Terrorysta, Orzeszek, gadające Jalapeño i facet „zadowolony” z małżeństwa.
Żadne ze słów nie zostało użyte przypadkowo. Wszystkie są w jakiś sposób powiązane z jedną osobą- amerykańskim komikiem- Jeffem Dunhamem.
Popularny w całych Stanach, w Polsce zdobył sławę dzięki serwisowi YouTube (linki na dole, nie jestem okrutna). Według jego oficjalnej strony, od września tylko 7 występów nie miało pełnej widowni, a na jeden marcowy już nie ma biletów. Ma na koncie liczne występy telewizyjne, między innymi na kanale Comedy Central oraz w programie The Tonight Show. Jest laureatem wielu nagród. Otrzymał między innymi tytuł Najlepszego Komika Scenicznego American Comedy Award. Ale nie poprzestał na występach w telewizji. Pierwsze DVD, pt. Arguing with Myself (Kłócąc się z samym sobą), zostało wydane w 2006 r., drugie pt. Spark of Insanity (Iskra szaleństwa) w 2007 r.
Na swoich występach nie boi się żartować z własnej rodziny, co wychodzi mu świetnie. Dlatego nie ujawnia nic z życia prywatnego. Wiadomo tylko, że mieszka w Los Angeles, ma żonę, trzy córki, dużego psa Billa, trzy chihuahua (Darbie, Jake Rusty), Hummera H1 i Toyotę Prius. Ten ostatni często nazywany w skeczach „pudełko na drugie śniadanie”. Publicznie śmieje się z faktu, iż Rusty po każdej większej kłótni sika rano na jego żonę. A tak przy okazji, Jeff jest brzuchomówcą (dwukrotnie uznanym Najlepszym Brzuchomówcą Roku).
Jako brzuchomówca, musi mieć jakieś lalki. I tu przychodzi czas na wyjaśnienie tytułu. Otóż: terrorystą jest Achmed. To zamachowiec- samobójca, który wykonał swoją pracę. Wykonany z dekoracji na Halloween, bawi nieśmiertelnym „SILENCE! I kill you!”. „Achmed: The Dead Terrorist” nie jest muzułmaninem- bo na tyłku ma napis „Made in Cina” i lubi kolędować, a w swoim repertuarze ma... „Bin Laden is coming to town”, „O Holy Crap”, „Jingle Bombs” i jego ulubione „SILENCE Night”. Od Achmeda właśnie zaczęła się rozpoznawalność Jeffa w Polsce.
Orzeszek to Peanut, humanoid, bo innego słowa na to coś nie ma, z Mikronezji. Jest fioletowy, ma białe futro i zielone włosy, a na stopie trampka. Bezczelny typ, żartujący ze wszystkich i wszystkiego... został ulubieńcem publiczności. Jego „Jefa-fa Dun-Ham dot com” i „Niioł” to już chyba klasyk.
Gadające Jalapeño (dla niewyedukowanych- jalapeño to piekielnie ostra papryczka) to José. A właściwie señor José Jalapeño.. on the Stick (señor José Jalapeño.. na Patyku). José jest zieloną, brodatą jalapeño w sombrero. Na patyku.
Jeff często występuje także z Melvinem- superbohaterem o charakterystycznym, długim nosie. W niebieskim kostiumie z e-bay toczy wojny z terrorystami. Głównie z Achmedem. Jest on lekko zboczony, wszystko przez promienie X w oczach.
Najlepszym i najstarszym „przyjacielem” Jeffa, bo tak właśnie nazywa swoje lalki, jest zgorzkniały, żonaty od 47 lat weteran wojny w Wietnamie, Walter. Przypomina mi pewnego fińskiego skoczka- zawsze ta sama mina. W przypadku Waltera- niezadowolona, z założonymi ramionami. W życiu chciałby robić jedno- chciałby być witającym w Wall-Mart.. „Welcome to Wal-Mart, get your shit, and get out!... Have a nice day.” („Witam w Wall-Mart, bierzcie swoje gówno i wynocha!... Miłego dnia.”) Ostatnio jednak ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta USA...
Wszystkie występy Jeffa, zarówno solowe jak i z lalkami, są godne polecenia. Nawet oglądane po kilka razy, śmieszą bez zmian. Myślę, że spodobają się nie tylko Wam, ale także Waszym rodzicom. Polecam
Trudno jest pisać o kimś, kto jest tak śmieszny jak Jeff, bez opowiadania jego skeczy. Z drugiej strony nie chciałabym psuć zabawy z oglądania. Dlatego zakończę dwoma cytatami: Jeffa i znalezionym jako komentarz w Internecie.
"If people walk away thinking, ‘Those guys were FUNNY,’ rather than ‘He was a great ventriloquist,’ then I've done my job,"
(„Jeżeli ludzie wychodząc, myślą 'Ci kolesie byli ŚWIETNI' a nie 'Świetny brzuchomówca', to wykonałem swoje zadanie.”)
„Jeśli ci powiem, że jest świetny, to tak jakbym powiedział, że Maybach to taki samochód trochę lepszy od malucha.”