No to ja opowiem swoją historie. Pewnego dnia, a był to sylwester upiłem się. O dwunastej wyszliśmy na zewnątrz , i ściskaliśmy się z co ładniejszymi koleżankami. Potem doczołgałem się na drugą strona bloku i położyłem się spać . Po jakimś czasie byłem cały przykryty śniegiem i wyglądałem jak zaspa. Na szczęście równie pijany kolega się o mnie potknął gdy szedł puścić pawia. Obudił mnie i razem doszliśmy do domu aby pić dalej.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"