Ostatnio coraz częściej spotykam się z teorią że im młodszy rocznik, tym ludzie głupsi. Czy tak jest? Czemu tak się dzieje? Czego powinno się wymagać od przedstawicieli oświaty? Czy etyka ma wpływ na pozom kształcenia? Czy ma to związek z socjologią, psychologią, filozofią nauczania? Jakie są wasze przemyślenia na temat oświaty w Polsce? Czy dobry nauczyciel powinien mieć wzgląd na płeć dziecka przy ocenie i sposobach przekazania wiedzy? Czy liczba nauczycieli jest odpowiednia, zbyt mała, zbyt wielka? Czy wysyłanie coraz młodszych dzieci do szkół jest tylko sposobem na zachowanie pracy, czy też jest to potrzebne? Jaki powinien być podział ról między nauczycielami a rodzicami? Czy ci ostatni powinni mięć większą, mniejszą bądź taką samą możliwość ingerencji w pracę nauczycieli? Co jeszcze wam przychodzi do łba w związku z tym tematem?
Jak się rozwinie to wypowiem się dość szeroko.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"