Jak myślicie, gdyby twórcy DBZ wierzyli w płaską ziemię to jak mógłby wyglądać świat w tym anime?
Co z kosmosem, lotem na Namek, zaświatami?
Skąd przybywa Radim, Vegeta, Nappa? Gdzie mieszka Frezer, Nameczanie?
Nawet Gohan był zdziwiony, no gość był łysy i każdemu to odpowiadało. Czyżby to był jakiś rodzaj tej "poprawnej sp.ier.do.liz.ny?" czy jak mu tam? No tragedia jak dla mnie. Krilan łysy to był Krilan, potem to już nie był Krilan, już nawet pomijam ten debilizm czyli że na starość człowiek robi się młodszy, to trzeba być kretynem żeby tak myśleć. Nie wiem co twórcy chcieli tu przekazać, ale cokolwiek to było, był to błąd. Strzał w kolano i tyle.
Przecież Gohan miał furię bez żadnego treningu, jak Picollo nim rzucił w skałę albo jak zaatakował Raditza.
Był małym dzieckiem a przerastał mocą Songa, więc tu nie może chodzić o trening.
Wynalezienie/okiełznanie ognia było postępem - mogliśmy się ogrzać przed zimnem
Nie było postępem, ogień był od zawsze, nikt go nie wynalazł.
Łukasz napisał(a):
Kiedy rozpoczęliśmy osadniczy tryb życia i porzuciliśmy tryb koczowniczy - zaczęliśmy rozwijać cywilizację, bo osiadły tryb życia temu sprzyja.
Gdy wynaleźliśmy maszynę parową i inne sprzęty - nagle trudna praca ludzka, często bardzo niebezpieczna - odeszła do lamusa, coraz więcej ciężkiej fizycznej pracy wykonują za nas maszyny
Rozwój komputerów pomógł nam porzucić ograniczenia ludzkiego mózgu - nie każdy jest w stanie w pamięci policzyć szybko liczby, nie każdy jest w stanie przetłumaczyć tekst na dowolny język świata. A teraz w dobie rozwoju AI, praktycznie każdy może być twórcą audio/foto/video, na poziomie nie spotykanym do tej pory. Przypomnijcie sobie - ile czasu zajmowało wam wycinanie tła z jakiegoś zdjęcia (np. zdjęcie butów stojących na stoliku), dzisiaj tło usuniecie darmowym narzędziem w kilka sekund. I to jest postęp technologiczny.
To nie jest żaden postęp a stworzenie dodatkowych obowiązków.
Teraz dopiero człowiek musi się bardzo namęczyć, aby funkcjonować w tym świecie.
Coraz więcej ciężkiej pracy wykonują maszyny, ponieważ coraz więcej do roboty ludzie sobie wymyślają.
Po co komu maszyna parowa, samochód, samolot? Ludzie sami sobie ten ciężar narzucili.
Tak naprawdę żyjąc w jednym miejscu na ziemi masz wszystko co potrzebne do życia.
Ziemia, rośliny, zwierzęta, jakiś domek, studnia, woda, to wszystko.
Cała reszta to dodatkowy ciężar, który człowiek sam sobie narzucił a następnie stwierdził, że maszyny ułatwiają życie.
Tylko, że nikt nie kazał nikomu budować autostrad czy wielkich budowli, tak samo maszyn.
To samo ze zdjęciami, to jest dodatkowa robota, pytanie ile czasu zajmowało wycinanie tła jest bez sensu, po co wogle robić jakieś zdjęcia? Po co tracisz czas na produkcje aparatu, po co eksploatować zasoby ziemi, zbierać składniki potrzebne do budowy tego aparatu?
To wszystko to ludzkie zachcianki wogle niepotrzebne do życia.
Człowiek mając dach nad głową, zwierzęta, warzywa, owoce, żone i dzieci ma wszystko, wstaje rano, idzie popracować na ziemi, nakarmić zwierzęta, wziąć mleko od krowy, zabić kurczaka na obiad itp. Pościnać pare drzewek aby mieć czym palić w zime.
Po co człowiekowi autostrada, samolot, komputer, aparat, koparka, śmieciarka, ciężarówka, do czego to ma służyć?
To jest dodatkowa robota, dodatkowe obciążenie, więc gadanie że maszyny nam pomagają jest bez sensu, jak one pomagają w czymś, co wogle nie jest potrzebne.
Nawet bloki mieszkalne, okej maszyna pomoże przy budowie 100 piętrowego bloku, ale po co komu 100 piętrowy blok?
To jest zachcianka ludzka, dodatkowe obciążenie, a nie naturalna potrzeba.
Tak naprawdę wszystko co potrzebne do życia można mieć bez maszyn, ale podstawą jest posiadanie ziemi i to wszystko.
Ludziom ukradziono ziemi i kazano żyć w miastach, więc są zniewoleni i uzależnieni od maszyn, ale to co innego.
To nie znaczy, że te maszyny są im potrzebne i ułatwiają życie, bo ludziom to narzucono a to różnica.
Normalnie by tego wszystkiego nie potrzebowali.
Łukasz napisał(a):
Jest jednak problem - zaczynamy za bardzo polegać na maszynach i oprogramowaniu. I w momencie, gdy ktoś "wyjmie wtyczkę" dzisiejszy swiat legnie w gruzach. Ktoś zapyta: "No dobra, ale kto miałby wyciągnąć wtyczkę i po co?". Cóż, świat nie jest rozwinięty jednakowo i równomiernie. Zacofane społeczeństwa mają w dupie problemy "instagramowego pierwszego świata". I w przypadku wielkiej wojny, raczej to my cofniemy się do "ich" poziomu niż oni "nas dogonią".
