Kiedy pierwszy raz zobaczyłam migawki/screenshoty z tego 24-odcinkowego anime, byłam pewna, że to coś z lat 80-tych. Coś takiego przyszło mi do głowy mimo świadomości, że kompozytorem ścieżki dźwiękowej jak Yasuharu Takanashi, który sam urodził się jakoś w 1964


Mamy koniec 2012, a ja od paru tygodni zastanawiam się nad moimi ulubionymi anime, jakie w tym roku widziałam. Pierwsza trójka jest właściwie od dawna ustalona, ale w pierwszej piątce zostało jeszcze trochę miejsca... Nie spodziewałam się, że "Terra e" zrobi na mnie takie wrażenie. Chyba mogę śmiało powiedzieć, że dawno nie widziałam czegoś tak emocjonującego. Miałam jakiś takie odczucie, że od stycznia 2010, kiedy oglądałam "07-Ghost"... Trudno mi nawet stwierdzić, czy ta emocjonalność jest rodem z lat 80-tych czy może czymś współczesnym - dość powiedzieć, że jest to coś, z czym poza anime ciężko się zetknąć.
Historia dzieje się w przyszłości. Ziemia została zniszczona przez ludzkość, która zmuszona została do wyprowadzki w kosmos i zarządzenia odpowiednich środków celem uniknięcia podobnej tragedii w przyszłości. Ludzka egzystencja kontrolowana jest przez komputer-matkę, która eliminuje z systemu wszystkich, którzy mogliby się kiedyś zbuntować. Dzieci uzyskuje się komputerowo (in vitro) i oddaje na wychowanie specjalnie w tym celu wyselekcjonowanym rodzicom. Dzień 14. urodzin to wejście w wiek dorosły: każdy jest wówczas poddawany Egzaminowi Dojrzałości, który tak naprawdę jest testem mającym ocenić, czy jednostka nadaje się do życia w tym społeczeństwie. Większości osób zostają wymazane - bądź zamazane - wcześniejsze wspomnienia. Później również są poddawani stałej inwigilacji.
Jomy Marcus Shin jest właśnie takim nastolatkiem, bardzo przywiązanym (i z wzajemnością) do swoich (adoptowanych) rodziców. Dwie noce przed 14. urodzinami ma dziwny sen, z powodu którego już nazajutrz zainteresują się nim odpowiednie służby. Jomy zostaje poddany brutalnemu skanowi umysłu, jednak postanawia się go dopuścić do egzaminu. Kiedy jednak podłączony do centralnego komputera staje przed przymusem wymazania wspomnień, pojawia się mężczyzna ze snu i wybawia go z trudnej sytuacji. Jomy bynajmniej nie jest za to wdzięczny, zostaje bowiem określony wrogiem systemu z wyrokiem eliminacji nad swoją głową. Nie jest też zadowolony ze spotkania z ludźmi, którzy twierdzą, że jest jednym z nich - że należy do rasy Mu, której długowieczni członkowie obdarzeni są zdolnościami psionicznymi (telepatia, supermoce fizyczne itp.) i przez to wykluczeni (ścigani i eliminowani) spośród zwykłych ludzi. A pragną tylko jednego: dotrzeć na Terrę, na Ziemię...
W innym miejscu wszechświata dorasta inny młodzieniec, Keith Anyan, nazywany marionetką systemu, androidem i maszyną. Nikt, nawet on sam, nie wie, kim naprawdę jest. Cechuje się nieprzeciętną inteligencją i pełnym opanowaniem emocji, potrafi działać w każdej sytuacji i dąży do celu, którym jest pozycja w elitarnej formacji wojskowej. Keith zachowuje bezwzględną lojalność wobec komputera-matki, co będzie siłą napędową jego wszystkich późniejszych działań.
"Terra e" opowiada o pogoni za marzeniem, poświęceniu i wyborach, walce przeciw narzuconemu przeznaczeniu, o nadziejach, wierze i miłości. Opowiada o dojrzewaniu i ofiarach, jakich trzeba dokonać. Pokazuje, jak zmieniają się ludzie, którym przyszło żyć w ciężkich czasach. Pokazuje, jak potrafią się zachować ludzie w obliczu końca.
Fabuła jest... dziwna. Po kilku pierwszych odcinków i wprowadzeniu do akcji fabuła przeskakuje o 4 lata i do innej galaktyki, a potem, po kilku kolejnych, znów o 12. Bohaterowie - Mu - wyglądają właściwie tak samo, ponieważ starzeją się bardzo powoli. Inni doznają przyspieszonego wzrostu i w chwilę stają się dorosłymi. Ludzie dorastają w zwykłym tempie - i najpełniej możemy obserwować ten proces na przykładzie Keitha, którego poznajemy jako 14-latka, a żegnamy jako dorosłego mężczyznę, który nie tylko zmienił się fizycznie, ale przede wszystkim duchowo.
Bohaterowie... Twórcy serialu poszli na maksa, inaczej tego nie mogę określić. Pomijając fakt, że mamy tu masę bishounenów i bishoujo, nie brak tej ogromnej emocjonalności, o której wspomniałam - głównie po stronie młodych Mu, ale nie tylko. Postacie są w większości niejednoznaczne. Ktoś był słodkim dzieckiem i grzecznym chłopczykiem, a potem stał się chorobliwie ambitnym nastolatkiem, którego intencje były jeszcze inne, niż można było przypuszczać. Ktoś, kto był ciekawym nastolatkiem z imidżem i stajlem, stał się przerażającym potworem, który ma fascynujące relacje z ludźmi wokół. Ktoś, kto był idealistycznym młodzieńcem z marzeniami, musiał dorosnąć do bezwzględnego przywódcy, który potrafi dokonywać trudnych wyborów. W tym anime jest chyba tylko jedna postać idealna, a i ona jest tu bardziej symbolem. Cała reszta - niesamowicie interesująca. A ich wzajemne interakcje... Chyba największe wrażenie robią w przypadku Keitha.
Design postaci jest śliczny. Grafika i animacja - bezbłędne (ach, ta flota wychodząca z nadprzestrzeni...) Muzyka - cóż, Yasuharu Takanashi. Poprowadzenie akcji - konsekwentne mimo wielu bolesnych rozwiązań (czytaj: śmierci niektórych bohaterów), które jednak rozumie się w kontekście całości. Zastanawiam się, czy podobało mi się samo zakończenie - ale chyba tak. Nie mam wrażenia, że było zrobione na siłę albo za krótkie i zbyt zaskakujące w proporcji do reszty wydarzeń.
Obsada też wyborna: Mitsuki Saiga jako Jomy, Takehito Koyasu jako Keith (dość nietypowa rola jak na niego), a oprócz tego Tomokazu Sugita, Daisuke Namikawa i Noriaki Sugiyama.
Generalnie: polecam! Całościowo anime na 8/10, subiektywnie chyba 9/10 - za wrażenie i poczucie kompletnego roztrzęsienia po obejrzeniu całości.
Link do torrenta: http://bakabt.me/download/149533/1335810760/ ... -p.torrent
Link do odcinków online: http://toward-the-terra.kreskowka.pl/