Forum Dragon Ball Nao

» Survivor - wersja userska

Strony:   1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  
Focus Mężczyzna
"GMF
GMF
[ Klan Asakura ]
Focus
Wiek: 37
Dni na forum: 7.275
Plusy: 41
Posty: 2.966
Skąd: Szczecin
Xan napisał(a):
eMate. Za całokształt.
Hm Xan apelowałeś do Nas byśmy poddawali sensowne i konkretne powody. Co ma oznaczać za całokształt ? Prywatny porachunek czy obraze kolegi ?

Regulamin Forum | Cytaty z mang i anime

Obraz
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 39
Dni na forum: 7.070
Plusy: 2
Posty: 1.408
Strzelam w Feniksa Fable

Zmienił avatar, a miał taki ładny...;P

pozdrawiam

Takeda Shingen
Szybki jak wiatr, spokojniejszy niż las, gwałtowny jak ogień, niewzruszony niczym skała.
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 34
Dni na forum: 7.056
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
Strzał kieruję ku Fenixowi Fable. Jak kolega wyżej- nie podoba mi się faszystowski avatar

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 39
Dni na forum: 7.070
Plusy: 2
Posty: 1.408
Cóż...
Nie ma Grupy Trzymającej Panią Władzię, więc tura, podobnie jak w wersji DB, trochę nam się przeciągnęła.

Ale w wersji userskiej nie uda mi sie jej zakończyć, bo mamy remis.
Zatem ogłaszam dogrywkę pomiedzy:

eMate i Jackiem Marcusem Navaro

Termin dogrywki do jutrzejszego podsumowania.

pozdrawiam

Takeda Shingen
Szybki jak wiatr, spokojniejszy niż las, gwałtowny jak ogień, niewzruszony niczym skała.

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez Dai Kaiosama: 15.10.2006, 9:30
Fenix Fable Mężczyzna
Saiyanin
Saiyanin
[ Klan Takeda ]
Fenix Fable
Dni na forum: 6.932
Posty: 189
Strzelem do Jacka Marcusa Navaro z jego własnej wiatrówki, przyszykowanej na jego własnego ratlerka. Zobacz jak to jest być, po drugiej stronie lufy.
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 7.086
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
eMat
Sorry, na kogoś musi paść

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Avensus Mężczyzna
"Indestructible
Indestructible
[ Klan Asakura ]
Avensus
Wiek: 34
Dni na forum: 7.056
Plusy: 9
Posty: 1.687
Skąd: Gdańsk
Przepraszam Jack Marcus Navaro, ale eMate jestem moim przyjacielem, którego znam, no i w ogóle [ ort! ]... wiadomo o co chodzi