Kto miałby wyciągnąć wtyczkę? To bardzo proste. Prezydent albo premier, a tak dokładniej to dostawca internetu. Każdy, kto ma internet korzysta z usług dostawcy, jest pod niego podłączony. Wystarczy, że na centrali w Warszawie wyłączą dostawcę powiedzmy T-Mobile albo Netia i koniec, użytkownicy tych dostawców tracą połączenie z internetem. Wystarczy jeden podpis prezydenta, jeden rozkaz, każdy dostawca wyłącza internet i koniec, żaden człowiek w Polsce nie ma internetu, bo nie ma czegoś takiego jak internet "na lewo".
Każdy podłączony do sieci internetowej jest tak naprawdę podłaczony do centralnej bazy czyli dostawcy, z którą inni użytkownicy się łączą.
Gdy dostawca wyciągnie wtyczkę, nie ma internetu, koniec.
Internet jest jak taka wielka sieć LAN a dostawca to taki wielki router z wieloma złączami Ethernet, pod które każdy użytkownik z osobna jest podłączony.
Dostawca wyłączy router? Nie ma internetu.
I żaden starlink internet kosmiczny itp. niczego tu nie zmienia, nadal jest to ta sama zasada działania, jeden wielki router nad którym ktoś posiada kontrolę i w każdej chwili może go wyłączyć.
Jak się z nim bił to prawie go pokonał.
Tylko za bardzo skupił się na sile a olał szybkość, przez to przegrał, ale niewiele mu brakowało, ciosami powalał Cella na ziemie, czyli był w stanie go pokonać.
W takim razie ja odpowiem na pytanie które sam zadałem.
Postęp to nic innego jak to, co my nim nazwiemy, to tylko słowo, które nic nie znaczy.
Nie ma żadnego postępu tak naprawdę. To my coś nazywamy postępem.
Postępem można nazwać to, że rano słońce jest nisko a w południe wysoko, to jest postęp.
Postępem możemy nazwać to, że dziecko małe nie umie mówić a za 10 lat już umie mówić.
Tak naprawdę nie ma to znaczenia, bo to tylko nasze własne nazewnictwo, a nie rzeczywistość.
Rzeczywistością jest to, że anime stworzone 40 lat temu jest 100 razy lepsze niż to stworzone dzisiaj.
Turniej Cella zapowiadał się dobrze. Każdy toczy z nim walkę, kto słabszy to przegrywa, następny.
Wyszła totalna lipa, czemu? Może ktoś normalnie po ludzku to wytłumaczyć? Trunk mało co nie pokonałby Cella, a jakieś gówniane dzieci jego był silniejsze od Cella, nonsens.
Nie wiem, może jestem obłąkany, może coś ze mną nie tak, ale ja widzę świat tak, jak ja go widzę.
Niby mamy postęp, niby wszystko jest lepsze, żyjemy lepiej, jesteśmy tacy rozwinięci, sztuczna inteligencja i wogle.
A jednak zachwycamy się czymś, co powstało 40 lat temu.
No to jak to w końcu jest? To jest ten postęp czy go nie ma?
Czemu jeszcze nie powstało anime miliard albo trylion razy lepsze? Przecież taka technologia, taki postęp.
Co jest? Co się dzieje? Czemu nie powstaje nic nowego? Nic lepszego?
Gdzie leży przyczyna? Ja tylko zadaję pytanie.
Podobno jest postęp, ludzie sprzed 40 lat to zacofani byli, to skoro tak to czemu wciąż powołujemy się na to, co oni stworzyli?
My powinniśmy bić ich na głowę, a tak nie jest, dlaczego?
Trochę brakuje typowego zagłębienia w ziemi, żeby można stwierdzić na sto procent.
Jakbym czytał płaskoziemcę, ale co najlepsze, z jednej i z drugiej strony Nie pochlebiajcie już sobie tak tym Dragon Ballem, po pierwsze, nie wy go stworzyliście Okej, byłem niemiły, przepraszam. Wybaczycie?
Do kogo Vegeta to powiedział? Czyżby do nas? Przecież to chyba niemożliwe?
To jest tylko animacja tak, narysowane postacie, które nie istnieją i nie mają świadomości.
W tamtych czasach z tego co wiem nie istniała jeszcze sztuczna inteligencja, ale czy aby na pewno?
Czy możliwe jest, że postacie animowane mogły posiadać sztuczną świadomość?
To teraz zapierdzielaj do Japonii uczyć Japończyków fachu i nie odpisuj póki efekt nie będzie widoczny.
Aha zapomniałem dopisać, że nie jestem animatorem, taki mały szczególik.
No i z tego co wiem, to człowiek nie musi być fachowcem w jakiejś dziedzinie, aby móc ją komentować, krytykować itp.
Do Japonii się nie wybieram, zresztą ich nie trzeba niczego uczyć, bo oni dobrze wiedzą jak to się robi.
Problemem jest coraz większy wpływ maszyn na pracę i myślenie, że tak powinno być, że to normalne, że taka kolej rzeczy.
Ja rozumiem maszyny w budowlance, w fabrykach, na produkcji, ale nie w sztuce, a animacja to sztuka.
Cóż, wpływu na to nie mamy, pozostaje się cieszyć, że kiedyś to było…
Nie, trzeba po prostu rozwijać talent, umiejętności, a nie jęczeć że kiedyś to było.
Jak wszystko ma komputer robić a człowiek leżeć brzuchem do góry to wiadomo że nic z tego nie będzie.