Ja zdecydowanie staje po stronie książek. Moim zdaniem to one są pierwowzorem, a film jedynie (zazwyczaj) nieudaną kopią. W książce mamy najdrobniejsze szczegóły, w filmie natomiast, zarys ogólnej fabuły. Często pomijane są rzeczy, które podczas czytania wywołują uśmiech na naszej twarzy, zaś w filmie reżyser uznaje to za niegodny kawałek i wycina go. Większym problemem jest jednak przeinaczanie faktów. Wiadome bowiem, że nie da się zekranizować całej książki od początku do końca, ale jeżeli już robimy film to powinien być zrobiony zgodnie z tym co jest napisane, a nie odkrywać nową prawdę wymyśloną przez reżysera. Z tego co wiem, to książki bardziej pobudzają nasz mózg do myślenia i lepiej rozwijają szare komórki niż filmy, dlatego to one powinny dostać laur lepsiejszego
„(..) czytanie książek i oprawianie ich to całe dwa, i to ogromne, okresy rozwoju. Z początku pomalutku uczy się człowiek czytać. Oczywiście nauka ta trwa wieki. Książkę rwie, szapie, brudzi, nie traktuje jej poważnie. Oprawa zaś świadczy o szacunku do książki, świadczy o tym, że człowiek nie tylko lubi ją czytać, lecz że traktuje ją poważnie.” Dostojewski Fiodor