When music is the weapon, the sickness is the cure
'Love' is making a shot to the knees of a target 120 kilometers away using an Aratech sniper rifle with a tri-light scope
[i43.tinypic.com/33ojrxj.gif]
Hidden Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
Hidden
Wiek: 34
Dni na forum: 7.270
Plusy: 1
Posty: 1.246
Skąd: Kraków
- Co wy ode mnie chcecie! Spokojnie sobie pale szluga, nikomu nie wadzę... Ej, Ty, zostaw moją nogę! - ryknął Marcus, gdy Franciu zaczął dopierać się do jego stopy, która po chwili wymierzyła mu kopniaka w dolną szczękę.
- Spokojnie, Navaro, spokojnie... - wyszeptał Fable, pocierając o siebie dłonie i oblizując wargi. - Ktoś musi odpaść, a Ty pijesz nam za dużo Wywaru z Pędzistolca...
- Ta, nie ma jak ostra biegunka, by wzbogacić ujebywanie się w karczmie... - rzekł cicho Szarak, sącząc swoje piwo i nie uczestnicząc w ogólnym ruchu przeciwko Navaro. Spokojnie przyglądał się teraz smutnej, szarej pogodzie za oknem. Nie rozumiał za bardzo czemu cały czas jest noc, ale w końcu doszedł do wniosku, że najlepiej libacjonuje się po zmierzchu, wiec to zapewnie przez to.
- Pójdziesz z nami. - stwierdził Obi Kenobi, powoli przesuwając swą prawą dłoń przed Jackiem. Jego głos był spokojny, zdawało się, iż każdy kto go słucha, od razu czuje potrzebę zgody z tym człowiekiem, widzi w jego słowach niezwykłą dobroć i posiadanie racji. Tym razem moc ta została ukierunkowana na Navaro, który teoretycznie nie mógł się z tym nie zgodzić, lecz - o dziwo - walczył.
- Ee... No nie wiem... - zawahał się, nerwowo dreptając w miejscu. Obi jedynie się uśmiechnął i ponowił rozkaz.
- Chodź z nami, Jacku Marcusie Navaro... Będzie dobrze. - rzekł.
Marcus walczył teraz sam ze sobą, niezwykła była jego odporność na moc Jedi. Patrzył na żądnych krwi przeciwników, którzy chcąc go zabić, upić, utopić i pozbawić możliwości dalszej gry byli zdolni do wszystkiego. Jednak obecność Obi Kenobi niezwykle go uspakajała, sprawiała, iż czuł się przy nim bezpiecznie. Emanująca od niego aura powodowała, iż Marcus bezgranicznie mu ufał.
W końcu bez przekonania kiwnął głową i wysilił się na krzywy uśmiech. Szarak zaklął pod nosem. Obi i reszta podle się uśmiechnęli.
- Dobra decyzja, przyjacielu. - mówiąc to, Obi podał mu swą dłoń, którą Navaro niepewnie chwycił. - Chodź ze mną. - stwierdził i pociągnął za sobą niewolnika do najbliższego stołu. Niezauważalnie dla zauroczonego Marcusa, kiwnął głową do Fable, który chwycił swój mały nóż i zaszedł od tyłu Jacka, gotów go zabić.
Nagle przez główne drzwi oberży (przypadkowo były one dwuskrzydłowe) wpadł przemoczony i wycięczony człowiek, z czarnymi, długimi włosami zasłaniającymi twarz. Zatrzymał swe zniszczone dłonie odziane w rękawiczkami bez palców na obu skrzydłach i zgarbiony zastygł w bezruchu. Krople wody spływały z jego długiego płaszcza, podobnie jak z kapelusza, zaciągniętego teraz do połowy czoła. Z szyi zwisał metalowy medalion, lecz nie dało się dostrzec co na nim jest.
- Taa... W końcu ciepło. - rzekł zaciągając Hidden, po czym puścił drzwi, które zamknęły się z hukiem. Powoli się wyprostował i przeczesał włosy dłonią, by dało dostrzec się jego twarz, na której malował się teraz nieprzyjemny, jakby kwaśny uśmiech. Zmierzył wszystkich zgromadzonych wzrokiem, szczególną uwagę zwrócił jednak na Fable, który zastygł teraz w połowie zamachu na plecy nie panującego nad sobą Navaro. Widząc to, Hidden spuścił głowę i pokręcił nią w obie strony. - Nie ma mnie jeden dzień, a tu już takie numery się dzieją. No, nie ładnie, nie ładnie. - Stwierdził, a przez jego głos przemawiała radość i zadowolenie. Na twarzy pojawił się makabryczny uśmiech, a w oczach pojawiło szaleństwo. Zanim ktokolwiek zdołał zareagować, padł na kolana i przyłożył dłoń do ziemi. Na drewnie pojawił się mały kręg światła z którego po chwili wyłonił się wielki miecz, o zakrzywionym ostrzu i prawdziwym oku nad rękojeściom.
