» Kontuzje

Jak wiemy, jest to nieodlaczna czesc sportowej rywalizacji. Dla mnie oczywiscie bez sensu:D Znane sa pewnie takie kontuzje jak np. ronaldo, gdy powrocil po dlugiej przerwie po to, aby po 3 minutach przebywana na boisku znow zrobic sobie przerwe na caly rok sam mam przerwe na rok i dlatego nienawidze kontuzjiii. dlatego chcialbym aby wszyscy grali fair, a nie kopali korkami po nogach, dobrze wiedzac jak to sie nieraz konczy...

Heh kontuzja to cos okrropnego. Moja najgorsza byly 2 polamane zebra. Podczas sparingu na boksie doznalem tej kontuzji. Najpierw sie nic nie czuje. Dopiero kilka minut po walce. Najpierw myslalem ze po prostu sa obtluczone jak zawsze ale tym razem sie polamaly Boli jak cholera dlatego nie zycze nikomu polamania zeber

---

Mój "znajomy" na zawodach międzynarodowych w judo (ja też w nich uczestniczyłam) złamał ręke (niechciałabym być w jedo skórze), a mój kolega z klasy podczas zjazdu na nartach zboczył ze ścieszki i walną w drewo XD

http://www.maxior.pl/?p=index&id=14932&0 zobaczcie.

Niestety jest to bardzo bolesne, kiedys na Krav Madze mialam zlamany nos, ale mozie wam polamane place i rece tak nie bola jak nos, kiedy cala twarz zalewa Ci krew, nic nie czujesz, nic nie widzisz, a jak Ci sie juz otrzezwi, ze cos tam widzisz i chwiejesz sie na nogach to dopiero obrywasz, i nie masz sily sie podniesc, ani ruszyc. I to tylko po zlamaniu nosa, niby sie wydaje takie nie banalne, ale jednak potrafi zepsuc nawet najbardziej udana walke.
Mysle, ze brutalne sporty nigdy sie nie zmienia, ale w np. pilce noznej takze uwazam,ze powinno sie grac fair. przeciez nie gra sie po to by pokopac przeciwnikow, tylko pilke i wygrac, a nie wprawic kogos do szpitala, od tego sa sztuki walki

---

Since the day I was born till the day I die the only side I'm on is my own.
Tomorrow will come, without prayers.
The end will come, without hurrying.
I live only to be worthy of the corpse
I shalll leave behind on that day.

znam ten bul kiedys scigalam sie z kilkoma znajomymi i z nieznajomymi na nartach jedna babka we mnie wpadla przewrocilam sie potem kolezanka z calej zaprzeproszeniem pyty walnela mnie w obojczyk i przez pol roku nosilam gigantyczny gips nadal mnie boli reka

---

nie zwracac uwagi na moje bledy w pisowni jestem DYSLEKTYKIEM

a mi sie praktycznie nigdy nic nie stalo raz tylko na meczu naderwalem sciegno no i jak zawalalem na roweze to walnelem w budynek to rower sie calkowicie rozwalil i juz go nawet nie zbieralem tylko wyzucilem do kosza na smieci a mi tylko sie krew z ust lala i mialem rozwalona reke poza tym to bylem caly

Żyję już prawie 17 lat i jeszcze nigdy nie miałam żadnej, nawet najmniejszej kontuzji. Zero złamań, skręceń, naderwanych ścięgien. Co najwyżej jakieś siniaki albo zadrapania. To szczęscie zawdzięczam chyba temu, że piję mleko w ogromnych ilościach i prawie non stop siedzę w domu. Gdybym miała jakiś spoko znajomych, z którymi robiłabym różne szalone rzeczy, to pewnie ten pierwszy raz by nastąpił.

---

Denerwować się, to mścić się na swoim organizmie za głupotę innych.

ja jedynie mialem 2 razy podbite oko i raz skręcony nadgrastek i tyle, zadnuch zlaman

---

PALATIAL REGALIA

Jednemu kumplowi złamałem nocha podczas siatkówki , a drugiemu rozpiepszyłem łuk brwiowy paletką do ping - ponga. Sam miałem zwichnięty palec , połamane obie łapy i raz dostałem tak piłką w jaja , że uważam to za największą kontuzję

---

"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"

i raz dostałem tak piłką w jaja , że uważam to za największą kontuzję

Oo tak to jest ból . Poskacz wtedy na piętkach.

