Q obudził się z paskudnym bólem [ ort! ] głowy. Właściwie nigdy wcześniej nie odczuwał czegoś podobnego. Spróbował otworzyć oczy , lecz powieki były zbyt ciężkie. Chciał się podnieść , lecz nie dał rady. Wszystkie mięśnie odmawiały mu posłuszeństwa. Miał straszliwy mętlik , którego mimo szczerych chęci nie był w stanie przegnać.Nagle pod czaszką usłysał głos , który bynajmniej nie należał do niego. Był chropowaty , i strasznie kaleczył uszy młodego demona.
- Witaj bohaterze. Już się przebudziłeś.
- Kim do cholery jesteś
- Jestem tobą , a właściwie dopiero za chwilę bendę.
- Wyrażaj się jaśniej.
- Po co , skoro i tak jasno nie myślisz?
- Jakbyś był mną to użyłbyś raczej sformuowania "myślę"
- Jestem tobą , ale nie byłem nim od zawsze. Urodziłem się jakieś X wieków temu , ale to raczej mało interesujące. Pominę te wszystkie pierdoły o dorastaniu , pierwszym włosie na jajach , bo i tak raczej cię to nie zainteresuje.
- szczerze [ ort! ] mówiąc nie interesuje mnie nic co mówisz , poza tym jak do cholery znalazłeś się w moim ciele.
- W moim ciele. W młodości znalazłem u mojego wójka , który już wtedy uchodził za dziwaka "Księgę nekromancji" . Zabiłem tego pryka , i wypróbowałem na nim jedno z najprostrzych zaklęci . Wyobraź sobie jaki wtedy stał się dziwny.
- Nie wiem po co mi to mówisz , ale spieprzaj ze mnie
- Niedługo zrozumiesz. Z biegiem czasu coraz bardziej wgłębiałem się w mroczne praktyki nekromancji. W wieku lat 30 zostałem wygnany z mojej wioski , gdyż praktyki którymi się posługiwałem wyszły na jaw.
- Będź więc teraz łaskaw wyjść na zewnątrz
- Nieładnie , najpierw mnie zapraszasz , a później chcesz tak po prostu się mnie pozbyć?
- Nie zapraszałem cię.
- Więc słuchaj dalej. Stworzyłem olbrzymią armię nieumarłych , i podbiłem połowę znanych mi ziemi . Niestety jako zwykły człowiek zacząłem [ ort! ] się starzeć.
- Przedstawicie waszej rasy tak mają.
- zacząłem [ ort! ] więc poszukiwać jakiegoś lekarstwa na tą chotobę.
- Polecam cykutę
- Jaki zabawny nosiciel mi się ntrafił. Więc po wielu latach spędzonych przy księgach , robiąc wiele eksperymentów , znalazłem w końcu sposób na to jak stać się liczem
- Chyba nie chcesz [ ort! ] powiedzieć że...
- Tak , gdy zniszczyłeś pojemnik z mą duszą musiałem szybko znaleść nowe miejsce , żeby nie umrzeć. Niestety , podczas twego haniebnego [ ort! ] czynu straciłem większą część swych dawnych mocy. W ostatniej chwili udało mi się schronić w twoim ciele. Na szczęście jak się okazuje nie jestej byle chłystkiem , a twoje moce jak na razie w zupełności mi wystarczą.
- Nie pozwolę ci na to .
- Chciałeś powiedzieć nie pozwoliłbyś , gdybyś jeszcze posiadał wolę. Teraz nie potrafisz nawet podrapać się po dupie , a ja owszem. Wniosek - to ty jesteś intruzem w moim ciele , nie na odwrót. A tera jeśli pozwolisz - wypad.
-Nieeeeeeeeeeeeee
- No. Pierwsza część planu wykonana.Teraz jeszcze muszę tylko odzyskać to co straciłem
Q podniusł się powoli z łużka , i powolnym krokiem zaczą zmierzać w kierunku leżącej na drugiej pryczy w obozie medycznym
Rozarossie
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"