Szarak zamarł. Przerażony przyglądał się, jak nad podnoszoną dłonią powoli pojawiała się broń, lecz to nie ona go zadziwiła, a sposób jej otrzymania. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Widok miecza jednak był nie tyle niezwykły, co przerażający i ohydny, ponieważ oręż zdawał się hybrydom zwierzęcia i metalu. Nie przeszkodziło to jednak Hiddenowi chwycić go lewą dłonią i oprzeć o bark.
- Jak wam się podoba mój Soul Edge? - rzekł radośnie, po czym wyskoczył do góry i runął prosto na Fable. Na jego szczęście w tym samym momencie wpadł na niego pijany eMate i przewrócił niedoszłego zabójcę, tym samym wytrącając mu nóź z dłoni, który wbił się parę centymetrów od głowy Feniksa.
Ostrze Soul Edge zanurzyło się w ciele fana rapu i przepołowiło po skosie od ramienia do brzucha. Pijany eMate nawet nie widział kiedy umarł.
- Patrz jak leziesz, kretynie! - ryknął Hidden i splunął. Spojrzał teraz na Obi Kenobiego, który cały czas stał z Navaro, nie zdolny do żadnego ruchu. Lord koniec miecza potwornie szybko przystawił mu wprost do gardła i zaczął powoli wbijać w chrząstkę tarczowatą. Nie chcąc stracić gardła, Obi zaczął się odsuwać, aż w końcu przywarł plecami do ściany oberży. Przerażony, cały się trząsł, widząc, iż oko miecza bacznie mu się przygląda. Poczuł, jak wnętrzności mu się wywracają, a ostrze powoli przebija skórę.
Hidden uśmiechnął się jeszcze szerzej i obrócił miecz w dłoni, tym samym robiąc sporą ranę na szyi Obiego, po czym wbił Soul Edge w drewnianą podłogę. Mistrz Jedi padł na kolana i chwycił się za krwawiące miejsce, czuł jak krew przelewa mu się najpierw na dłoń, a z niej z kolei na podłogę.
W tym samym momencie Navaro odzyskał rozsądek i poczuł, jakby zbudził się ze snu. Zdezorientowany rozglądnął się po karczmie, najpierw natrafił na plecy Hiddena, po czym na cierpiącego Obiego. Rzucił okiem trochę dalej, Szarak siedział przy stole i nawet nie mrugając, obserwował miecz wbity w podłogę, lecz Marcus nie mógł tego wiedzieć, ponieważ Lord zasłaniał go mu swym ciałem.
- I jak, Jack? - zapytał Hidden, nie odwracając się.
- Jakoś. - stwierdził po namyśle. - Co się stało?
- Prawie dałeś się zatłuc Fable. Obi omamił cię tą swą pieprzoną mocą Jedi. - rzekł ostro, lecz w jego głosie nie było złości, lecz nieukrywana radość. Powoli odwrócił się do przyjaciela, tym samym odsłaniając Soul Edge.
- Oż cholera, co to za paskudztwo!? - ryknął Navaro, odskakując.
- Spoko, to tylko mój mieczyk. Fajny pra...
Nagle Hidden znów padł na kolana, przyłożył dłoń do ziemi, a za Navaro wyrosła gruba betonowa ściana, tym samym zatrzymując ponownie atakującego Fable, który po czołowym zderzeniu stracił przytomność i powoli osunął się na ziemię.
- A to co do cholery znowu! - ponownie zadziwił się Jack, odwracając jak poparzony. - Tu nie było tej ściany, jak ty to robisz? - zapytał niepewnie, a Hidden tylko lekko się uśmiechnął.. Gdy wstawał, zza płaszcza ponownie wysunął się medalion, tym razem dużo bliżej Szaraka. Młodzieniec ujrzał na nim smoka uwięzionego między dwoma prostopadłymi obręczami. W końcu miał pewność.
- Więc to tak... - zaczął, odstawiając kufel z piwem i wstając. Powoli podszedł do Hiddena, który teraz przyłożył dłoń do miecza. Broń błysnęła jasnym światłem i zniknęła. W tym samym momencie dziura w podłodze także wyparowała, a na jej miejscu ponownie znajdowała się drewniana podłoga. - Transmutacja zwrotna... - rzekł cicho Szarak.
- Ano. - stwierdził bezpłciowo Hidden.
- Widzę, że udało Ci się zostać Państwowym Dyplomowanym Alchemikem. - rzekł, nie kryjąc zdziwienia i wciąż obserwując przedmiot zawieszony na szyi Lorda.
- Jakoś tak wyszło. - odpowiedział, po czym głupkowato się uśmiechnął i - jak miał w zwyczaju - podrapał po zaroście. - Może siądziemy? - zaproponował.
- Ano, dobry pomysł. - zgodził się Navaro, siadając przy stole, który zajmował Szarak. - musicie mi wytłumaczyć o co chodzi z tą alchemią.

