Ishi wyjaśnił na tym przykładzie ruchy obrotowe ciał jądrowych. Joemu znudziło się to i zaczął zwymyślać Isha za takie prostackie i bezmyślne ruchy, na co ten zaczął dłubać w nosie i buczeć: buee… Biedny nie wiedział, że próżnia jest próżna i wciąga wszystko. Wziął kupala i mocz w garść (założył rękawiczki oczywiście) i otworzył drzwi, by wywalić na zewnątrz i zanieczyścić komos.
Kiedy to zrobił, stała się rzecz straszna, jak piżmak na polu: zaczęło wywiewać różne rzeczy na dwór. Jako, że najbliżej z nich stał Shiro, do niego pierwszego dobierała się próżna, pusta próżnia. Daliśmy mu łopatkę do przytrzymania się, lecz z każdą chwilą ześlizgiwał się coraz bardziej. Tlenu było mało, za to próżni ( jak ta z termosu od herbaty) w sam raz. W tej samej chwili Shiro wywiało na dwór. Ishi ubrał się w kombinezon i skarpetki marsjańskie ( z dużej litery, nie wiem, może tak, bo to planeta aż) i ruszył na pomoc koledze”.
Wytłumaczenie czemu: Kolego, to już nawet nie mam pojęcia , muszę na kogoś dać głos, wybacz

Edit: Focus, Ty niedobry Ty
shiro: A ty piszesz do mnie na gg?
