabularne wręcz absurdalne (odrodzenie Cella z dolnej połowy ciała, albo z jednej komórki i nauczenie się przez niego techniki teleportacji samoistnie (sic!)). W opisanej przeze mnie części historii zaś cała akcja jest spójna i zrozumiała, przez co emocje dużo bardziej autentyczne.
[ Klan Asakura ] Wiek: 35 Dni na forum: 7.207 Plusy: 4 Posty: 2.219 Skąd: Białystok
W sadze Cella zdecydowanie najbardziej podobała mi się scena przemiany Gohana w SSJ2. Oprawa muzyczna i ogólnie cały pomysł na przedstawienie tego motywu jak "coś" po prostu pęka w nim była kapitalna. Zdecydowanie najlepsze chwile w sadze. Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay
A moim ulubionym momentem jest gdy C18 łamie rękę Vegecie. Scena ma w sobie tyle bólu że aż ciarki mnie przechodzą jak sobie przypomnę krzyk Vegety w momencie złamania.
Wiek: 27 Dni na forum: 3.269 Posty: 30 Skąd: Wielkopolska
Moim ulubionym motywem z Sagi Cella jest cały wątek Gohana, a wręcz przedstawienie ewolucji jego postaci.
Gohan zaczął w tej sadze jako ten sam dzieciak co w sadze Friezy, ale przez pojawienie się nowego zagrożenia, z którym nie poradziłby sobie nikt inny musiał dojerzeć.
Był on zmuszony wyznaczyć sobie co jest priorytetem, w czym mu tak naprawdę pomagał Gokü, aby skupił się na treningu zostawiając innych na pastwę silniejszego od nich zagrożenia. Czy to w naszej lini czasowej, czy w tej z której przybył Trunks. W jednej gdy wszyscy zostali wybici przez anandroidy, on musiał sprawdzić się w nieznanej dla siebie roli trenera i opiekuna dla dorastającego Trunksa, tak jak wcześniej to robił dla niego Piccolo, czy też w drugiej gdzie przez niedojrzałe dążenie do upokorzenia Cella, życiem przypłacił jego ojciec, a on musiał się po tym pozbierać i uwierzyć w siebie aby móc pokonać potężnego wroga, ratując przy tym świat.
Najlepszy moment, to dla mnie ten, który wzbudził najwięcej emocji, a były to dwa takie elementy:
*poświęcenie Son Goku, kiedy teleportował się z Komórczakiem oraz
*przemiana Son Gohana w SSJ2 i uratowanie naszych bohaterów przed dziećmi komórczaka
Ten drugi jednak bardziej zapadł mi w pamięć.
Co się dzieje?! Ojcze czemu?! Zginą wszyscy!
Ojciec... pan Piccolo, Krillin, moi bliscy...
(Herkules z ledwością uchodzi pociskom)
Poddaj się emocjom. Poddaj się emocjom.
Wierzę w ciebie, zapamiętam cię na zawsze.
(Komórczak roztrzaskuje twarz C16)
Cisza. Rozgoryczenie. Złość. Wybuch energii.
Son Gohan jest teraz okrutny i wielki.
Był to moim zdaniem jeden z doskonalszych wojowników. I moja ulubiona przemiana, pewnie dzięki błyskawicom wokół aury. Gohan SSJ2 kojarzy się pewnie nam wszystkim z niesamowicie szybkim wojownikiem, ale też z wojownikiem o niezwykłej determinacji, za którą poszła niestety również zbyt duża wiara w siebie, pycha.
Zaskoczenie wszystkich obecnych co do pomysłu Goku, aby jego syn przejął pałeczkę. Złość Piccolo, a potem z tego co pamiętam chwilowy niepokój Goku. Po przemianie wszystko się zmieniło.