- Ciekawe co mu się stało... - pomyślał Shab, widząc krwawiącego Obiego, który za wszelką cenę chciał zatamować krwotok dłońmi i w akcie desperacji rzucał się po ziemi. Shab spokojnie pociągnął łyka ze swego kufelka pitnego miodu i poszedł dalej.

Akira Toriyama 1955 - 2024
Obraz
.Black Mężczyzna
Super Saiyanin 2
Super Saiyanin 2
.Black
Wiek: 35
Dni na forum: 7.178
Ostrzeżenia: 3
Posty: 930
Skoro to dogrywka, to ja i eMate nie mamy prawa głosu. Ale mimo wszystko chciałbym znów coś dopowiedzieć bo niesamowicie mnie ssie . . .

W oberży było niesamowicie cicho. Obi już nie tarzał się na ziemii. Zmarł, przezywając nieziemskie wręcz męki. Fenix leżał wciąż na drewnianej podłodze. Shab nie żałował sobie miodu i zdrowo pociągnął raz po raz zerkając na ciało Obi'ego i łapiąc krzywy gryps. Hidden i Navaro siedzieli sami przy małym stoliku w cieniu oberży.

-Tak Navaro, przyznaje że to nie była łatwa podróż - stwierdził Hidden odgarniając poszarpaną grzywe z czoła
-Więc mówisz, że na północy można odnaleźć Reguna . . . - ciagnął Navaro
-Tak, przyjacielu. Na północy czeka na Nas, to czego od tak dawna szukaliśmy
-Regun Mezegis, oręż chwały Bogów - oznajmił Navaro zapalając fajkę od jednej z dwóch świec

Wszędzie wokół unosił się zmiętły zapach parafiny. Xan siedząc o kilkanascie stóp od stolika Hiddena i Navaro co chwila spoglądał na ich rozmowę.

-Bracie - przemówił Navaro sciskając Hidden'a za ramię - Od tak dawna chcemy pomścic śmierć ojca . . . - przerwał
-Wreszcie mamy okazję, Jack - dokończył Hidden pokrywając doświadczoną już dłoń Navaro - Przebyłem całą północna Lavarię, przewertowałem setki elfickich ksiąg w poszukiwaniu kontry na Blade'a, i wreszcie, po roku odnalazłem - rzekł Hidden wyciągają z płaszcza pognieciona kartkę poplamiona krwią
-Navaro chwycił skrawek grubego papieru. Teraz zrozumiał . . .

... jedyny oręż zdolny przeciwstawic się potwornej mocy Galvayry, ostrzu potępionych, Regun Mezegis zwany, wykuty przez samych Bogów, na cześć swojej chwały i orędzie ludzkiej wiary ... uchowany w samych podziemiach świata, w Mythic, stolicy Gór ...

I tu papier się skończył. Navaro przegryzł wargę.

-Mamy niezły kawałek drogi do pokonania - stwiardził spogladając na Hiddena

Ten tylko przytaknął. Obejrzał sie w kierunku Xan'a. Był zdenerwowany, z jego spojrzenia dało sie wyczytać zły omen.

-O co chodzi, bracie . . . - spytał Jack

-Wydaje mi sie , że to będzie dłuższa droga niz myślisz . . . - rzekł wyjmując fajkę z ust Jack'a i pociągając niczym miech. . .


Pozdro Hidden, bracie
Focus Mężczyzna
"GMF
GMF
[ Klan Asakura ]
Focus
Wiek: 37
Dni na forum: 7.275
Plusy: 41
Posty: 2.966
Skąd: Szczecin
Navaro , jego zart w Zwierzetach mnie zirytował

Regulamin Forum | Cytaty z mang i anime

Obraz
Xan Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Xan
Wiek: 68
Dni na forum: 7.495
Posty: 474
Skąd: Forteca Żalu
Shabranido napisał(a):
Hm Xan apelowałeś do Nas byśmy poddawali sensowne i konkretne powody.
Dokładny cytat poproszę.

Shabranido napisał(a):
Co ma oznaczać za całokształt ? Prywatny porachunek czy obraze kolegi ?
Co ma oznaczać post bez strzału? Prywatny porachunek z prowadzącym czy zaśmiecanie tematu?

A tak serio, to prywatny porachunek. Zresztą, "całokształt" uważam za całkiem sensowne, konkretne i logiczne uzasadnienie. Wszelkie zażalenia proszę składać na GG, by nie zagracać topicu. Dziękuję.

Jeśli komuś bardzo zależy, bym nie był prowadzącym, przypominam: pięć głosów i odchodzę, zostawiając Surva Wam.


Będę konsekwentny. Strzelam w eMate'a. Za to, że nie lubi książek.

Pozdrawiam serdecznie.
A.

P.S. Dzięki za pomoc, Dai. Byłbym wdzięczny, gdybyś pokolorował swój post

Miyamoto Hachimaro
obiit Anno Discordiae MMVII
Idus Ianuarias

Hic natus est
Q'ccaon'naeaeccer
Anno Discordiae MMVII
Ante Diem XIII Kalendas Martiae
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 38
Dni na forum: 7.140
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
Jestem !? wię napiszę tylko Navaro. Reszta jutro

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
Dai Kaiosama Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Takeda ]
Dai Kaiosama
Wiek: 39
Dni na forum: 7.070
Plusy: 2
Posty: 1.408
Ktos musiał dziś zginąć...

Pomachajmy ładnie Jackowi Marcusovi Navaro na pożegnanie, to może nie będzie nas straszyc zza grobu...?

