Hyouge Mono to świeże, bo emitowane w latach 2011-2012, anime, którego akcja osadzona jest w końcówce XVI wieku, kiedy kolejno Oda Nobunaga, Toyotomi Hideyoshi i Tokugawa Ieyasu próbowali zjednoczyć Japonię. Motywami przewodnimi tej serii są zarówno walki o władzę, jak i dążenia do doskonałości artystycznej. Anime jest adaptacją wciąż ukazującej się mangi pod takim samym tytułem.

Główny bohater, Furuta Sasuke, rozpoczyna opowieść jako 34-letni podwładny Ody Nobunagi, od którego przejmuje zamiłowanie do pięknych przedmiotów. Sasuke określa się jako wojownika-estetę i nieustannie przeżywa wewnętrzne rozterki na temat, czy jedno da się naprawdę połączyć z drugim. 39 odcinków pokazuje nam blisko 15 lat życia Sasuke, jego karierę oraz rozwój wewnętrzny. Akcja jednak nie koncentruje się jedynie na ceremonii herbacianej, tylko w niezwykle udany sposób przedstawia wydarzenia historyczne (ambicje Nobunagi, zaś później Hideyoshiego) oraz daje wgląd w codzienne życie wyższej sfery okresu Azuchi-Momoyama.

Na pierwszy rzut oka założenia serii mogą się wydawać absurdalne - silni wojownicy, którzy rozpływają się na widok czarki do herbaty albo czajnika (zresztą pierwszy odcinek nosi tytuł: "Czy umarłbyś dla czajnika?" xD) - i można się zastanawiać, czy to anime traktować na poważnie. W miarę jednak rozwoju opowieści okazuje się, że sztuka może mieć bardzo istotny wpływ na dzieje historyczne - jako motywacja działań, dla poklasku, jako czynnik przemian wewnętrznych, jako przyczyny upadku itp. I nie można nie zauważyć, że z czasem anime robi się poważniejsze, choć humoru nie brak aż do końca.

Choć każdy odcinek zaczyna się słowami: "Ta opowieść jest fikcją", postacie bazują na osobach historycznych. Z jednej strony są mocno przerysowane, z drugiej... bardzo żywe. Przez niespełna 40 odcinków przewija się kilkadziesiąt bohaterów, niektóre tylko na chwilę, jednak widać zaangażowanie autorów, dzięki któremu są one wyraziste i zapadają w pamięć - mimo przywar albo właśnie dzięki nim. (Przykładowo Tokugawa Ieyasu startuje jako nieokrzesany dzikus ze wschodu, aczkolwiek w porównaniu z Date Masamune, barbarzyńcą z północy, wydaje się wcieleniem ogłady xD) Od siebie dodam, że główny bohater jest bardzo fajną postacią, zaś Hyouge Mono jest pierwszym anime, w którym Akechi Mitsuhide przedstawiony jest jako wręcz sympatyczny człowiek, a Toyotomi Hideyoshi nie odpycha (choć przyznam, że tego drugiego chyba tylko w Sengoku Basara miałam okazję oglądać). (Ale Ishida Mitsunari ponownie wyszedł jako fanatyk, tym razem na dodatek mocno psychopatyczny.)

Anime jest bardzo ładne graficzne i drobiazgowo odzwierciedla epokę: architektura, wnętrza, stroje - wszystko wydaje się na miejscu. Muzyka mogłaby być lepsza, gdyż przebija się na pierwszy plan jedynie w bardziej dramatycznych scenach i koniec końców widz zapamiętuje może dwa tematy w całego anime (kompozytor: Kou Otani). Trochę znajomych seiyuu się trafiło: Rikiya Koyama jako Nobunaga, Masashi Ebara jako Hideyoshi, Toshihiko Seki jako Ishida Mitsunari, Shin'ichiro Miki jako Takayama Ukon i, uwaga, Kazuya Nakai jako Date Masamune xD (Chyba dostał wyłączność na tę postać ^^) W sumie jak na anime z tego gatunku nie ma w ogóle klasycznych pojedynków samurajskich, ale w ogóle się tego nie zauważa, ponieważ fabuła absorbuje tak czy siak.

Dla fanów ery Sengoku jest to pozycja obowiązkowa - i naprawdę przyjemna! Da się obejrzeć w kilka dni, jednak dobrym pomysłem jest oglądanie po 1-2 odcinki na raz, ponieważ fabuły i wydarzeń jest naprawdę dużo i przy masowym oglądaniu dużo rzeczy umyka, a ta seria zasługuje na delektowanie się nią. Polecam!

Opening do obejrzenia tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=qVULv9jIlI4

(muzycznie trzecia wersja, od odcinka 11 - oryginalna została zmieniona po tym, jak wykonawca popadł z konflikt z prawem, zaś druga się chyba nie przyjęła)