Szczerze mówiąc, to kiedy zastanawiałam się nad takimi teledyskami, do głowy przychodziły mi same idiotyzmy w stylu Iglesiasa, Britney Spears tudzież jakichś boysbandów:P
Te zespoły, czy wokaliści, których sobie cenię raczej nie używają bezpośredniego przekazu gustując w niedopowiedzeniach, jednak wpadłam na parę pomysłów, nie wiem jednak czy Ci się przydadzą.
Aerosmith - Cryin' nie jest typową historią miłosną, a raczej satyrą na nią, jednak nie uściśliłaś, czy to konkretnie musi być szczęśliwa miłość ;p
Cave & Minogue - Where The Wild Roses Grow przedstawia niezwykle ciekawy obraz miłości, zaborczej, szalonej, ale zdecydowanie interesującej. Problem z teledyskiem jest taki, że on już niejako pokazuje koniec tej historii, więc nie wiem czy się nada.
Na koniec trylogia Guns N'Roses (Don't Cry, November Rain, Estranged), tutaj masz pole do popisu i interpretacji, kiedyś mocno się tym interesowałam :P
AUTOR POSTA OTRZYMAŁ PLUSA
Istnieją grzechy, których urok tkwi raczej w myśli o nich niż w samym czynie, triumfy dziwne, zadowalające raczej dumę niż namiętność, wzmagające tętno intelektualnej radości - radości znacznie intensywniejszej niż ta, jaką obdarzają czy mają możliwość obdarzyć zmysły.