Na prośbę Xana ogłaszam koniec dogrywki.

Rozpoczynamy kolejna turę.

W grze pozostali:


TERMINATED Azi
Dai Kaiosama
eMate
franqey
Fenix Fable

TERMINATED Jack Marcus Navaro
Hidden Lord

TERMINATED Lilu
TERMINATED Obi Kenobi
Shabranido

TERMINATED Shiro
TERMINATED Szarak
TERMINATED Xan


Dzieło zniszczenia musi być kontynuowane...

Takeda Shingen
Szybki jak wiatr, spokojniejszy niż las, gwałtowny jak ogień, niewzruszony niczym skała.
Fenix Fable Mężczyzna
Saiyanin
Saiyanin
[ Klan Takeda ]
Fenix Fable
Dni na forum: 6.932
Posty: 189
Typuję eMate. Dlatego że jakoś specjalnie, na forum nie wykazał się niczym szczególnym. Ale to zawsze można zmienić.
eMate Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
[ Klan Asakura ]
eMate
Wiek: 33
Dni na forum: 7.485
Posty: 1.327
Skąd: Wałbrzych
Hidden Lord, niestety innych bardziej lubie od Ciebie, wiec moj wspolniku moderatorski, bye bye
Focus Mężczyzna
"GMF
GMF
[ Klan Asakura ]
Focus
Wiek: 37
Dni na forum: 7.275
Plusy: 41
Posty: 2.966
Skąd: Szczecin
Hidden Lord, z racji tego, iż nie zbyt miał okazje poznać Cie .

Regulamin Forum | Cytaty z mang i anime

Obraz
franqey Mężczyzna
Super Saiyanin 4
Super Saiyanin 4
[ Klan Asakura ]
franqey
Wiek: 38
Dni na forum: 7.140
Plusy: 3
Ostrzeżenia: 3
Posty: 2.643
Skąd: Danzig
-Chyba że oczywiście ktoś ma coś przeciwko - zakończył franqey
- Ja mam coś przeciwko -powiedział Hidden gdy Fable akurat odgryzł palec wskazujący Marcusowi. Każdy ma prawo popełnić błąd , my wszczyscy jesteśmy winni temu że zrzuciliśmy cały ciężar na Navaro , i to że go to przerosło jest tak samo jego jak naszą winą. Po tej wypowiedzi zapadło długie milczenie , które trwało aż wszyscy posnęli i obudzili się ponownie jeszcze bardziej zmączeni i głodni. Następnego dnia ( choć bardziej adekwatne byłoby powiedzieć po przebudzeniu ) nie udało im się rozpalić pochodni , więc szli przywiązani linami i milczący. Sytuacja ta jednak trwała tylko przez pewien czas następnie wybuchły straszne sprzeczki kogo należy poświęcić eMate czy Jacka .W końcu Fable nie wytrzymał , i rzucił się na pierwszą leprzą osobę. Dołączyli się do niego schab i franqey. Po głosie można było poznać że tą osobą jest Navaro. Hidden próbował go ratować , ale dostał kamieniem w głowę , i stracił przytomność. Gdy się ocknął z jego przyjaciela zostały już tylko kości , w dodatku z wydłubanym szpikiem. Po kolejnych paru dniach Hidden nie był już w stanie iść dalej z głodu , i bał się że to on pójdzie jako następny pod ząb toważyszy. Zdawał sobie sprawę z tego że nie pójdzie już ani kroku dalej jak nic nie zje. wtedy jednak przemówił Fable: proponuję abyśmy zjeli eMatea
-Dobra powiedział Franqey dodając wkurzał mnie jak nucił jakieś bzdury o dziwce