Niestety jest to bardzo bolesne, kiedys na Krav Madze mialam zlamany nos, ale mozie wam polamane place i rece tak nie bola jak nos, kiedy cala twarz zalewa Ci krew, nic nie czujesz, nic nie widzisz, a jak Ci sie juz otrzezwi, ze cos tam widzisz i chwiejesz sie na nogach to dopiero obrywasz, i nie masz sily sie podniesc, ani ruszyc.

Marudzisz ;] ja miałem złamany nos na solówce i jakoś nie marudziłem nawet nie polazłem z tym, żeby nastawić i teraz wyglądam jak boxer.
Oprócz tego miałem skręconą torebke stawową lewej jak i prawej (niedawno) stopy. Hmmm... złamane 3 zęby (jak dobrze, że się dentyści postarali i zęby ładnie odbudowali).

A ja próbowałem zrobic przeskok przez mur i lipa obita noga... Albo robiliśmy w szkole na przerwie reslink i palec doszycia (4 szwy)

---

"Nigdy nie nauczysz się chodzić, dopóki nie upadniesz "

Hmm tak się zastanawiając to jak na razie przechodze przez życie szczęśliwiebez żadnych poważnych lub bolesnych kontuzjach
Ale raz miałam nawet dość poważny uraz.
A mianowicie było to w lesie moja mama i jej przyjaciółka kochają chodzić na grzyby <lol> ja z nudów poszłam z nimi a że był pies (suczka raczej) owej przyjaciółki więc miałam co robić.
No cóż kofam zwierzaki więc baeiłam się z nią tradycyjnie rzucając patyki (a raczej patole bo to Owczarek Niemiecki jest) w pewnym momencie [ ort! ] przeszłam pod zawalonym drzewem (było chóde więc musiało się przewalić pod wpływem więkrzego wiatru) na moje nieszczęście Saba (bo tak miała na imię) myślał że to patyk naskoczyła na drzewo w tym momencie [ ort! ] kiedy ja pod nim stałam i nieźle mnie chukneło w głowe.
W szpitalu założono mi 3 szwy i nic poza tym [ ort! ] na szczęście boleć nie bolało ale po takim chuknieciu nie wiedziałam jak się nazywam

Ale tera przez kontuzje mojej nauczycielki WF moja klasa ma przerąbane bo mamy zastępstwo z jakimś "psycholem" i nikt już nie wyrabia na lekcji a ma zostać do końca roku szkolenego nie wiem czy ja to przetrwam

Jak się zastanowić to poza rozwalonym łbem nie miałem w życiu poważniejszych kontuzji . . . NNNNOOO!. . . może prócz poparzenia całych dłoni od żaru z pieca (cholernie parzenie nawet w lodowatej wodzie!)

A wspomniałem że łeb miałem rozwalony trzy razy?

-Raz jak byłem mały przyrżnąłem w kaloryfer i się krewka polała, pamiętam że było mi gorąco w łab, jakby ktoś polał ciepła wodą
-Drugi raz gdy zjeżdżałem rowerem ze wzniesienia 40 stopni. Niestey, byłem młody i głupi, nie potrafiłem ocenić odległości między miejscem z którego ruszam a miejscem w które zaraz miałem wyrżnąć, tak więc źle wyliczyłem drogę hamowania i bum. Nadziałem sie łbem na barierkę sąsiada. To był naprawde powazny wypadek. Możecie nie wierzyć. Ale mimo dziury w głowie wstałek i poszłem na lacza jakieś 200m do domu. po drodze z głowy wciąż sączyła krew zas gdy przybyłem do chaty, zemdlałem ponoć (tak mi mówiono)
-Trzeci raz najmniej groźny, aczkolwiek też bolesny . . . wyrżnąłem tyłem syi w murowan oparcie na schodach szkoły. I znów zero współczucia . . .
-Był jeszcze jeden przypadek . . . ale tym razem ucierpiała moja szyja. Biegłem po prostu przed siebie. Ojciec cos robił, bodajże ogrodzenie metalowe. Nie zauważyłem wystającego z imadła zaostrzonego pręta i . . .jak nigdy nic przebiegłem dalej. Po chwili poczułem pieczenie u lewego boku szyi. Gdy dotknąłem szyi, spotkał mnie okrutny szok. Wszędzie pełno krwi. Poszłem do chaty, spojrzałem w lustro i ze smutkiem stwierdziłem że masz głęboko rozciątą szyję. Cud że nie rocięło tętnicy!

Pozdrawiam i życze byście nie mieli takich wypadków co ja!

