Drakan napisał(a):Wiek gimnazjalny to taki *nieciekawy* okres w życiu gówniarza, gdzie większości woda sodowa uderza do głowy i większość czuje się nie wiadomo jak dorosła oraz za autorytety ma co silniejszych osobników w gimnazjalnym stadzie, toteż i swoje problemy rozwiązuje bez udziału rodziców i w ogóle osób dorosłych. Inna sprawa, że rozwiązania te są do dupy i nierzadko kończą się źle.
To nie wiek jest nieciekawy, tylko wrzucenie dzieciaków w tym wieku do jednej szkoły.
Pominę tekst który wrzucił Al, bo to zwykła agitka. Kiedyś takie teksty drukowane były chociaż na miękkim papierze, i mogły służyć do podcierania się. Skupię się na tym co w szkole nie funkcjonuje, i źle wpływa na proces wychowawczy.
1. Karta nauczyciela. Bzdura totalna. Obecnie w szkołach przypada jeden nauczyciel na ok. 10 uczniów. Liczba wychowanków spada na łeb na szyję, ale wychowawcy są nie do ruszenia. W skutek czego posyła się coraz młodsze dzieci do szkoły, jeszcze bardziej spychając rolę rodziców do poziomu partnera państwa. W dodatku nauczyciele mając zapewnioną fuchę, nie muszą się do niej przykładać. Nie odpowiadają przed konkretnymi rodzicami, bo to nie przez nich są rozliczani.
2. Pokój nauczycielski. Zamknąć to badziewie. Miejsce, gdzie baby jak w maglu obrabiają dupy uczniom. Szczują siebie nawzajem i utwierdzają w poczuciu krzywdy. W dodatku robią to w czasie pracy, a potem narzekają przed uczniami że "Muszą pracować po powrocie do domu". Było się na przerwach nie *obijać*.
3. Likwidacja gimnazjum. Kiedyś było tak że dzieci ze starszych roczników były swego rodzaju wzorem dla tych młodszych. Wiek był tak dobrany, że tzw. "Wiek gimnazjalny" był cywilizowany przez starsze roczniki z liceum, a sam miał poczucie bycia starszakiem w podstawówie. Działało.
4. Nauczycielki. Chodzi o sposób zostawania nauczycielką. Studia pedagogiczne to jakaś kpina. Chodzi w nich o to żeby być sumiennym, uczyć się na pałę, mieć ładne notatki etc. Słowem być dziewczynką. Albo eunuchem. Po zakończeniu takich studiów nauczycielki wymagają również od uczniów żeby byli dziewczynkami lub eunuchami. Jak można być tak mało bystrym, żeby nie dostrzec że chłopcy różnią się od dziewczynek, w związku z czym różne powinno być kryterium oceny. *Członek* małego facecika strzela jak mu każą narysować ładny szlaczek, i jest on porównywany ze szlaczkiem koleżanki z ławki. Albo jak się ocenę chłopca wystawia na podstawie sumienności, zamiast rozwinąć w nim kreatywność. Dowodem na to że dziewczynki są mniej kreatywne nich będzie choćby to że jak dotąd żadna nauczycielka nie zauważyła że chłopcy mają siusiaki a dziewczynki cipki. Nawet te od biologii
może dodam kolejne punkty jak mi się kiedyś będzie chciało.
"I wówczas, jakby dla ostatecznego i nieodwołalnego pchnięcia mnie do upadku, zjawił się duch Przekory. Filozofia nie zdaje sobie żadnej z tego ducha sprawy. A jednak wieżę w to święcie, jak w istnienie własnej duszy, że przekora jest jednym z pierwotnych popędów ludzkiego serca - jedną z niepodzielnych, pierwiastkowych władz lub uczuć, które nadają kierunek charakterowi danego człowieka. Któż, popełniając czyn niedorzeczny lub nikczemny, nie dziwił się po stokroć tej prostej oczywistości, iż wiedział, że winien go był nie popełniać? Czyż pomimo doskonałości naszego rozsądku nie mamy nieustannych zakusów do naruszania tego, co jest Prawem, dla tej po prostu przyczyny, iż wiemy właśnie,że jest to - Prawo?"
Edgar Allan Poe "Czarny Kot"