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"
Szarak Mężczyzna
"Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
Nadworny Irytujący Słownik Ortograficzny
[ Klan Takeda ]
Szarak
Dni na forum: 7.086
Posty: 1.214
Skąd: 4chan.org, Ostrzeżeń: Więcej niż Ty, kochany użytkowniku.
- Yhm… Aaaa…. Dobra… - Mruczał Jacuś, podczas gdy Ukryty wprowadzał go w tajniki alchemii…
- Czyli jesteś wojskowym psem? – Zapytałem
- No… tak – Burknął niechętnie –
- Poczekaj ja też spróbuję – Odezwał się Marcuś
- Łeee, nie uda ci się. Nie za pierwszym razem – Mruknął Lordzik, odwrócony plecami do niego.
- Kto wie? Ale raczej nie… - Rzekłem. – Ja sam za pierwszym razem mało ręki nie straciłem… -
Navaro kredą narysował na podłodze okrąg, w nim kwadrat. Naszkicował także jeszcze kilka innych symboli. Przyłożył ręce… Hiddan odwrócił się. W jednym momencie jego źrenice wytrzeszczyły się ze zdumienia.
- !?* przestań, Marcuuuus!!! – Ryknął
Odwróciłem się. No nie, on wyrysował znaki do transumatcji ludzkiej duszy. Co za bałwan i pechowiec. Wstałem z krzesła. Mój wzrok skierował się na Schaba, który był tak upity, że nie wiedział co się dzieje. Złapałem go za ramiona i wepchnąłem do środka okręgu. Nagle zabłysnęło potężne światło…
- Uuu… co się dzieje? – Dało się słyszeć głos Navaro –
- Auu… - Jęknął Shabrandino… -
Co ciekawe, to zdanie wypowiedziało… jedno ciało. Popatrzyliśmy się na siebie, ja i Ukryty, i obaj wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Kur*a, Jacek, co robisz w moim ciele?! – Ryknął Shabrandino
- Nie mam pojęcia cholera! – Skontrował Navaro!
- !?*j z tego ciała! – Krzyknął Schab, i obłożył siebie pięścią
- Sam wypier*alaj – Bluznął Navaro, i obłożył prawą stronę nieswojego ciała,
Tarzałem się na podłodze razem z Ukrytym ze śmiechu. Marcus próbował kopnąć Słaba w kostkę, ale ten podskoczył swoją nogą w górę, dzięki czemu obaj walnęli glebę. Łzy ciurkiem lały mi się po twarzy. Dai Kaiosama, skończył szatkować wołowinę swoim mieczem świetlnym, i spoglądając, co spowodowało taką uciesze gawiedzi, splunął właśnie zaczerpniętym łykiem miodu pitnego. Widział jedno ciało okładające się nawzajem, w dodatku krzyczące dwoma różnymi głosami. To na pewno delirelum – pomyślał. Franuś z Feniksem właśnie przymierzali się do ciała Marcusa.
- Dobra, koniec tego! – Krzyknąłem, i narysowałem okrąg, w nim kwadrat, na nim heartagram, herksagram i pentagram. I wepchnąłem w to Shabrandino. Błysnęło…
- Eee…? – Mruknął Navaro – Nie ma już go?
- Nie… Ale starego ciała również Ci nie przywróciłem. Ups. – Rzekłem znudzony.
- Co? Gdzie moja bródka? Gdzie mój trzydniowy zarost? Gdzie moje włosy na klacie?! Zaraz… O CHOLERA! – Ryknął Navaro patrząc, co znajduje się niżej torsu, a wyżej nóg. - <Przepraszamy, ze względu na dobro usera Shaba, nie podamy czy Navaro krzyknął „TAAAAAAAAAAAAAK” czy „NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE”>
- Eee... - Odezwał się Ukryty - A gdzie jest Shab?
- Nie wiem - Mruknąłem
- Eee, trudno... -
Franuś, eMat, Obi i Feniks, właśnie dobierali się do ciała bez duszy...
Libacja trwała dalej…

Reasumując, !?, pierdut, błysk, świst, flesz – Shabrandidno nie żyje.

Cthulhu fhtagn!
la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
That is not dead which can eternal lie.
Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami,
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
And with strange aeons even death may die
nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?
Xan Mężczyzna
Super Saiyanin
Super Saiyanin
Xan
Wiek: 68
Dni na forum: 7.495
Posty: 474
Skąd: Forteca Żalu
eMate. Za brak polskich znaczków.

Pozdrawiam serdecznie.
A.

emate:oj przepraszam Cie bardzo, ale taki Windows!

Spoko, spoko. Po prostu musiałem coś napisać, bo inaczej ktoś by się oburzył, że nie daję uzasadnienia. Nie stwierdzę przecież wprost, że wolę Hiddena od Ciebie

emate:spoko;P

Miyamoto Hachimaro
obiit Anno Discordiae MMVII
Idus Ianuarias

Hic natus est
Q'ccaon'naeaeccer
Anno Discordiae MMVII
Ante Diem XIII Kalendas Martiae

