Chodziłam jeszcze nad rzekę, za co również rodzice mnie karali. Cóż, chwila nieuwagi i w wodzie.
Gdy zbierało się trochę towarzystwa, wtedy bawiliśmy się w chowanego. Przeważnie wieczorami, gdy było już ciemno i można było spokojne, bez nerwów przesiedzieć w krzakach niezauważnonym.
Haku napisał(a):
Też się w to bawiłam. Tylko, że sukienkę mi podwiewało.
zabawa w skoki narciarskie skacząc z mocno rozbujanej huśtawki na odległości 5-6 metrowe
Pozdrawiam.