Do filharmonii chodzę od czasu do czasu, jako że staruszek dostaje darmowe bilety z pracy. Co zabawne zazwyczaj wychodzi to akurat po doszczętnym zalkoholizowaniu się, zatem mam ciekawe odchamienie się. Muszę przyznać że to nawet fajna sprawa, choć jestem zbyt dużym ignorantem w tej dziedzinie żeby powiedzieć coś więcej. Aha, trochę mi szkoda tych ludzi co to przychodzą na słodkopierdzącą imprezę, a później muszą siedzieć obok menela po tygodniowym cugu. Na operze ostatnio byłem jakieś dwa lata temu, i zasnąłem, a do teatru od czasu do czasu lubię pójść, o ile przedstawienie jest ciekawe, i nie stara się na siłę być zbyt postępowe.
PS. Pominęłaś balet.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"