Ten post był edytowany 1 raz, ostatnio zmieniony przez Xan: 15.10.2006, 21:39
Hidden Mężczyzna
"Rōnin
Rōnin
Hidden
Wiek: 34
Dni na forum: 7.270
Plusy: 1
Posty: 1.246
Skąd: Kraków
- No toś my sobie ojca pomścili... - stwierdził cicho Hidden, obserwując czołgającego się pod stołem Navaro. W plecy miał wbite dwa noże, miecz, kule do kręgli i resztki szkła pochodzące od trzech kuflów piwa, rozbitych na jego głowie. Jack, konając, złapał nogę Hiddena i wykorzystując resztki energii jakie mu zostały, zaczął nią szarpać. Na ten widok Ukryty uśmiechnął się i przykucnął przy bracie. Popatrzył w jego prawie puste oczy i przyłożył dłoń do ziemi. Prawa ręka spoczęła na głowie Marcusa, gdy druga przy pomocy alchemii stworzyła fasolkę Senzu. Hidden wyszczerzył zęby do Jacka, chwycił ziarenko i włożył mu do ust. Zanim ten ją połknął, jego dłoń powędrowała na jego plecy i zaczęła wyjmować przedmioty wbite w ciało. Nie zwracał uwagi na krzyki brata, gdy wyrywał nóż z okolic obręczy barkowej czy też wydłubywał resztki szkła. - No, połknij w końcu. - rzekł spokojnie Hidden, gdy skończył oczyszczać plecy. Ten, będąc chyba na skraju śmierci z bólu, ostatkiem sił przełknął ślinę wraz z ziarenkiem.
Dziwne ciepło rozlało się po ciele Navaro, początkowo powoli, leniwie, by po chwili przeistoczyć się w palący ból rozrywający zakończenia nerwowe. Zmysły wróciły natychmiast, wzrok stał się aż za nadto wyostrzony, a słuch zbyt wyczulony. Pełen nowej energii Marcus aż wyskoczył do góry, rozłamując stół na pół. Zrobił salto w powietrzu i na ugiętych nogach, stanął na ziemi.
- Dzięki, tego mi trzeba było. - stwierdził, wykonując parę ciosów w powietrze. - Tylko zarostu mi nadal szkoda...
- Spoko. - rzekł Hidden, wstając z zamiarem udania się do barmana po jakiś mocniejszy trunek. - Co chcesz do pica? Czy może nie chcesz sobie zaciemniać umysłu, mając tyle nowej energii? - zapytał retorycznie, oglądając się za siebie. Marcus radośnie teraz robił salta w powietrzu i zdawał się nie reagować na otoczenie. Hidden uśmiechnął się.
Niespodziewanie tuż przed nim pojawił się eMate. Jego widok szczególnie zaskoczył Hiddena, który pewny był, iż nie żyje. Widać było szwy na jego bluzie z kapturem.
- Ho, ho, ho! - zaśmiał się ironicznie Hidden, podpierając boki dłońmi. - Pozszywali cię?
- Zamknij mordę! - ryknął wkurzony eMate, po czym wyskoczył do przodu, prosto na przeciwnika. Hidden był gotów zadać mu szybkiego prostego w twarz, lecz ten nagle padł na ziemię i zrobił jakąś skomplikowaną figurę breakdancową. Hidden kucnął i spróbował podciąć eMate, lecz ten wyskoczył nagle w górę i zrobił w powietrzu gwiazdę, po czym miękko wylądował. "Kurna, po pijaku było łatwiej..." przemknęło przez myśli Hiddenowi, po czym oponent ponownie skoczył na niego i trafił butem w twarz. Lorda zamroczyło i nawet nie zauważył, gdy padł na ziemię, robiąc w niej małe wgniecenie. Deski wyłamały się w różne strony, miejscami poszły w drzazgi, na nieszczęście upadającego, jedna wpadła mu wprost do oka.
- Shitafaka! - zaklął cicho i złapał za twarz. Szybko podniósł powiekę i starał się pozbyć natrętnego cholerstwa, gdy spostrzegł zakrywający go cień. Sprawnym okiem spojrzał przed siebie i ujrzał eMate szykującego się do ciosu jakimś mieczem. "Nie zdążę" przemknęło mu przez myśl, gdy przeciwnik zrobił zamach i koniec ostrza pomknęło prosto w jego twarz. Ukryty zacisnął powieki i już żegnał się z życiem, nie zdolny ani do obrony ani do użycia alchemii, gdy do uszu doszedł dźwięk bitego żelaza. Pomyślał przez chwilę, iż to ostrze zanurzyło się w jego ciele, mimo, iż nie poczuł bólu. Powoli otworzył oczy i ujrzał przed sobą Marcusa blokującego atak swoim Incruxem. eMate wypuścił miecz z ręki i odskoczył o parę metrów od nowego przeciwnika.
