Data rozpoczęcia: 24 kwietnia 2005
Świat: Faerun i inne.
Gracze: Xan, Sephirot, Xeron. Graczem dochodzącym jest Auron.
Zasady pisania: kolejnośc dowolna, w pierwszym przeliczeniu piszecie raz potem dowolnie.
Wprowadzenie:
Faerun jest częścią północno-zachodniej ćwiartki dominującego kontynentu na Torilu. Jest ograniczony od zachodu przez Bezdrożne Morze, na południu przez Wielkie Morze, na wschodzie przez szerokie stepy Kraju Hordy, a na północy przez wielkie lodowce. Do terenów Fearunu zalicza się także kilka dużych wysp takich jak Lantan, Nimbral, Moonshaes, baśniowa Anchorome oraz Evermeet. Zamieszkuje go wiele ras poczynając od ludzi i elfów, kończąc na trollach i goblinach.
Xan - już od dłuższego czasu podróżujesz bez celu po Faerunie. Z racji swojej niezwykłej odporności na głód, a także samotniczego charakteru taki tryb życia ci w pełni odpowiada - swój czas poświęcasz głównie na treningi i podnoszenie własnych umiejętności. Tylko w skrajnych sytuacjach gdy twój organizm wręcz morderczo domaga się odpoczynku kierujesz swe kroki ku jakiejś ludzkiej osadzie. Czasem chwytasz się najemniczego zajęcia aby dorobić kilka groszy, które pozwoliłoby ci na opłacenie krókich pobytów tawernach. Idziesz teraz leśnym traktem prowadzącej do małej wioski WindGate. Pieniędzy niewiele ci już zostało i liczysz na to że tam właśnie nieco zarobisz. Dookoła ciebie panuje spokój i cisza jednakże do czasu... Z oddali zaczynają cię dochodzić odgłosy walki. Zaciekawiony postanawiasz zobaczyć co się dzieje...
Sephirot - gdy dowiedziałeś się o swojej mrocznej przeszłości coś w tobie pękło. Stałeś się w pełni swiadomie złym, żądnym krwi wojownikiem. Jedyną osobą jaką twoja osobowość jest stanie zdzierzyć jest Xeron - twój "przyjaciel", z którym w gruncie rzeczy łączą cię tylko interesy. Bynajmniej twoim celem nie jest ratowanie planety spod władzy Shinry...
Xeron - całkowitym przypadkiem twoja droga przecieła się z drogą Sephirot'a - i nie żałujesz ponieważ taka "transakcja iązana" interesów jest ci całkowicie na rękę...
Xeron i Sephirot - przebywacie krótką podróż przez wymiary poszukiwaniu magicznego artefaktu - Kamienia Nieśmiertelności, który pozwoli wam na spełnienie waszych niezbyt czystych pragnień. Przypadek sprawia, że lądujecie w środku lasu akurat na głowie grupy opryszków, którzy akurat dzielą łupy... Szybka walka załatwi sprawę, a przy okazji zyskacie nieco tutejszych drogocenności, które mogą się przydać w waszych poszukiwaniach...
Uwagi: Wiem, że naciągane ale póki co przeżyjecie jakoś




 23.04.2005, 23:42
23.04.2005, 23:42 
 


 ??
 ??



 
 , taki donosny, z tłumony, zbasowany.. ciezki, skad ja znam ten cholerny głos?! nie, to nie mozliwe, tu go nie moze byc! Tichondrius!
 , taki donosny, z tłumony, zbasowany.. ciezki, skad ja znam ten cholerny głos?! nie, to nie mozliwe, tu go nie moze byc! Tichondrius! !!!! cicho!
!!!! cicho!  ], postanowiłem walczyć, walczyć do upadłego, nie było za czym sie roglądać, w tym momenie najwazniejsze było przezycie i ocalnie towarzyszy. Wyciągnełem cały oręż co miałem ze sobą, a był to nieszczesny Gilave, i ostrze ognia, tajemniczy artefakt. Początkowo taka bystra istota jak ja nie zdawałem sobie sprawy co taka rzecz potrafi zrobić, no ale cóż, kazdy miewa wzloty i upadki. Pomyslałem chwile - zaraz przecież [ ort! ] to jest rodzaj drzewca - żywe drewno, Hmmm, zastanowiłem sie, NO TAK! ostrze ognia! moment mojego genialnego odkrycia przerwał niesamowity ból, przeszywający do konca, upadłem, zaczełem sie krztusić, odwróciłem sie na plecy z powrotem [ ort! ], ujzałem jakaś dziwna kobiete na drzewie, z dmuchawką.. tak juz wiedziałem dostałem strzałką z magicznym pyłkiem Polena2000 działającą bardzo wrogo na demony. Zaczełem pluć krwią, a własciwie zachłystać sie, a nie mogłem tak zwyczajnie umrzeć, to po prostu [ ort! ] jest nie mozliwe. Spojzałem lekko w lewą strone, gdzie towarzysze nie radzili sobie, w ogóle [ ort! ] nie dawali rady. Chciałem sie doczołgać do nich , lecz nie mogłem miałem połowe ciała sparalizowaną, ale powoli sie przesówałem, otrzymując potężne ciosy pnączy. Ból był niesamowity, lecz nie zwracałem na niego uwagi. Kiedy zbilizyłem sie do Sephirota , Aurona i dziwnego towarzysza. obraz mi sie zamazywał, ledwo co widzałem, lecz czułem i słyszałem wyraznie. Dosłyszałem dwiek ockającego sie Sephirota. Zawołałem
], postanowiłem walczyć, walczyć do upadłego, nie było za czym sie roglądać, w tym momenie najwazniejsze było przezycie i ocalnie towarzyszy. Wyciągnełem cały oręż co miałem ze sobą, a był to nieszczesny Gilave, i ostrze ognia, tajemniczy artefakt. Początkowo taka bystra istota jak ja nie zdawałem sobie sprawy co taka rzecz potrafi zrobić, no ale cóż, kazdy miewa wzloty i upadki. Pomyslałem chwile - zaraz przecież [ ort! ] to jest rodzaj drzewca - żywe drewno, Hmmm, zastanowiłem sie, NO TAK! ostrze ognia! moment mojego genialnego odkrycia przerwał niesamowity ból, przeszywający do konca, upadłem, zaczełem sie krztusić, odwróciłem sie na plecy z powrotem [ ort! ], ujzałem jakaś dziwna kobiete na drzewie, z dmuchawką.. tak juz wiedziałem dostałem strzałką z magicznym pyłkiem Polena2000 działającą bardzo wrogo na demony. Zaczełem pluć krwią, a własciwie zachłystać sie, a nie mogłem tak zwyczajnie umrzeć, to po prostu [ ort! ] jest nie mozliwe. Spojzałem lekko w lewą strone, gdzie towarzysze nie radzili sobie, w ogóle [ ort! ] nie dawali rady. Chciałem sie doczołgać do nich , lecz nie mogłem miałem połowe ciała sparalizowaną, ale powoli sie przesówałem, otrzymując potężne ciosy pnączy. Ból był niesamowity, lecz nie zwracałem na niego uwagi. Kiedy zbilizyłem sie do Sephirota , Aurona i dziwnego towarzysza. obraz mi sie zamazywał, ledwo co widzałem, lecz czułem i słyszałem wyraznie. Dosłyszałem dwiek ockającego sie Sephirota. Zawołałem 