Ja jak byłem młody , tzn. tak 7 lat miałem. Grałem w nogę , piłka poleciała w górę , skoczyłem po nią i upadłem nieszczęśliwie na wielki kamień wystający z ziemi. Po paru dniach, a nawet chyba tygodniach okazało się że jest złamana.
Później wyrósł mi na niej guz wielkości śliwki i musiano ją operowac. Toż to dopiero historia.
Albo po drugie jak grałem też w nogę ^^ , niedawno bo rok temu , stałem pierwszy raz na bramce ( zawsze w ataku, tej decyzji będę żałował do końca żyia) , kolega biegnie , oddaje strzał - pigułę prosto na moją twarz. Nim się ocknąłem , to leżałem dobre kilka minut na ziemi - nikomu tego nie życzę.

Faktycznie kontuzje są niemiłymi zjawiskami i jednych omijają a drugim podkładają nogi. Ja nie miałem z nimi większych styczności. Chcociaż nie raz jak na treningu upadałem na metę ( trenowałem zapasy) człem niezły grzmot w kościach, i przez chwile leżałem placuszkiam , nie czując niczego. Jednak nie wiem czy można to nazwać kontuzją. Raz jedynie na zawodach, taki ukrainiec z którym walczyłem ( bodajże były to mistrzostwa polski) żucił mi ramię przy samym kancie maty, i rozciołem głowę o halę. Jak wiadomo zaraz kazano mi zejść, przegrałem przez tą rane a zwycięstwo było w kieszenie ( jak mnie pamięć nie myli było 8:2 dla mnie ). Lekko mi się krew puściła ogromny siniec a sędzia walke przeywa:/. Była to przez chwilę nie tylko kontuzja głowy lecz i wielka rana na psychice;p ( przegrać na ogóólnopolskich zawodach o wyjście z grupy też nie jest miłe;p).

Największą jednak kontuzję przez zapasy będę odbywał do końca życia. Mianowice Wzrok. Jeden mały wstrząś a oczka już nie te co dawniej:(

Wiem coś o tym LEgolas , też mi się lekko wzrok popsuł, na szczescie okularow jeszcze nie musze nosic.

Co do twojego opisu, to niezły z Ciebie sportowiec. ja jestem bardzo dobry w lekkoatletyce - na szczescie nie mialem w niej jeszcze zadnych kontuzji

Ogólnie, odkąd byłem młody i głupi, i grałem w tak zwany football, czytaj futbol, często przydarzały mi się kontuzje. A to dostałeś piłką w przyrodzenie, a to upadłeś, a to źle stanąłeś. Jedną z najbardziej dotkliwych kontuzji, była taka, że podczas bronienia na bramce, próbowałem obronić piłkę, i w efekcie po pięknym locie wyrżnąłem głową w słupek, a piłka potoczyła się gdzieś tam za linię boczną.
Innym razem, na hali, zmuszony (bo byłem starszy ^_^), do grania w football, czytaj futbol, piłkę podbiłem kolankiem. Niestety, przeciwnik, jeden z najlepszych graczy w Rzeszowie, nie zorientował się w porę, i kopnął z półobrotu tam, gdzie przed chwilą znajdowała się piłka, efektem czego dostałem jego "totalami dziewięćdziesiątkami" (takie buty od Nike, czytaj Najki - ohydne [ ort! ], nienawidzę butów piłkarskich) w przyrodzenie.
Co do kontuzji nie odniesionych w sprocie, najbardziej dotkliwą było uderzenie w czoło przez huśtawkę, a także naszczęście niegroźne potrącenie ciężarówką.
Raz widziałem faceta, który biegł sprintem na kozła, i ... nabił się na niego. Krąży ten film po internecie.
Widzicie, jaki z tego wniosek? Nie uprawiaj sportu, bo to bolesne.

---

I kto powiedział, że jesteśmy poważni?

O dziwo, też kiedyś zostalem bardzo mocno trafiony hustawka w lepetyne ( na szczescie nic mi nie bylo ). Bylo to jak mialem jakies 5 lat i do dzisiaj to pamietam jakby bylo wczoraj ^^

Boże, jak ja nienawidzę kontuzji, jeszcze za czasów mojej gry w piłkę w klubie był to mój najgorszy wróg, często zbity piszczel lub naciągnięte mięśnie.
Odkąd nie gram już w klubie piłkarskim mam z nimi mniejszy problem, chociaż z żadka zdarzają mi się troche cięższe urazy podczas grania na podwórku.

---

Sometimes baby
We make mistakes
Dark and hazy
Prices we pay