O mandze też od dawna nie pisałam, więc parę słów wypada sklecić. Na pierwszy plan wysuwa się osoba Sasuke, co pewnie niektórzy znów mają za złe Autorowi. Sasuke dołącza do mocno osłabionej Akatsuki, choć tak naprawdę zamierza użyć ich do własnych celów. I znów pełno znaków zapytania: do czego dąży Sasuke? Czy naprawdę tym celem jest "całkowita i totalna destrukcja Konohy"? W jaki dokładnie sposób poznanie prawdy o bracie wpłynęło na jego decyzję? Sasuke jest najbardziej nierozumianą postacią tej opowieści, łatwo i chętnie się go potępia i wiesza na nim psy, zamiast próbować podjąć się analizy jego charakteru, osobowości i jego postępowania - a przecież to jest także najbardziej psychologicznie złożony bohater tej mangi. Widok Sasuke w płaszczu z chmurkami początkowo budzi ogromne emocje, chciałoby się zawołać po raz kolejny: "ty cholerny emo!!!", ale jeśli założyć, że to jedynie jakaś zewnętrzna oznaka, która dla samego Sasuke nie ma żadnego znaczenia, wtedy jakoś można to znieść.
Sam Sasuke sprawia wrażenie pogrążonego w kompletnej depresji - od czasu starcia z bratem. Teraz jego typowa apatia i obojętny wyraz twarzy zostają wyrażone aż poza swoje granice. Sprawia wrażenie manekina - ale czy jest się czemu dziwić? Po raz drugi w ciągu krótkiego życia jego świat rozpadł się na kawałki, został odwrócony do góry nogami. Takie rzeczy nie pozostają bez wpływu na psychikę.
Obserwujemy także rozwój Teamu Taka - ludzi, którzy idą za Sasuke z własnej woli. Banda dzieciaków, ale jednak wierna. Liczę, że Kishimoto, dla samej przyzwoitości rozwinie ich postacie, nie pozostawi ich zwykłym dodatkiem do Sasuke, bo to by było nie w porządku wobec nich. Natomiast tym, co wywołuje we mnie odczucia mocnego sprzeciwu, jest polowanie na Jinchuuriki. I pomimo całej mej ogromnej sympatii dla Sasuke, cieszę się, że dostaje niezłego łupnia od Hachibi. Ponieważ polowanie na Jinchuuriki uważam za coś potwornego i ohydnego.
Z drugiej strony obserwujemy Naruto i jego żabi trening. Dowiadujemy się przy okazji, dlaczego Jiraiya był tak potężny, że niewielu mogło się z nim równać. Nauka senjutsu (tak to brzmiało?) do złudzenia przypomina mi treningi Luke'a Skywalkera z Yodą na Dagobah - a to jest miłe skojarzenie
Zresztą, "Naruto" budzi we mnie wiele skojarzeń z moimi ulubionymi dziełami - ale czy jest się czemu dziwić? Prawdziwe dzieła opierają się na mitologicznych archetypach, na schematach powtarzanych przez tysiąclecia, na bohaterach i postawach, którymi kierują wyższe cele. A Dobro zawsze zwycięży.
"Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli"
"Ore to koi, onna"
"Even though I'm worthless... thank you... for loving me...!"
kirin.pl