- Dzięki. - rzekł krótko Hidden, wstając i dotykając palcem oka by wyjąć drzazgę. Na ten widok Jack wykrzywił twarz, nie mogąc sobie wyobrazić, by miał przyłożyć palec do takiego miejsca. Ukrytemu przyszło to jednak niezwykle łatwo, już po chwili był w stanie gotowości do walki. Zmierzył wzrokiem wściekłego eMate i przyłożył kciuk do wargi, by wytrzeć cieknącą z niej strużkę krwi. Uśmiechnął się podle i zrobił krok na przód, po nim następny. Marcus poprawił uchwyt na rękojeści swego miecza.
- Dwóch na jednego... To niesprawiedliwe. - stwierdził nerwowo eMate, gdy ręce zaczęły mu się trząść.
- Wiem, ale chyba nie masz się czym martwić. - stwierdził spokojnie Hidden i uniósł lewe ramię trochę do góry. Po sekundzie, dokładnie w tym miejscu, z zębami zaciśniętymi na ręce Ukrytego, pojawił się Shab. - Świetny atak z zaskoczenia. - stwierdził ironicznie Hidden, po czym wbił prawą pieść w podbrzusze napastnika. Shab zgiął się w pół i padł na ziemię. But Hiddena przygniótł jego głowę, gdy on sam zwrócił się do eMate. - Teraz jest po równo?
- Pieprz się! - warknął przeciwnik i w akcie desperacji ruszył na Navaro i Hiddena. Ten pierwszy zniknął nagle z jego drogi i znalazł za nim, uderzając łokciem w plecy. eMate stracił równowagę i padł na wznak przed Hiddenem. Szybko jednak poderwał się i spróbował zadać Ukrytemu cios, lecz ten bez trudu uchylił się raz, drugi, trzeci. W końcu zadał cios z półobrotu i przeciwnik, po parokrotnym odbiciu od podłogi, nabił się wprost na Jacka, który ponownie odrzucił go w kierunku Ukrytego. eMate nie mógł nic zrobić, gdy jego rozpędzone ciało leciało prosto na wyprostowaną dłoń Hiddena. Nadział się na nią, niczym świnia na rożen.
- Łe, zakrwawiłeś mi płaszcz. - zniesmaczony Hidden jednym ruchem zrzucił go na ziemię i wbił nogę w jego brzuch. eMate jęknął z bólu i zaczął kaszleć krwią. - Szarak, Xan, może się przyłączycie?
- Z dziką rozkoszą. - stwierdził ten pierwszy, wstając od stołu i rysując okrąg, w nim kwadrat, na nim heartagram, herksagram i pentagram.
- Może powinieneś sobie zrobić taką pieczątkę... - zaproponował cicho Hidden.
- Może... - zastanowił się Szarak, po czym wyłoniła się przed nim prawie trzech metrowa lanca. Chwycił ją w biegu i wbił prosto w eMata.
- Nie będę uczestniczył w tym akcie bezczeszczenia martwego... - zaczął Xan, lecz Navaro przerwał mu.
- Wrzuć luz, w końcu można się go pozbyć. - i podał mu niemiecki granat ręczny. Xan zawahał się, lecz w końcu chwycił go, odbezpieczył i wymierzył prosto w eMate. Hidden szybko odskoczył i patrzył z góry jak eksplozja rozwala ciało eMate na małe kawałeczki.
- No, chyba tyle starczy. - stwierdził, podchodząc do Szaraka, Xana i Navaro. - Dzięki raz jeszcze. - rzekł do brata z uśmiechem.
- Nie ma za co. Teraz jesteśmy kwita. - stwierdził, odwzajemniając uśmiech.
- To co, stawiam wszystkim kolejkę! - oznajmił Hidden i ruszył po dobrą gorzałe, a reszta grupki za nim.

- Ciekawe co mu się stało... - pomyślała Meg, widząc Shaba pozbawionego około 1/3 ciała, zapewnie w wyniku eksplozji. Meg spokojnie pociągnęła łyka ze swego kufelka pitnego miodu i poszła dalej, nie reagując na jego skomlenie.
- I to...ma być... "happy end"...? - zapytał sam siebie, po czym zaczął kaszleć krwią.

Akira Toriyama 1955 - 2024
Obraz
Wyświetl posty z ostatnich:
Strony:   1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  

Forum DB Nao » » » Survivor - wersja userska
Przejdź do:  
DB NaoForum DB NaoAninoteAnimePhrasesDr. Slump
Powered by phpBB
Copyright © 2001-2025 DB Nao
Facebook